A A+ A++

Po poniedziałkowej sporej zniżce, notowania ropy naftowej pozostają pod presją podaży. Co prawda nacisk strony podażowej nie jest już tak silny, ale jednocześnie, ceny ropy nie mają na razie impulsu do kontynuacji zwyżek. Od decyzji OPEC+ o kolejnym cięciu limitów wydobycia ropy, teraz inwestorzy czekają na kolejne dane lub inne istotne czynniki cenotwórcze. Obecnie jednym z najczęściej komentowanych wydarzeń na rynkach surowców energetycznych jest niedzielne zobowiązanie przedstawicieli krajów grupy G7 do przyspieszenia procesu wycofywania się z konsumpcji paliw kopalnych oraz stawiania na źródła energii bardziej przyjazne środowisku naturalnemu.

W rezultacie, najpóźniej w 2050 roku kraje te chcą osiągnąć stan „net zero”, czyli zerowych emisji netto.

Niemniej, w niedzielnej deklaracji państw G7 zabrakło istotnej kwestii – a mianowicie, konkretnych planów oraz ram czasowych. Zobowiązanie to zresztą nie ma wiążącej mocy prawnej, jest jedynie pewnym sygnałem płynącym z największych światowych gospodarek, wskazującym kierunek zmian w kolejnych latach. Zostało ono jednak uznane i tak za krok naprzód po ubiegłorocznym fiasku na klimatycznej konferencji COP27, na której kluczowe gospodarki świata nie zdołały wypracować żadnego wspólnego stanowiska.

Co to oznacza dla popytu na ropę naftową? Na razie niewiele. Plany związane z transformacją energetyczną są wdrażane od lat, jednak jest to wieloletni proces, którego wyniku na razie nie sposób przewidzieć. Obecnie globalna konsumpcja oraz produkcja ropy naftowej rosną praktycznie z roku na rok (z wyjątkiem gospodarczych „potknięć” takich jak kryzysy finansowe czy pandemia) i niewiele wskazuje na to, aby miało się to szybko zmienić, biorąc pod uwagę rosnącą populację oraz dynamiczny rozwój gospodarczy niektórych krajów Azji czy Ameryki Łacińskiej.

PSZENICA

Problemy z ukraińskim eksportem wsparciem dla cen pszenicy.

Notowania pszenicy w ostatnich dniach poruszają się w górę – obecnie cena tego zboża w Stanach Zjednoczonych przekracza już na nowo poziom 7 USD za buszel. Odbicie notowań z okolic tegorocznych minimów to efekt powracających obaw dotyczących eksportu zbóż z Ukrainy.

Po pierwsze, niektóre kraje Unii Europejskiej, z Polską na czele, wstrzymały import pszenicy i niektórych innych towarów rolnych z Ukrainy ze względu na fakt, że tanie ukraińskie zboże zaczynało uderzać w lokalnych rolników. Obecnie kolejne kraje rozważają podobny krok, natomiast Ukraina negocjuje możliwość sprzedaży swojego zboża. Wczoraj nastąpił pewien przełom – a mianowicie, Polska zgodziła się na tranzyt zboża ukraińskiego przez swoje terytorium, przy założeniu, że nie zostanie ono na polskim rynku. Możliwe, że inne kraje także się na to zdecydują.

Tymczasem wątpliwości dotyczą także możliwości eksportu ukraińskich towarów drogą morską przez Morze Czarne. Według władz Ukrainy, obecne porozumienie z Rosją, obowiązujące do 18 maja, może nie zostać przedłużone ze względu na nowe wymagania Rosji. Na razie jednak pozostał jeszcze miesiąc na negocjacje, więc inwestorzy podchodzą do tych informacji z relatywnym spokojem.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNasze Miasto: W Częstochowie uczczono 80. rocznicę wybuchu Powstania w Getcie Warszawskim
Następny artykułHistoria kobiety ze Śląska Cieszyńskiego: Wspomnienia Zofii