Kazimierz Moszyński – Kultura ludowa Słowian
Zaczynam właśnie przeglądać książkę: Kazimierz Moszyński – Kultura ludowa Słowian, i po raz kolejny w życiu spotyka mnie nieprzyjemne zaskoczenie.
Uznani autorzy swoje założenia: najbardziej kontrowersyjne, dyskusyjne, a wręcz wątpliwe intelektualnie, umieszczają w przedmowach, wstępach, “od autora”, itp.
Tutaj jest to krytyczne dla mnie stwierdzenie o niższości kultur niepiśmiennych od tzw. cywilizowanych kultur, które stworzyły/miały pismo.
Oczywiście, książka ta jest z roku 1929, więc można wybaczyć Autorowi pisanie nonsensów – znajomość pisma nie była wówczas powszechna, więc dla elit intelektualnych był to rzeczywiście wskaźnik postępu jakościowego.
Zgadzam się ze wszystkimi argumentami Autora, którymi wspiera on swoją tezę, ale przecież odwrotne twierdzenie też miałoby swoje niebagatelne argumenty.
Od tego czasu jednak sporo się wydarzyło i można na ten temat spojrzeć inaczej, wnikliwiej.
Pamiętamy wszyscy biednych hitlerowców, którzy wielkim nakładem sił i środków palili niewłaściwe książki niewłaściwych autorów, najpierw w Niemczech, a potem w okupowanej Polsce.
Niemcy spalili Polakom wielkie zbiory: biblioteczne, muzealne; spalili i rozkradli – nie wzięli tylko pod uwagę, że kultura polska, kultura słowiańska, nie jest kulturą słowa pisanego, lecz mówionego: właśnie przeciwnie do powyższego stwierdzenia kulturą wyższą od kultury słowa pisanego: martwego i sztywnego – dzięki nim po prostu pozbyliśmy się zbędnego balastu.
Kultura słowa mówionego jest kulturą słowa żywego, gdzie treści niepotrzebne aktualnie ulegają naturalnemu zapominaniu.
Popatrzmy przykładowo na Żydów, znajomość języka hebrajskiego była tam powszechna od zawsze, no i powszechne studiowanie przestarzałych mądrości, które już dawno powinny odejść w przeszłość.
Polacy nie mają tego problemu, etyka słowiańska, wraz z obyczajami przechodzi na potomków w kontaktach bezpośrednich: rodzice, dziadkowie – dzieci, nauczyciel – uczeń, mistrz – czeladnik.
Polska kultura tkwi w ziemi: zarówno rolnicza, wiejska, ludowa, jak i w zakresie zabytków kultury materialnej i umysłowej, obyczajowej.
Ma to kolosalne zalety:
– przede wszystkim jest to wiedza aktualna;
– wiedza przestarzała jest natychmiast eliminowana z obrotu intelektualnego, tego nam wielu zazdrości, że nie obciążamy niepotrzebnie głowy bzdurami, które przydatne są jedynie do quizów i krzyżówek, lub bezsensownych testów IQ nieprzydatnych w realnym życiu;
– nie jest to czysta wiedza teoretyczna, teorię łączy się u Słowian w naturalny sposób z praktyką, wiedzę z umiejętnościami;
– przekaz społeczny i pokoleniowy.
Oczywiście, tzw. inteligent, gotowy jest zawsze zmieszać z błotem, a przynajmniej spojrzeć pobłażliwie z niesmakiem, na człowieka, który nie zna jakiegoś nieważnego drobiazgu historycznego, czy jednak konieczna jest znajomość wszystkiego?!
Przytoczmy tu znaną anegdotę:
“Student musi wiedzieć wszystko!
Magister musi znać swoją specjalność!
Doktor musi znać swój kierunek!
A profesorowi wystarczy wiedzieć, gdzie jest najbliższy magister!”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS