Rok 1945, Warszawa zburzona. Nie było wcale pewne czy zostanie odbudowana. Rozważano przeniesienie stolicy do Łodzi. Na szczęście tak się nie stało. W każdym razie odbudowano historyczną część Warszawy – Stare Miasto. Potem budowano już bardziej socjalistycznie, ale nie była to rekonstrukcja, tylko budowa zupełnie nowego miasta na prowincji imperium sowieckiego. Ukoronowaniem tego procesu było postawienie w samym centrum Pałacu Kultury imienia Józefa Stalina.
Ten symbol zwycięstwa sowieckiego nad bohaterskim polskim miastem stoi do dziś, a co więcej 2 lutego 2007 roku decyzją pełniącego obowiązki Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, Macieja Czeredysa, warszawski Pałac Kultury i Nauki został wpisany do rejestru zabytków, a tym samym objęty ochroną…
Co to oznacza? To oznacza po prostu utrwalenie i pielęgnację piętna sowieckiego wypalonego na świadomości społeczeństwa polskiego, oznacza samobójstwo ideologiczne. Tak! Kochamy PRL i chcemy zachowania jego symboli, bo to nasze życie, nasza młodość, nasz wstyd… Ot, taka trauma z dzieciństwa, z której nie wyzwoli nas żaden psycholog, bo w masochistyczny sposób pokochaliśmy prześladowcę. Cóż, taki typowy przykład syndromu sztokholmskiego.
Podczas ostatnich wyborów na urząd Prezydenta Warszawy, żaden z kandydatów nie podjął tematu, uznając go za drażliwy, a samo rozbiórkę Pałacu za niemożliwą z przyczyn zarówno z technicznych jak i ideologicznych. Może zastanawiali się, co by na to powiedzieli nasi bracia Moskale? I tak im już się dostatecznie naraziliśmy likwidując pomniki Lenina i Armii Czerwonej. Cytadeli Warszawskiej też nie zburzyliśmy. Niech sobie stoi. Urządzimy tam dla niepoznaki Muzeum Niepodległości.
Podczas kampanii wyborczej kandydaci obiecywali to i owo, była nawet propozycja budowy nowej futurystycznej dzielnicy miasta nad Wisłą. Absolutny brak wyczucia sytuacji, odczuć społecznych i realnych potrzeb samego miasta niezbędnych do jego prawidłowego funkcjonowania. Taka szopka polityczna, która tylko zwiększała niesmak… Czy Warszawiacy na to zasłużyli? Czy mówienie źle o Warszawiakach przez resztę mieszkańców kraju jest w związku z tym uzasadnione? A może po prostu zabrakło prawdziwego warszawskiego kandydata?
To oczywiście czysta, teoretyczna spekulacja, ale zadajmy sobie pytanie, jak mieszkańcy stolicy zagłosowaliby na kandydata, który zaproponowałby prawdziwą odbudowę Warszawy? Bo spójrzmy prawdzie w oczy – przedwojenna Warszawa nie jest odbudowana. Krokiem w dobrym kierunku była rekonstrukcja Zamku Królewskiego. Ostatnio ogłoszono, że odbuduje się też (może) Pałac Saski. Ogłoszono i… cisza. Zgodnie z zasadą, że nie trzeba tego robić, wystarczy tylko o tym mówić! Potem przestaje się nawet mówić, a nie ma spraw, o których się nie mówi!
Po pierwszej wojnie światowej zburzyliśmy Sobór Aleksandra Newskiego na Placu Saskim, bo takie były odczucia społeczne. A teraz? Pielęgnujemy i odnawiamy Pomnik Stalina, bo takie są odczucia społeczne? Czy Ty też tak czujesz i panorama Warszawy tak słodko kojarzy Ci się z sylwetką Pałacu? Bo ja nie! Przygotowano już kilka projektów zabudowy terenu po wyburzeniu tego wstydliwego obiektu! Szkoda! Pomyślcie jaka piękna mogłaby być nasza stolica, gdyby miastu przywrócono przedwojenną zabudowę w centrum.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS