„Hali mięsnej” groziło zawalenie
Zapewne nie raz przechodziliście obok tego budynku. Jest mały i niewyróżniający się, ale za to wiele już „widział”. Powstał w 1906 roku i służył jako budynek wodociągów. Potem znajdowała się w nim gazownia, a latach 90. nadano mu nazwę „hala mięsna”. Rybniczanie w wieku 30-40 lat pamiętają zapewne, że działał tam klub muzyczny. Od grudnia 2018 roku budynek jednak opustoszał i niszczał. Postanowił zająć nim się Norbert Gamoń.
Nie pamiętam dokładnie jak to było. Podczas jednego z eventów urzędu miasta prezydent Piotr Kuczera wyznał, że „hala mięsna” leży mu na sumieniu, a nie ma na nią środków. Pytał się, czy ma ktoś pomysł na zagospodarowanie budynku w zamian na obniżenie czynszu. Olek Krupa (rybniczanin, aktor) oznajmił, że ma znajomego, który zajmuje się renowacją mebli – wspomina biznesmen.
Zobacz także
Od słowa do słowa Norbert Gamoń podjął decyzję, że udźwignie koszty inwestycji. Zgodził się z Olkiem Krupą, że w miejsce „hali” powinna pojawić się galeria antyków. Zaproponował miastu współpracę, a rada miasta zgodziła się na najem lokalu do kapitalnego remontu. Skoro już o tym mowa – roboty było co niemiara!
Okazało się, że w ścianach jest sporo pęknięć. Korzystałem z doświadczenia mojego kolegi – dodaje nasz rozmówca.
Tu głos zabiera Krzysztof Profaska, który jako przedsiębiorca od lat zajmuje się renowacją zabytkowych budynków.
Roboty było multum. Pojawiło się wiele nieprzewidzianych problemów, nieujętych w szczegółowym kosztorysie. Zauważyliśmy spękane ściany dopiero po czyszczeniu spoin. Trzeba było je szyć. Były też ubytki w cegłach, które wyskakiwały ze ściany. Z kolei po zdjęciu dachówki okazało się, że zalega tam 12 ton gliny i tynku. Kiedyś dachówki kładziono na glinie. Wszystko zsunęło się do strefy okapowej i zaczęło gnić – wymienia Krzysztof Profaska.
Norbert Gamoń podjął się inwestycji w ostatniej chwili. Od specjalistów usłyszał, że dawna „hala mięsna” mogła się zawalić w ciągu 2-3 lat. To była realna groźba, biorąc pod uwagę ruch na ul. 3 Maja i powstające w wyniku tego drgania, które przenosiły się na zniszczone ściany.
Tak wyglądał dach budynku/fot. Marian Uherek
Nikt już nie wstawia takich okien
Na tym nie koniec problemów z przywróceniem budynku do świetności. Krzysztof Profaska wspomina o zalanej ogromnej piwnicy, gdzie mieściła się rozdzielnia wodociągów.
Wyciągnęliśmy masę szlamu, a pomieszczenie trzeba było osuszyć. Odrestaurowaliśmy też sklepienia i witraże. Przypuszczam, że nie każdy z inwestorów byłby w stanie to udźwignąć – zauważa.
Sztuką była też wymiana okien.
Ich restauracja zajęła sporo czasu, bo były w fatalnym stanie. Musieliśmy każde okno wyciągnąć. Doprowadzenie każdego elementu do porządku zajęło kilku osobom 3-4 dni. Okna w takiej formie istnieją od samego początku powstania budynku, były więc dla nas bardzo ważne – zaznacza Norbert Gamoń.
Tu trzeba zaznaczyć – odrestaurowane okna zostały na nowo zakitowane. Zwraca na to uwagę Marian Uherek, były dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Czerwionce-Leszczynach, za którego czasów prowadzono renowację familoków w tej gminie. Dzisiaj wykłada na kierunku – zarządzenie nieruchomościami.
To rzadka sytuacja, by inwestor zachował oryginalne okna. Nawet w obiektach zabytkowych nie widuje się już czegoś takiego. Na ten temat mógłby powstać doktorat. To sztuka! – zachwala Marian Uherek.
Nasz rozmówca również wsparł działania przedsiębiorcy – wiedzą oraz czynem.
Marian czerpie z tego budynku praktykę, którą przekazuje studentom. Ponoć ma prawie 100-procentową frekwencję – uśmiecha się Norbert Gamoń.
Przed generalnym remontem, hala była ruiną/Fot. Norbert Gamoń
Jeszcze kilka rzeczy i można otwierać!
Inwestycja jest już na ukończeniu. Inwestor musi dograć jeszcze kilka rzeczy, by za miesiąc rybniczanie mogli odwiedzić galerię antycznych mebli, obrazów i ikon.
Biorąc pod uwagę, że prace rozpoczęliśmy w marcu tego roku – szybko nam poszło. Jestem tym bardziej zadowolony, gdy przychodzą do nas ludzie z ulicy i mówią: „To było brzydkie kaczątko, a jest piękny łabędź”. To pozytywny kop, cieszę się, że budynek budzi takie pozytywne emocje – słyszymy.
Od samego początku inwestycji w pracach pomaga Aleksander Siwiec – przyszły gospodarz galerii, a z zawodu stolarz. Będzie nie tylko sprzedawał antyki, ale również je restaurował.
Uważam, że to świetny pomysł na takie miejsce – zaznaczył.
Pan Aleksander w trakcie naszej wizyty malował na ścianie lokomotywę, nie byle jaką, bo rybnicką „107”. Tuż obok znajduje się jeszcze jeden malunek przedstawiający dawną wodociągową stację pomp z 1906 roku. Autorką jest Ukrainka z Kijowa – Walentyna Zwiagina.
Jak podoba Wam się wnętrze dawnej „hali mięsnej”?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS