Przypomnijmy, że podczas ostatnich wyborów samorządowych, Dolny Śląsk był jednym z zaskoczeń. Dotychczasowy bastion opozycji został odbity przez PiS, stając się wisienką na wyborczym torcie tej partii. By dopełnić dzieła i całkowicie odbić władzę w regionie PiS połączył siły z Bezpartyjnymi Samorządowcami.
Jak się jednak okazuje, koalicja wisi na włosku. Między lokalnymi strukturami PiS i Bezpartyjnymi Samorządowcami, a przede wszystkim w samych szeregach tych drugich, doszło do konfliktu, w wyniku którego czterej radni BS ogłosili bunt i szukają sprzymierzeńców po stronie opozycji.
Nie pomogła nawet wizyta Michała Dworczyka
Wspomniani czterej buntownicy wypowiedzieli posłuszeństwo marszałkowi województwa Cezaremu Przybylskiemu, wyrzucając ze swojego klubu Tymoteusza Myrdę, człowieka bliskiego marszałkowi. Z kolei marszałek pozbawił kompetencji członka zarządu województwa Pawła Wybierałę, który znalazł się tam z rekomendacji Bezpartyjnych, a później powołał nowy klub, w którym zasiadł on sam, Myrda i Marek Obrębalski.
Spory te są o tyle istotne, że zagrażają dalszym losom koalicji, a więc i większości, jaką w regionie miało PiS. „Gazeta Wyborcza” informuje, że do Wrocławia przyjechał nawet sam szef KPRM Michał Dworczyk, który próbował negocjować z buntownikami, obiecując dodatkowe stanowiska. Rozmowy zakończyły się jednak fiaskiem, a Dworczyk wrócił do Warszawy na tarczy.
Zgodnie z informacjami „GW”, buntownicy z Bezpartyjnych dogadują się z przedstawicielami opozycji w sejmiku, co oznacza, że takim połączeniem sił mogliby odwołać przewodniczącego sejmiku. Nieco trudniejsze byłoby odwołanie marszałka, jednak bez większości w sejmiku marszałek może mieć z kolei problem z przeforsowaniem swoich planów w głosowaniach.
Czytaj też:
„Temu damy, to nasz gościu jest”. Nowe taśmy polityków PiS z Wałbrzycha
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS