Od razu wyjaśniam, że w tytule nie ma żadnej pomyłki. Kto interesuje się Katowicami, tego nie trzeba przekonywać, że w Katowicach (ostatnimi czasy) wiele się dzieje… ciekawego, czy wręcz zaskakującego – słowem magicznego.
Przez wiele lat po wyjściu z dworca kolejowego (na stronę północną) po prawej stronie można było zobaczyć szarą ścianę budynku Urzędu Miejskiego. Po wielu latach tej szarzyzny na budynku pojawiło się coś magicznego i jego ściana prezentowała się mniej więcej tak:
Nie wiem, jak innym, ale mnie się ten artystyczny mural spodobał. Czekając na pociąg (zamiast na peronie) stałem czasem przed dworcem i patrzyłem sobie na wymalowany na ścianie obraz.
Katowice stały się (przynajmniej dla mnie) jakby bardziej bliskie, przyjazne, a i ewentualne spóźnienie pociągu mniej człowieka drażniło.
Jakiś czas później, miałem w Katowicach coś do załatwienia. Pojechałem oczywiście pociągiem i po wyjściu z dworca spojrzałem z uśmiechem w prawą stronę i uśmiech momentalnie zamarł mi na ustach. Zamiast zwykle witającego mnie muralu, zobaczyłem coś takiego:
Dowiedziałem się, że to będzie nowy hotel (przyklejony do ściany budynku urzędu miejskiego).
Jak można zauważyć na załączonym zdjęciu mural nadal gdzieś tam jest (miedzy ścianami zewnętrznymi urzędu i nowo powstałego hotelu), ale dla publiczności zupełnie zniknął.
Wtedy poczułem jakiś dziwny żal, którego nawet nie był w stanie przysłonić fakt, że sprawy (w której przybyłem do centrum) nie udało mi się załatwić.
Po jakimś czasie stanął wspomniany hotel i opisywany wcześniej widok wygląda teraz tak:
Samo miejsce prezentuje się bardziej nowocześnie i schludnie (zwłaszcza, że uporządkowano miejsce po zlikwidowanym parkingu), ale jeszcze wszystko jest nowe i świeże. Jak to będzie wyglądać za kilka lat? Zobaczymy, jak Bóg pozwoli.
A na razie zauważyłem, że jakoś przestało mnie ciągnąć do centrum miasta. Większą przyjemność zaczęło mi sprawiać włóczenie się po rozsianych wokół Katowic lasach.
Te lasy to dopiero jest prawdziwa magia, ale w nieco innym sensie… zresztą do tego pewnie jeszcze wrócę. A na razie (tak na zaostrzenie apetytu) przedstawiam jeden z moich obrazów zainspirowanych… myślę… ich niedocenionym pięknem.
A wracając do zamurowanego murala… No właśnie, jak sądzicie? – Czy takie znikanie rzeczy materialnych, jak np. wspomniany mural… nie ma w sobie jakiegoś pierwiastka magii?
Czasem, kiedy sobie oglądam to zdjęcie z muralem przychodzi mi do głowy taka niesforna myśl… że może jeszcze kiedyś (gdy z kolei zniknie już hotel) mural zyska swoje drugie życie i kto wie? Może stanie się nową atrakcją Katowic?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS