Trefl Gdańsk zaczyna serię spotkań z czołowymi drużynami PlusLigi. To szansa dla Kewina Sasaka, który nad morzem gra czwarty rok i wciąż jest zmiennikiem podstawowych atakujących. Po ostatnim meczu odebrał drugą w karierze statuetkę MVP. Czy to znak, że wreszcie wyjdzie z cienia kolegów? – Cierpliwość jest ważna. Czasami młodzi zawodnicy przychodzą do PlusLigi, by po roku lub dwóch wrócić do 1. ligi – mówi portalowi sport.trojmiasto.pl Sasak, który obecnie podpatruje Mariusza Wlazłego.
Kewin Sasak w Gdańsku ma komfortowe warunki do rozwoju. Choć zawsze jest tym „drugim” atakującym, to już czwarty sezon nabiera doświadczenia od świetnych siatkarzy. Najpierw podpatrywał Macieja Muzaja, później Bartosza Filipiaka, a od rozgrywek 2019/2020 uczy się od legendy tego siatkówki – Mariusza Wlazłego. – Na pewno można od takich zawodników coś wyciągnąć. To nie są wielkie rzeczy, bardziej chodzi o drobne zachowania w danej sytuacji. Każdy z nich pokazywał, jak radzić sobie z trudną piłką, a ja starałem się „podbierać” to, co dobre. Dlatego cieszę się, że miałem przyjemność z nimi współpracować – powiedział atakujący Trefla.
24-letni Sasak zwrócił uwagę na cierpliwość. W Gdańsku gra już czwarty sezon i wciąż musi godzić się z rolą zmiennika. – Teraz mam się czego uczyć od Mariusza. Cierpliwość jest ważna. Czasami młodzi zawodnicy przychodzą do PlusLigi, by po roku lub dwóch wrócić do 1. ligi, albo zmieniają otoczenie, by grać więcej – podkreślił. – Ja byłem cierpliwy i chciałem szlifować swoje umiejętności. Podążam swoją drogą do celu. Chcę grać jak najwięcej. Gdańsk jest moim drugim domem. Mój plan pokrywa się z planami klubu, dlatego zostałem w Treflu – dodał siatkarz.
W poprzednim meczu ze Stalą Nysa, który zakończył się zwycięstwem gdańszczan 3:0, Sasak zdobył 17 punktów i zgarnął statuetkę MVP. Dla 24-latka było to dopiero takie drugie wyróżnienie w PlusLidze. – Otrzymanie takiej nagrody jest fajne i miłe. Wiemy jednak, że jako drużyna zagraliśmy dobrze i tak naprawdę to statuetka należała się każdemu. Nas najbardziej cieszą zwycięstwa, bo ich potrzebujemy. Nagrody są tylko fajnym dodatkiem. Przede wszystkim liczy się dokładanie 3 punktów do tabeli – stwierdził.
Przed Treflem Gdańsk seria spotkań z czołowymi drużynami (Jastrzębskim Węglem, Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, Projektem Warszawa, PGE Skrą Bełchatów oraz Asseco Resovią Rzeszów). W tych starciach zespół z Trójmiasta faworytem na pewno nie będzie. Sasak nie wie, kiedy dostanie następną szansę. – Trener decyduje o tym, kto będzie grał w danym meczu. U nas działa to na takiej zasadzie, więc trenujemy i pokazujemy się z jak najlepszej strony. Dopiero się dowiemy, kto kiedy dostanie szansę. Trener podaje nam skład trochę wcześniej. Czasami przytrafiają się drobne urazy czy kontuzje, więc bywa tak, że decyzja zapada dopiero przed samym meczem. Jeśli chodzi o mecz w Jastrzębiu, to wszystko może rozegrać się na ostatnim treningu – wyjaśnił siatkarz.
*Autor: Sebastian Zwiewka, sport.trojmiasto.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS