Sebastian Krasoń, znany również jako Plastek, dał się poznać jako grafficiarz i autor murali na os. Słonecznym.
– Nie mogę całe życie tylko malować. Już prawie czterdziestka na karku, więc musiałem spróbować czegoś nowego – śmieje się stojąc w drzwiach blisko 60-metrowego warsztatu, który nazwał po prostu: Plastek Studio.
Na poważnie zajął się tym 2 lata temu, gdy w Nagawczynie kupił dom z dużym garażem. I w nim postanowił zrobić pracownię. Sęk w tym, że w pomieszczeniu były puste ściany, a on miał tylko trochę narzędzi. Miał za to głowę pełną pomysłów i mnóstwo samozaparcia. No i chciał się uczyć.
– A uczyłem się wszystkiego sam, często z YouTube. Choć niektóre rzeczy to nawet nie wiem skąd umiem – przyznaje.
Pierwsze prace, które powstawały w Plastek Studio rozdawał bliskim i znajomym. Po jakimś czasie jednak pojawiły się zlecenia, na których mógł zarobić. Głównie malowanie mebli, odrestaurowywanie przedmiotów. Ale Sebastiana coraz bardziej kusiło drewno. Uczył się tego, jak długo musi leżakować, nim trafi do suszarni, czy w jakich warunkach musi nad nim pracować, by później nie doszło do jego odkształcenia. Próbował, testował i szlifował swoje umiejętności. Spod jego ręki wychodziły m.in. świeczniki, lustra z plastra drewna, zegary, czy stoły.
Z czasem rozpoczął współpracę z gminą Dębica, dla której wykonał już wiele przedmiotów, wykorzystywanych obecnie w Osadzie Słowiańskiej, czy Centrum Edukacji Ekologicznej w Stobiernej. Zdobył też klientów z dalszych zakątków kraju.
Wszystkie pieniądze, które udaje mu się zarobić dzięki Plastek Studio wkłada w jego rozwój. Kupuje nowe maszyny i narzędzia. A te, jak twierdzi, potrafią kosztować grube tysiące.
– Nieraz się ludzie dziwią, po co dodaję zdjęcia ulepszeń pracowni lub nowych maszyn. Robię to po to, by pokazać innym drogę jaką przechodzę od zera. Bo wchodząc do pustego garażu miałem worek ręcznych narzędzi. Pokazuję że od zera każdy może coś zbudować, wystarczą chęci i determinacja w dążeniu do celu – tłumaczy.
Najtrudniejszym zleceniem, jakie do tej pory zrealizował, była dwumetrowa rzeźba syreny. Choć nigdy wcześniej nie wykonywał takich rzeczy. No, chyba że płaskorzeźby, to zrobił ją od podstaw, od surowego klocka drewna.
– Pokazywałem ją znajomemu rzeźbiarzowi, to nie wierzył, że to moja pierwsza rzeźba – podkreśla.
Na razie pracę na własny rachunek łączy z tą na etacie. Ma jednak nadzieję, że kiedyś będzie pracował tylko na siebie. I robił stoły, w których drewno będzie łączył z żywicą, bo już dziś takie wykonuje, tylko na mniejszą skalę, niż by chciał.
Widząc jego determinację można być niemal pewnym, że tak właśnie będzie. Na potwierdzenie tego Plastek wspomina historię sprzed lat.
– Siedzieliśmy wtedy z kumplem na ławce przed blokiem. I on mówił, że kiedyś będzie miał klub i będzie uczył sztuk walki. A ja mu powiedziałem, że jak już będzie go miał, to ja mu w swojej pracowni zrobię drewniane logo tego klubu. No i niedawno musiałem je zrobić, bo dziś on rzeczywiście ma klub, a ja mam pracownię – uśmiecha się.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu:
Kiedyś malował, dziś pracuje w drewnie – zdjęcia. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku “zgłoś”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS