A A+ A++

8 czerwca 2021 roku opinia publiczna została poinformowana o włamaniu do prywatnej skrzynki mailowej szefa KPRM Michała Dworczyka. O tym fakcie poinformowano za pośrednictwem facebookowego profilu żony Dworczyka. – Z przykrością muszę poinformować, że moja skrzynka e-mail została zhakowana przez nieznane osoby. Sprawcami zostały skradzione dokumenty służbowe, które zawierają informacje niejawne i mogą być wykorzystane do wyrządzenia szkody bezpieczeństwu narodowemu RP, a także mogą być wykorzystane jako dowód rzekomej polskiej ingerencji w sprawy wewnętrzne Białorusi – napisano w oświadczeniu. Dokumenty ze skrzynki ministra zostały opublikowane na komunikatorze Telegram.

Minister Dworczyk natychmiast wydał oświadczenie, w którym poinformował, że faktycznie włamano się do jego skrzynki, ale wpis na stronie jego żony to również efekt włamania. Minister zapewnił, że w jego skrzynce nie znajdowały się żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny, a oświadczenie zamieszczone na stronie jego żony zawiera nieprawdziwe treści. Dworczyk napisał też, że dokumenty zostały opublikowane w „rosyjskim serwisie społecznościowym”. Telegram ma tyle wspólnego z Rosją, że został założony przez Rosjanina Pawła Durowa po tym, jak w 2014 roku opuścił on Rosję twierdząc, że „kraj ten jest obecnie nie do pogodzenia z biznesem internetowym”.

11 czerwca Dworczyk wydał kolejne oświadczenie odnosząc się do publikowanych na Telegramie wiadomości z jego skrzynki. – Już dziś wiadomo, że część z ujawnionych informacji i rzekomych maili została spreparowana – oświadczył. Poinformował też, że nadal trwają ataki na konta jego rodziny w różnych kanałach komunikacji, ale na chwilę obecną nie można jednoznacznie wskazać, kto za tym stoi. Przestrzegł też, że jakiekolwiek odnoszenie się do publikowanych materiałów jest „błędem”.

15 czerwca na Telegramie opublikowany został mail z 27 października 2020 roku, wysłany przez Dworczyka do premiera Mateusza Morawieckiego, szefa gabinetu politycznego Krzysztofa Kubowa, rzecznika Piotra Müllera oraz Mariusza Chłopika, dyrektora ds. marketingu w PKO BP. Mail dotyczy ewentualnego użycia wojska podczas protestów, do których doszło po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego stwierdzającego niekonstytucyjność aborcji eugenicznej.

Użycie wojska w aktualnej sytuacji rodzi liczne ryzyka prowokacji, oskarżeń, ogromnych strat wizerunkowych dla rządu i wojska oraz budzi skrajnie negatywne skojarzenia. Obecna sytuacja powinna być zabezpieczana przez siły policyjne oraz wsparcie ze strony formacji straży pożarnej – pisze Dworczyk. Podkreśla, że wojsko mogłoby być użyte wyłącznie do ochrony gmachów publicznych i kościołów.

Po ujawnieniu tego maila opozycja totalna wpadła w amok i zawyrokowała, że „rząd pod sąd” za plany wyprowadzenia wojska przeciw „protestującym kobietom”. Oczywiście opozycja ani słowem nie zająknęła się na temat tego, co wyprawiały te kobiety, atakujące kościoły niczym bolszewicka dzicz. Takie działanie powinno było spotkać się ze zdecydowaną reakcją państwa. I nie trzeba było sięgać po wojsko. Na Marszach Niepodległości policja wielokrotnie pokazała, co potrafi. Ale z agresywnymi aborcjonistkami cackano się jak z jajkiem. Teraz mail Dworczyka, w którym trafnie wskazał dlaczego do tej awantury nie należało mieszać wojska, jest wykorzystywany do budowania atmosfery grozy pod hasłem „wojsko na ulicach”. Niech lepiej opozycja puknie się w głowę i przez chwilę zastanowi się, co wyrabia. A nie jest to nic mądrego.

Mail na temat protestów to pikuś i małe miki. Grozę budzi coś innego. Grozę budzi to, że polski minister omawia sprawy państwowe używając prywatnej skrzynki mailowej, która nie jest właściwie zabezpieczone przed włamaniem. Dla porządku przypomnę, że Donald Tusk miał na swoim laptopie przyklejoną karteczkę z loginem i hasłem. Kwestia skrzynki Dworczyka nie jest więc jakimś ewenementem. Władza się zmieniła, ale lekceważenie zagrożeń pozostało. I mamy to, co mamy, czyli korespondencję polskiego ministra do wglądu dla całego świata. A jest w tej korespondencji dyskusja na temat zakupu zintegrowanego zespołu dowodzenia bateriami Patriot. To już jest bardzo poważna sprawa, która z pewnością nie powinna znaleźć się w prywatnej skrzynce mailowej.

Spróbujmy teraz odpowiedzieć na pytanie, kto włamał się do skrzynki Dworczyka. Pierwsza myśl wydaje się oczywista i już pojawiła się w przestrzeni publicznej: to robota rosyjskich służb. Publikowane maile są opatrzone komentarzem po rosyjsku. Wiadomość, która pojawiła się na facebookowym koncie żony Dworczyka dotyczy polskiego zaangażowania w sprawy białoruskie, a zwrot „sprawcami zostały skradzione dokumenty służbowe” jest niejako podpisem, że mamy do czynienia z kimś, dla kogo język polski jest językiem obcym. Rosyjskie służby na bank, prawda? A jeśli nie? W takich sytuacjach nic nie jest oczywiste. Równie dobrze może to być sprawka zupełnie innych szatanów mająca sugerować, że jest to robota rosyjskich służb. Wiadomo, że politycy Prawa i Sprawiedliwości natychmiast kupią narrację o rosyjskich służbach, ponieważ wszystkie niecne czyny przypisują rosyjskim służbom, tak jakby nikt inny nie kopał pod nami dołków. W tym miejscu warto przypomnieć, że zagrażający polskiemu bezpieczeństwu gazociąg Nord Stream 2 jest wspólnym przedsięwzięciem rosyjsko-niemieckim, które właśnie dostało zielone światło od prezydenta USA, o czym władze RP dowiedziały się z prasy. W tak kluczowej sprawie nasz strategiczny sojusznik nie raczył nas nawet uprzedzić, że robi taki numer. To też robota rosyjskich służb?

Zagrożenie ze strony Rosji nie jest jedynym, wobec którego stoi Polska. Proszę mnie dobrze zrozumieć, nie jest moim celem pomniejszanie zagrożenia rosyjskiego. Moim celem jest wskazanie, że jeśli wszystko będziemy z automatu tłumaczyć akcją rosyjskich służb, to możemy zlekceważyć zagrożenie z zupełnie innej strony. A w sytuacji, w której jesteśmy, powinniśmy mieć oczy dookoła głowy.

Ktokolwiek włamał się do skrzynki Dworczyka i publikuje teraz jej zawartość na Telegramie, pokazał światu, że Polska jest państwem mało poważnym, skoro rządzący nią ludzie nie potrafią ogarnąć rzeczy podstawowej, czyli tego, że prywatne maile nie służą do omawiania spraw państwowych. To jest oczywista oczywistość. Może w końcu do polskich polityków dotrze, że takimi działaniami ośmieszają nie tylko siebie. Przede wszystkim ośmieszają państwo polskie. I to jest nie do przyjęcia. Krzyczenie, że wszystkiemu winne są rosyjskie służby, nie może być usprawiedliwieniem dla własnej lekkomyślności.

Jeśli podobają się Państwu moje felietony i chcielibyście wesprzeć moją działalność publicystyczną, możecie to zrobić dokonując przelewu na poniższe konto PayPal. Będzie to dla mnie nie tylko wsparcie w wymiarze finansowym, ale również sygnał, że to, co robię, jest dla Państwa ważne i godne uwagi. Z góry dziękuję. Katarzyna Treter-Sierpińska https://www.paypal.me/katarzynats

Zobacz też:

Katarzyna TS: Foliarskie gusła dla frajerów

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBoris Johnson described his health secretary as 'hopeless,' according to former aide
Następny artykułNowy sąd za ponad 21 mln zł