Dr Józef Bojko miał akurat dyżur w jedynej wtedy w Opolu karetce reanimacyjnej. – Nigdy nie wyobrażałem sobie, że ofiary katastrofy lotniczej będą rozrzucone na takiej przestrzeni – opowiada. – Nie wiem, dlaczego wydawało mi się, że wszyscy powinni być w jednym miejscu.
Była słoneczna niedziela, 16 września 1984 r., kiedy w szpitalnym gabinecie młodego chirurga Rafała Swatona zadzwonił telefon. “Ortopeda na dół, wózki przed szpital” – padła komenda. Wózki? Dlaczego nie wózek, tylko wózki? – zdziwił się.
Dr Swaton zbiegł na dół, gdzie panowało już prawdziwe piekło. Karetki wpadały na podjazd przed szpitalem jedna za drugą. Wśród nich była duża karetka wojskowa, w której poukładano obok siebie ośmioro rannych. Złamane ręce, połamane nogi, obrażenia wewnętrzne.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS