Władysław Frasyniuk jest bohaterem opozycji antykomunistycznej. Czy oznacza to, że nie może być „bałwanem, durniem i szkodnikiem”? Niestety może. Obelgi, których lider wrocławskiej Solidarności używa przeciw Jarosławowi Kaczyńskiemu, a które obróciłem przeciw niemu, dyskwalifikują go. Demonstrują, że dał z siebie zrobić użytecznego idiotę, którego dominujące ośrodki wyciągają z lamusa, kiedy jest im to wygodne, aby go tam później na powrót odstawić. I to nie w celu obrony demokracji, a wręcz przeciwnie.
Mniejsze znaczenie ma kłamliwa insynuacja, że przywódca PiS-u nic nie robił w stanie wojennym – w rzeczywistości był ważnym działaczem – ważniejsze, że obelżywy atak na lidera opozycji niszczy debatę publiczną. Zamiast dyskusji na argumenty proponuje licytację dawnych zasług, uniemożliwia więc dochodzenie racji, a tym samym niszczy fundament demokracji, o którą ongiś walczył Frasyniuk. Swoim zachowaniem podważa więc on własne prawo do powoływanie się na dawne zasługi. Nie pierwszy to wypadek w naszej historii.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS