Wbrew wielu przewidywaniom, w tym Maxa Verstappena, rywalizacja na ulicach amerykańskiej stolicy hazardu pełna była emocji.
Poza sportowym aspektem weekendu głośno było także o pełnej splendoru otoczce. Nie brakuje opinii, że harmonogram wydarzenia, w tym jego punkty dotyczące zaplanowanych aktywności dla kierowców, został naciągnięty do granic możliwości.
Pytany o swoje przemyślenia związane z pierwszą po ponad czterech dekadach wizytą w Las Vegas, Stella odpowiedział:
– Myślę, że harmonogram był bardzo wymagający. Dla personelu, dla wszystkich. Dobrze by było, aby ta kwestia została przeanalizowana. Mogę też powiedzieć, że wszystko zostało maksymalnie naciągnięte, także pod względem show i widowiska.
– Do pewnego stopnia było to dobre i wszystkim się podobało. Musimy jednak zadać sobie pytanie czy nie poszliśmy z tym za daleko. Z pewnością pomysł zaangażowania kierowców popieramy, ponieważ to oni są motorem napędzającym sukces tego sportu. Jednak dla wielu z nich był to bardzo pracowity weekend.
– Musimy więc sprawdzić czy są właściwe proporcje między zachowaniem kierowców skoncentrowanych na ściganiu oraz wspieraniem przez nich części rozgrywkowej. Jest kilka punktów wymagających dyskusji.
Stella dodał także, że wbrew obawom, układ toru sprzyjał świetnemu widowisku, a ciekawy wyścig pomógł w promocji Formuły 1.
– Układ toru z pewnością sprzyja dobrej rywalizacji. Moim zdaniem nie chodziło tylko o sposób działania opon, ale i sama nitka wiele pomogła. Natomiast, jeśli mamy ścigać się nocą, asfalt jest zbyt śliski. Były wypadki. W pierwszym zakręcie doszło do zamieszania i mogliśmy mieć powtórkę z Australii.
– Trzeba temu zapobiegać, a nie czekać na takie sytuacje.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS