A A+ A++

Katalog średniowiecznych tortur był bardzo bogaty. Jednak to, co przytrafiło się Henrykowi V naprawdę pozostawia współczesnych w osłupieniu

Wyłupywanie oczu, odcinanie członków, trucie, skrytobójstwa, zamachy – w dziejach pierwszej dynastii rządzącej Polską nie brak wielu odmian okrucieństwa. Piastowscy władcy takimi sposobami realizowali swoje polityczne cele… Jednak to, co spotkało Henryka Grubego przechodzi ludzkie pojęcie.

Wyjątkowych okrucieństw dopuszczali się także najwięksi, by wymienić choćby Bolesława Chrobrego, który zaprosił do Krakowa czeskiego księcia Bolesława III Rudego, po czym pojmał go i oślepił. Następnie sam przejął władzę w Pradze. W niechlubnym rankingu najbardziej przemyślnych sposobów zadawania bólu bez wątpienia jednak przoduje inna zbrodnia – tortura wykonana blisko 300 lat później na księciu legnicko – wrocławskim Henryku V Grubym.

Spotkał go wyjątkowo przerażający los…

Rzecz działa się podczas rozbicia dzielnicowego, w XIII wieku na Śląsku – rozdrobnionym na wiele malutkich księstewek, w których jednak nie brakowało zażartych i ambitnych władców, gotowych za wszelką cenę wojować z braćmi i kuzynami. Henryk Gruby (Brzuchaty, Tłusty) był księciem legnickim, synem cieszącego się ponurą sławą Bolesława II Rogatki. Podobno księżna Jadwiga, późniejsza święta, miała swego czasu zwrócić się do młodego Rogatki słowami: „biada, biada tobie, Bolesławie, jak wielkie nieszczęście przyniesiesz ty jeszcze ziemi swej…”.

Henryk V

Rogatka słynął z zamiłowania do wojaczki i turniejów rycerskich, które ściągały śmiałków z całej Europy (był organizatorem pierwszego turnieju rycerskiego na ziemiach polskich – w Lwówku w roku 1243) . Niestety znany był również z wyjątkowego okrucieństwa, porwań rywali politycznych, pochopnych decyzji, nadmiernego otaczania się Niemcami, utraty niezwykle istotnej dla państwa ziemi lubuskiej którą – by mieć pieniądze na wojowanie z bratem, sprzedał arcybiskupowi magdeburskiemu. Wg relacji kronikarskiej w trakcie wyprawy przeciwko bratu Henrykowi III Białemu, Rogatka posiłkując się najemnikami niemieckimi, spalił w kościele w Środzie Śląskiej pięciuset mieszczan…

Dziedzictwo Probusa

Po takim to ojcu przejął władzę Brzuchaty. Na początku rządził w Legnicy, jednak los dał mu szansę, by sięgnąć po księstwo wrocławskie.

Okazja nadarzyła się po śmierci księcia Henryka IV Probusa, uważanego za jednego z najzdolniejszych spośród Piastów Śląskich, który na kilkadziesiąt lat przed Łokietkiem był blisko zjednoczenia całego kraju (w 1289 r. zdobył Kraków, skąd zresztą przegnał Łokietka).

Henryk przeszedł do historii również jako świetnie wykształcony władca. Nauki czerpał od arcybiskupa Salzburga – Władysława oraz na dworze czeskim. Młodzian miał i zapędy artystyczne. Podobno w młodości był tzw. minnesingerem, a więc poetą, muzykiem zabawiającym na dworach damy. W średniowiecznych kronikach zachowały się jego dwie pieśni oraz adnotacja o zwycięstwie w turnieju rycerskim.

Był więc Probus przedstawicielem ówczesnej światłej elity, Europejczykiem pełną gębą – jakbyśmy to dziś powiedzieli, co nie przeszkadzało mu jednak stosować równie bezpardonowe metody walki politycznej jak jego konkurenci. 9 lat przed śmiercią zaprosił na rozmowy kilku lokalnych książąt: wśród nich Henryka Brzuchatego i jego późniejszego oprawcę Henryka Głogowskiego. Po zaproszeniu, gdy goście dotarli na miejsce, pojmał ich w kościele i uwięził, wymuszając zgodę na podporządkowanie się jego woli.

Zaznaczmy, że i sam Probus padł ofiarą nieczystej gry. Prawdopodobnie został otruty. W 1290 roku zapadł na bliżej nieokreśloną chorobę, chudł i słabł z dnia na dzień. W końcu zmarł. Dziejopisowie średniowieczni nie mieli wątpliwości, że za jego śmiercią stała trucizna. Sensacyjną relację na ten temat daje tzw. kronika Ottokara. Otóż Probusa mieli zamordować jego dworzanie, a motywem miały być pieniądze, którymi władca chciał opłacić u papieża zgodę na swoją koronację. Wedle relacji kronikarskiej część pieniędzy ukradł dworzanin wysłany przez Probusa do Rzymu. I on to – za pomocą swego brata – medyka, który pracował na książęcym dworze, miał uknuć intrygę polegającą na stopniowym podtruwaniu księcia.

Dziś taka wersja wydarzeń brzmi, jak z hollywoodzkiego filmu, generalnie jednak historycy zgadzają się z tym, że ktoś pomógł Probusowi odejść z tego świata. Truciciel mógł działać choćby na zlecenie jednego z książąt, gotowych przejąć schedę po Henryku – na przykład Brzuchatego…

W każdym razie – umierający Probus na łożu śmierci przekazał Wrocław swemu stronnikowi Henrykowi III z Głogowa. Dwór i możni wrocławscy po odejściu księcia na tamten świat, mieli jednak inne plany co do sukcesji. W wyniku intryg Głogowski porządził we Wrocławiu zaledwie miesiąc. W mieście wybuchł bunt, książę musiał salwować się ucieczką, a możni przekazali władzę Henrykowi Grubemu.

W ten sposób wybuchł kolejny zbrojny konflikt w śląskiej dzielnicy. Obie strony szukały pomocników za granicą. Głogowczyk związał się z Niemcami, Brzuchaty z Czechami.

Lewko zdrajca

Jak donosi Kronika książąt polskich, Henryk Głogowski imał się także nieczystej gry, by zwyciężyć konkurenta. Kronikarz podaje, że „często urządzał na niego zasadzki”.

Te przez długi czas nie przynosiły skutku, aż w końcu znalazł Głogowczyk człowieka, który odpowiednio zmotywowany był gotów pojmać księcia i go porwać. Tym człowiekiem był niejaki Lewko – rycerz Henryka Brzuchatego, jeden z jego najlepszych zbrojnych, do którego książę miał pełne zaufanie.

Wysłannicy Henryka Głogowskiego wiedzieli jak podejść Lewkę. Oto Henryk Brzuchaty swego czasu skazał na śmierć ojca rycerza – Pakosława. Wydał wyrok po tym, jak Pakosław – należący do wrocławskiej elity – zabił człowieka. Możni wrocławscy odebrali wyrok negatywnie. Okazało się, że Brzuchaty wbrew ich oczekiwaniom, nie zamierzał być władcą malowanym, a chciał rządzić realnie. Co więcej: nie ufał dawnej arystokracji Probusa i powoli odsuwał ją od wpływu na bieg spraw.

fot.domena publiczna Henryk V został poddany niewyobrażalnej torturze

Wysłannicy Henryka Głogowskiego dotarli do Lewka i przypomnieli mu o wyroku wykonany na ojcu. Na pewno zmotywowali go nie tylko tym. Kronika wspomina też o „prezentach”, jakie dostał rycerz. Zdrajca poszedł na układ. Do zadania dobrze się przygotował. Powołał grupę zamachowców, którzy zapewne też zostali suto opłaceni przez Głogowskiego. Ponieważ znał tryb życia i rozkład dnia księcia, wiedział kiedy uderzyć, by władca był bezbronny.
Jego ludzie przedostali się do książęcej siedziby, gdy Brzuchaty był w łaźni. Słudzy zdążyli mu jeszcze donieść, że zbliża się oddział zbrojnych, ten jednak zbagatelizował zagrożenie, deklarując zaufanie względem swego rycerza. Oddajmy głos kronikarzowi:

A kiedy zobaczyli go (Lewka) książęcy słudzy, że zbliża się z uzbrojonym wojskiem, donieśli o tym księciu Henrykowi, który odpowiedział, że wcale nie lęka się zasadzek Lewka, ponieważ on jest jego przyjacielem i najlepszym doradcą. Ale przeklęty zdrajca, napadając na księcia w pobliżu zamku wrocławskiego, pojmał go w łaźni, wraz ze swymi kamratami, którzy go z tej łaźni wyciągnęli; nie było żadnej obrony, ponieważ wszyscy przyjaciele księcia byli nadzy; jeden z nich padł na księcia pragnąc go osłonić, lecz że przeszkadzał został zabity. Schwytawszy wspomnianego księcia posadzili go szybko na konia i narzuciwszy na niego lichy płaszcz owego dnia i nocą uprowadzili do miejscowości Sandwel, aby przekazać księciu Henrykowi (głogowskiemu).

Klatka

To co stało się później, w pełni zasługuje na miejsce w scenariuszach najbardziej przerażających horrorów. Można powiedzieć, że w tym przypadku życie prześcignęło fikcję. Nie wiadomo, czym się kierował Głogowczyk: czy tak bardzo nienawidził swego oponenta, czy czerpał przyjemność z zadawania cierpienia, czy wreszcie wybrał tak okrutną torturę, doceniając siłę charakteru swego przeciwnika? Na to pytanie odpowiedzi nie poznamy nigdy, w każdym razie niedługo później po dostarczeniu Grubego na dwór Henryka Głogowskiego, jego porywacz wydał rozkaz przygotowania dla swego więźnia specjalnej klatki…

Niech znów przemówi kronikarz:

Rozkazał zrobić jakby skrzynię, z żelazną kratą, przez którą mógł oddychać i przyjmować pożywienie,drugi zaś podobnie dobrze zabezpieczony otwór pozostawił, żeby mógł przez niego wypróżniać się i trzymał go tak w więzieniu najokropniej przez prawie sześć miesięcy, że z jego ud i pleców wypełzła masa robactwa, zwłaszcza że nie mógł ani stać, ani siedzieć i ani nawet leżeć, umieszczony tak w ciasnocie. A po to był nękany tymi cierpieniami, żeby przez ból wymusić od niego miasta z ich okolicami, to znaczy: Namysłów, Bierutów, Oleśnicę, Kluczbork, Byczynę, Wołczyn, Olesno, Chojnów i Bolesławiec.

Po sześciu miesiącach, gdy ciało Grubego zaczęło okropnie śmierdzieć, gnić od odleżyn, owrzodzeń, zakażeń i brudu, jego oprawca przerwał w końcu przerażającą katuszę. Zmaltretowany człowiek zgodził się na wszystko. Oddał Głogowskiemu nie tylko sporne miasta, zgodził się również zapłacić daninę w wysokości 30 tysięcy grzywien. Zobowiązał się też, że nie będzie szukać zemsty.

Ta ostatnia kwestia była zresztą zupełną fikcją. Bo wyjściu z niewoli Brzuchaty był wrakiem człowieka, niezdolnym do działania – złamanym psychicznie i fizyczne. Katusze odbiły na nim silne piętno. Nigdy nie wrócił do zdrowia, a swoje księstwo oddał pod protekcję Stolicy Apostolskiej. Zmarł zaledwie dwa lata później.

A jego oprawca? Ta historia pokazuje, że wbrew naiwnym mniemaniom, los nie zawsze jest sprawiedliwy i nie oddaje pięknym za nadobne. Zbrodnia nie zawsze spotyka się z karą, tzw. „karma” nie zawsze wraca. Po skatowaniu Grubego Henryk Głogowski rządził jeszcze przez 13 lat. Skutecznie realizował swoją politykę, powiększał i umacniał księstwo. Używał nawet tytułu „Dziedzica Królestwa Polskiego”. Zmarł śmiercią naturalną w 1309 roku. Został pochowany w opactwie Cystersów w Lubiążu.

Bibliografia:

  1. Boras Zygmunt, Książęta piastowscy Śląska, Katowice 1978.
    By czas nie zaćmił i niepamięć – wybór kronik średniowiecznych, opracowała Antonina Jelicz, Warszawa 1975
  2. Cetwiński Marek, Rycerstwo Śląskie do końca XIII wieku, pochodzenie – gospodarka – polityka, Wrocław 1980
  3. Chutkowski Janusz , Dzieje Głogowa, Legnica 1991.
  4. Dąbrowski Jan, Dawne dziejopisarstwo polskie (do roku 1480), Wrocław 1964
  5. Jasienica Paweł, Polska Piastów, Warszawa 1996
  6. Jurek Tomasz, Dziedzic królestwa polskiego książę głogowski Henryk, Kraków 2010.
  7. Jurek Tomasz, Henryk Probus i Henryk głogowski, stosunki wzajemne w latach 1273–1290, „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka”, 42 (1978), s. 555–570.
  8. Maciejowski Maciej, Orientacje polityczne biskupów metropolii gnieźnieńskiej 1283-1320, Kraków 2007.
  9. Silnicki Tadeusz, Dzieje i ustrój Kościoła na Śląsku do końca w. XIV, w: Historia Śląska od najdawniejszych czasów do roku 1400, t. II, z. 1, Kraków 1939.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKresy we krwi – książki prof. Edwarda Prusa dokumentujące ukraińską psychopatię i martyrologię narodu polskiego na Kresach
Następny artykułEsterka. Biblijna postać czy królewska nałożnica?