Dziś, 20 lutego dyrekcja spółki Elbląskie Tramwaje zwołała konferencję. Godzinę później odbyła się konferencja Związków Zawodowych. Co wynika z obu tych spotkań? Czy dojdzie do porozumienia między stronami?
Stanowisko dyrekcji spółki
– Każdy dzień strajku, to dla spółki straty w wysokości 50 tys. zł. – informował Andrzej Sawicki, dyrektor Elbląskich Tramwajów.
– 19 lutego dostaliśmy propozycję od Związków Zawodowych – kontynuował dyrektor. – Propozycja zawiera trzy postulaty. Pierwszy, to podwyższenie płacy zasadniczej w wysokości 500 zł brutto dla tych pracowników spółki, których płaca zasadnicza wynosi 3250 zł brutto i mniej. Dla pracowników o wyższym wynagrodzeniu wysokość podwyżki do uzgodnienia. Strona związkowa deklaruje możliwość wprowadzenia tej podwyżki w częściach. Drugi postulat, to żądanie zagwarantowania wypłaty nagrody rocznej za rok 2019, którą załoga wypracowała w całości. Trzeci postulat dotyczy limitu godzin nadliczbowych w wysokości 150 godzin bez opcji podnoszenia tego limitu.
Dyrektor Sawicki podczas konferencji przedstawił swoje stanowisko w tej sprawie. – W związku z reorganizacją straciliśmy około 1,2 mln zł. Organizacja związkowa o tym wiedziała. Widzieli, że nie stać nas na podwyższenie płac. Gdybyśmy podnieśli płace o 500 zł., to w 2020 roku byłby to koszt rzędu 750 tys. zł, a przyszłoroczne koszty wyniosłyby 1 mln zł. Zarząd spółki w rozmowach informował, że nie jest w stanie spełnić warunków płacowych. Wspomnę także, że na przełomie ostatnich lat były podwyżki. W 2016 roku – 8 proc., w 2017 roku – 6 proc., w 2018 roku – 3 proc. i w 2019 roku także 3 proc. Jeśli chodzi o wypłatę nagrody rocznej, to jest ona uwarunkowana od możliwości finansowych spółki i od warunków techniczno-ekonomicznych. Każdy dzień strajku przynosi 50 tys. zł straty. Zatem każdy dzień strajku pogarsza i tak nienajlepszą sytuację finansową spółki.
– 18 lutego powołaliśmy Komisję Wewnętrzną, która szuka oszczędności wewnątrz spółki – informował dyrektor. – Chcielibyśmy, aby związkowcy włączyli się w rozmowy i wspólnie z nami poszukali tych oszczędności. Niestety ta propozycja została odrzucona.
Wydaje się, że w kwestii postulatu dotyczącego zmniejszenia liczby nadgodzin strony są w stanie dojść do porozumienia. – Chcemy zmniejszyć liczbę nadgodzin, ale pod warunkiem, że w sytuacjach kryzysowych, na drodze indywidualnych porozumień z pracownikami, będzie możliwość podniesienia tego limitu do 210 godzin.
Jeśli chodzi o zarzut dotyczący różnych stawek na tym samym stanowisku dyrektor wyjaśnił, że dysproporcja w płacach jest tak duża, ponieważ w ostatnich latach z pracy odeszło 30 osób, w spółce występuje duża rotacja. Pracownik po szkoleniu otrzymuje najniższą płacę, a nie najwyższą.
Odpowiedź związkowców
– Chcielibyśmy się odnieść do zarzutów jakie padły podczas konferencji prezydenta miasta Witolda Wróblewskiego – mówił Roman Kluczyk, przewodniczący Okręgu Północnego Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej RP. – Na początek bardzo ważna informacja, strajk nie jest polityczny. Załoga strajkująca żąda jedynie podwyżek płac i anulowania porozumienia o pracy w nadgodzinach.
Według Romana Kluczyka o negocjacjach płacowych i sporze zbiorowym prezydent był informowany na bieżąco. – 10 września 2019 roku otrzymaliśmy pismo od dyrektora spółki, w której poinformowano nas, że wiceprezydent Janusz Nowak na bieżąco jest informowany o sytuacji w spółce. Traktowaliśmy tę sprawę tak, że władze miasta wiedzą, co dzieje się w spółce. Poza tym firma jest spółką miejską, więc prezydent miasta jest tu gospodarzem. I powinien spotykać się z nami i rozwiązywać problemy.
– Odnosząc się do zarzutu, że związki zawodowe nie negowały obniżania cen biletu, proszę państwa, też jesteśmy mieszkańcami tego miasta i widzimy jak ten transport publiczny teraz wygląda – mówił Kluczyk. – Cały czas mówimy o jakości. Nie możemy być za tym, żeby podnosić ceny biletów, skoro jeździmy 30-letnimi wagonami. Jeśli komunikacja miejska będzie wysokiej jakości, to i ceny biletów będzie można podnieść.
– W zeszłym roku w spółce przeprowadzony był audyt z Urzędu Miejskiego -kontynuował Roman Kluczyk. – Nie poinformowano nas o wynikach tego audytu, ale wydaje nam się, że gdyby były jakieś niepokojące wiadomości odnośnie wydatkowania pieniędzy, to poczyniono by jakieś kroki. Proszę o ujawnienie wyników tego audytu. Żaden wagon w tej firmie nie przeszedł kapitalnego remontu od 28 lat istnienia tej spółki. Jeden wagon zmodernizowano. Jeździmy taborem takim jaki mamy, a my przecież wozimy ludzi, więc ten sprzęt musi być bezpieczny. Z jednej strony mówi się o rozwoju komunikacji zbiorowej, a z drugiej tnie się udział tramwajów w komunikacji miejskiej.
– Mamy czwarty dzień strajku – kończył Kluczyk. – Przedstawiliśmy wczoraj dyrekcji propozycję o możliwości rozłożenia naszych żądań na dwie raty. Uważamy, że nagroda roczna za zeszły rok należy nam się cała. Zeszły rok nie powinien wpływać na obecną sytuację. Podtrzymujemy limit 150 nadgodzin bez możliwości jego podwyższenia.
W chwili obecnej strajkujący czekają na odzew ze strony dyrekcji spółki. Są otwarci na rozmowy z prezydentem miasta. Do tematu wrócimy.
K
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS