Do zdarzenia doszło we wtorek rano na molo w Pucku, które stanowi chętnie uczęszczaną atrakcję turystyczną. Tego dnia kierowca dostawczaka postanowił skrócić sobie drogę do tutejszej restauracji, ignorując znak o zakazie wjazdu na drewniany pomost. Pod wpływem ciężaru deski zaczęły pękać, na dobre unieruchamiając samochód. Kierowcę z tarapatów wyciągnięto dopiero po kilku godzinach.
Puck. Kierowca dostawczaka utknął na molo fot. Straż Miejska w Pucku
Puck. Kierowca słono ukarany
Mężczyznę ukarano tysiączłotowym mandatem i pięcioma punktami karnymi. Na tym jednak nie koniec jego kłopotów. W środę molo obejrzał rzeczoznawca. Niestety, szkody są znacznie poważniejsze, niż wygląda to na pierwszy rzut oka. Kierowca, łamiąc drewniany podest, uszkodził elementy konstrukcyjne mola. Z tego powodu puccy strażnicy miejscy zamknęli je do odwołania.
– To znacznie grubsza sprawa. Nie pokryje jej mandat – mówi komendant Grzegorz Szadkowski. Wylicza: – Trzeba znaleźć odpowiednie drewno, oczywiście pod wymiar, więc muszą to być deski długie na co najmniej 10 metrów. I następnie trzeba je zaimpregnować. Zer nie starczy w moim wyświetlaczu, ale za brak wyobraźni trzeba zapłacić.
– Z reguły chodnik ma podbudowę, która utrzyma ciężar ważący ok. 2,5 tony. 3,5-tonowy dostawczak poważnie go popsuje, więc proszę sobie wyobrazić, co zrobi z drewnianym molo, które zupełnie nie jest przygotowane na taki ciężar – sięga po porównanie komendant Szadkowski.
Pytany, ile czasu molo będzie nieczynne, odpowiedział, że to “raczej kwestia tygodni niż dni”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS