A A+ A++

Na rowerze po Kaszubach – spis treści

Droga w Lasach Mirachowskich na Kaszubach

Kaszubom brakuje rowerowych inwestycji

Kaszuby ze swoim wyjątkowo atrakcyjnym krajobrazem, łączącym w malowniczą całość duże obszary leśne i liczne jeziora wypełniające polodowcowe rynny, mają ogromny potencjał do wykorzystania w turystyce aktywnej, kwalifikowanej, w tym rowerowej. Rowerem po Kaszubach jeździ się jednak dość specyficznie. Dotychczasowy brak jakichkolwiek znaczących inwestycji prorowerowych (za wyjątkiem wspaniałej ) sprawia, że rowerzysta jest zmuszony korzystać z dróg publicznych, jeździć po bocznych trasach po mniej lub bardziej szczęśliwie ułożonych płytach różnego rodzaju lub wybierać zwykle mało wygodne drogi gruntowe i leśne, często pokryte nieznośną “tarką”. I jeśli połączyć te niełatwe warunki do jazdy rowerem z częstym brakiem szacunku do rowerzysty na drodze, rysuje nam się obraz Kaszub jako regionu mało przyjaznego dla rowerowych rodzin czy osób szukających sposobu na pełen rowerowy relaks.

Okolice Chmielna na Kaszubach Okolice Chmielna na Kaszubach

Podczas naszej rowerowej trasy przez Kaszubski Park Krajobrazowy starałem się wybrać takie drogi publiczne, jakie znane nam są z mniejszego ruchu lub gruntowe alternatywy wystarczająco wygodne na przejazd rowerem turystycznym – crossowym lub trekkingowym. Uprzedzam, że czasem kilkadziesiąt metrów trzeba przeprowadzić rower przez polną “piaskownicę”, ostre kamienie utwardzające jakiś podjazd lub szczególnie uważać na bardziej ruchliwym odcinku publicznej trasy. Niestety, bezpieczna jazda we dwoje obok siebie na większości dróg publicznych na Kaszubach jest niemożliwa przez zbyt wiele zakrętów i podjazdów w mocno pofałdowanym terenie.

Leśny trakt koło Zgorzałego Leśny trakt koło Zgorzałego

Miejscem startu i mety była Kościerzyna, a w niej przyjazny , gdzie spędziliśmy piątkowy wieczór. Imponujący obiekt, położony zaledwie kilkadziesiąt metrów od kościerskiego rynku, to bardzo sympatyczne miejsce by weekendowy relaks na Kaszubach zacząć już w piątkowe popołudnie. Hotel mieści się w kompleksie zbudowanym na terenie dawnego browaru w Kościerzynie, którego częścią jest również reaktywowany kościerski browar. Dawnym piwowarom pewnie do głowy nie przyszło, że kilkadziesiąt lat później oprócz picia piwa będzie można tu również zażyć… kąpieli piwnej. To jeden z elementów oferty hotelowo-piwnej strefy spa, z której korzystaliśmy. Po naprawdę relaksującej kąpieli połączonej z sauną, dzień kończyliśmy w hotelowym pubie przy wyborze warzonych na miejscu piw.

Wnętrze Starego Browaru w Kościerzynie Wnętrze Starego Browaru w Kościerzynie

Siedemnaście parowozów w skansenie kolejowym

Część krajoznawczą wyjazdu zaczęliśmy od jednego z niewielu w Polsce skansenów kolejowych – Muzeum Kolejnictwa w Kościerzynie. Zlokalizowanie takiej placówki właśnie w Kościerzynie jest nieprzypadkowe – Kościerzyna była ważnym węzłem kolejowym II Rzeczypospolitej. Dzisiaj w kościerskim skansenie kolejowym można zobaczyć kilkadziesiąt eksponatów – lokomotywy różnego typu, w tym aż siedemnaście tradycyjnych parowozów wycofanych wiele lat temu z eksploatacji, dawne wagony pasażerskie i użytkowe. Część z nich stoi w budynku zabytkowej parowozowni, odnowionej niedawno dzięki funduszom Unii Europejskiej. Ale nas najbardziej zainteresował stary wagon Szybkiej Kolei Miejskiej z Trójmiasta, jaki najpierw służył berlińczykom na linii S-Bahn, a w latach 50-tych trafił do Trójmiasta w ramach reparacji wojennych – dziś jest najlepiej zachowanym egzemplarzem z kilku ocalałych egzemplarzy z ponad 50 członów tych pociągów, jakie trafiły do Polski.

Dawny wagon Szybkiej Kolei Miejskiej w Kościerzynie Dawny wagon Szybkiej Kolei Miejskiej w Kościerzynie

Po dawnej linii kolejowej Kościerzyna-Gołubie

Dawne kolejowe klimaty towarzyszyły nam także podczas wyjazdu z Kościerzyny. Szeroka, szutrowa droga, niestety w dużej części pokryta nieprzyjemną tarką z wąskimi przestrzeniami do jazdy rowerem po bokach, to ślad dawnej, normalnotorowej linii kolejowej Kościerzyna-Sikorzyno-Gołubie Kaszubskie, która została rozebrana w 1930 roku, gdy zastąpił ją nowy odcinek powstałej w tamtych latach magistrali kolejowej łączącej Gdynię z Górnym Śląskiem. Długa, idealnie płaska – jak to linia kolejowa – trasa szybko wyprowadza z miejskiego obszaru Kościerzyny na piękne Kaszuby. Po drodze warto przyjrzeć się wciąż trwającym ponad stuletnim kolejowym wiaduktom. Po drugim z nich nie prowadzi już żadna droga. Aż się prosi, by wybudować tutaj prawdziwą drogę rowerową i połączyć Kościerzynę z istniejącymi drogami w okolicach Gołubia, o których będzie za chwilę.

Wiadukt na dawnej linii kolejowej Kościerzyna-Gołubie Wiadukt na dawnej linii kolejowej Kościerzyna-Gołubie

Klimatyczny dwór Wybickich w Sikorzynie

Przed połączeniem “naszej” dawnej linii kolejowej ze współcześnie używaną linią Gdynia-Kościerzyna należy skręcić w prawo by trafić do kameralnego, otoczonego gęstym parkiem, dworu w Sikorzynie. Dwór kiedyś był własnością rodu Sikorskich, następnie trafił do rodziny Wybickich. Z niej pochodzi Józef Wybicki, autor słów polskiego hymnu narodowego, kojarzony bardziej z oddalonym o 10 kilometrów Będominem. Dziś dwór w Sikorzynie należy do konserwatora zabytków z Gdańska, który dwadzieścia lat temu kupił zdewastowany, wielokrotnie przebudowywany budynek, przez kolejne 10 lat remontował i tchnął weń nowe życie. Konserwatorska pasja zaowocowała niezwykle klimatycznym miejscem, mieszczącym wystawę muzealną wnętrz i dziejów miejsca, herbaciarnię, nawet pokoje gościnne, a wszystko to skryte pod 300-letnim dębem w gęstym, naturalnym parku.

Dwór Wybickich w Sikorzynie od strony parku Dwór Wybickich w Sikorzynie od strony parku

Kuriozalna rowerowa inwestycja w Gołubiu

Z klimatu tego niezwykle wysmakowanego miejsca po kilku minutach wyrwał nas z butami parking rowerowy przy stacji kolejowej w Gołubiu Kaszubskim. Powstał jako komunikacyjny węzeł integracyjny – miejsce przesiadkowe na pociąg dla mieszkańców Gołubia i okolic. Zaprojektowany z rozmachem, liczący aż 96 miejsc parkingowych dla rowerów jest niestety – aż przykro to pisać – kuriozalnym przykładem jak takich miejsc projektować nie należy. Jedynie cztery uchwyty umożliwiają prawidłowe zapięcie roweru – pozostała prawie setka to najgorsza konstrukcja z możliwych, klasyczne “wyrwikółko”, gdzie po zostawieniu roweru możemy być spokojni jedynie o losy przedniego koła. Kilka dni po weekendowej wycieczce miałem okazję zajrzeć na parking w dzień powszedni – dwukrotnie w środku dnia stał na nim zaledwie jeden rower na prawie setkę miejsc. A kuriozalnemu parkingowi towarzyszy niestety nie mniej kuriozalna ogromna konstrukcja nazywana “punktem widokowym”.

Parking rowerowy w Gołubiu Kaszubskim i "punkt widokowy" Parking rowerowy w Gołubiu Kaszubskim i “punkt widokowy”

Nowe drogi rowerowe na Kaszubach

Na szczęście drugą częścią projektu są drogi rowerowe – żadne ścieżki – które poprowadzono wzdłuż szos łączących Gołubie z okolicznymi wsiami. I tymi zostaliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni. Na drogi te trafiliśmy dwukrotnie – raz w okolicy kurhanów koło Leśnictwa Uniradze, a następnie przejechaliśmy fragment odcinka Gołubie-Stężyca. Mają bardzo dobrą nawierzchnię – asfalt zamiast wciąż często stosowanej fatalnej kostki różnego typu. Początek jednej z dróg rowerowych zlokalizowany przy parkingu przy drodze krajowej nr 20 pod Wieżycą to dobra okazja na zostawienie tam samochodu oraz start i metę rowerowej wycieczki po Kaszubach. Nowe drogi mają swoje wyraźne oznaczenia, choć trudno nie zapytać dlaczego drogowskazy tworzą kolejny, lokalny standard, zamiast trzymać się jednego, ogólnopolskiego? Czy naprawdę nikt nie zauważył nieszczęśliwej lokalizacji piktogramów pieszych i rowerów na tablicach, która błędnie sugeruje przeznaczenie poszczególnych kierunków? I na koniec – czy tylko mi brakuje wykończenia inwestycji poprzez posianie trawą fragmentu pobocza oddzielającego szosę od drogi rowerowej? Estetyka też jest ważna!

Droga rowerowa z Gołubia do Stężycy Droga rowerowa z Gołubia do Stężycy

Widokowe trasy wokół Kółka Raduńskiego

Do tych najbardziej atrakcyjnych odcinków na rower na Kaszubach należą bez wątpienia drogi wokół tzw. Kółka Raduńskiego. Kółko Raduńskie to określenie zespołu jezior leżących w sercu Kaszubskiego Parku Krajobrazowego, które dzięki połączeniu poszczególnych akwenów ze sobą należy do popularnych szlaków kajakowych w Polsce. Wiele odcinków szos przebiega przez naturalne punkty widokowe, mijając po drodze liczne mola i pomosty, ośrodki wypoczynkowe, mniejsze i większe kempingi, w końcu knajpki zlokalizowane w bezpośrednim sąsiedztwie kaszubskich jezior. Tą najbardziej znaną jest Droga Kaszubska – wybudowana w latach 60-tych ma początek pod Wieżycą i przez Ostrzyce, Brodnicę Dolną biegnie do Chmielna. I choć podczas naszej wycieczki korzystamy z alternatywnych do Drogi Kaszubskiej wariantów dróg, to nie da się ukryć, że Kaszubami oglądanymi w ten sposób naprawdę trudno się nie zachwycić.

Jesień nad kaszubskimi jeziorami Jesień nad kaszubskimi jeziorami

Bardzo lubimy wjeżdżać do Chmielna z Zaworów wzdłuż wschodniego brzegu jeziora Kłodno, a później przesmykami między Kłodnem, Rekowem i Jeziorem Białym. I choć nigdy nie nocowaliśmy na mieszczących się tutaj kempingach, przejeżdżając tędy zawsze wyobrażam sobie, jak przyjemnym momentem musi być przybycie na nocleg w tak pięknie położone miejsce biwakowe. I zawsze na krótką chwilę wracam myślami do naszych wyprawowych wspomnień z kempingów w Norwegii lub na Islandii. W przeciwnym kierunku biegnie tędy najkrótsza, bardzo przyjemna, rowerowa trasa z Chmielna do Kartuz. Podczas tej wycieczki zostaliśmy zaskoczeni nową asfaltową nawierzchnią na odcinku z Zaworów do Chmielna. Oby nie została zawłaszczona przez samochodowych, wakacyjnych wariatów!

Kaszubskie jeziora koło Chmielna Kaszubskie jeziora koło Chmielna

Rzucanki i grucholce – marketingowy trik?

A Chmielno nas zawsze, niezmiernie zachwyca. Działająca od kilku lat nad samym brzegiem Jeziora Białego restauracja jest wymarzonym miejscem na przerwę w weekendowej wycieczce. Zatrzymują się tu turyści każdej maści – oprócz rowerów i samochodów tym razem widzieliśmy kilkanaście motocykli i kilka kajaków. Choć pomysł na regionalne dania serwowane w tym miejscu wydaje się odrobinę podejrzany – wyszukiwarka Google zapytana o kaszubskie “grucholce” i “rzucanki” odpowiada wyłącznie wynikami dotyczącymi tego jednego miejsca. Podobne w brzmieniu kaszubskie ruchanki nie przypominają niczym rzucanek z Chmielna. Czy miejsce to rzeczywiście korzysta z tradycyjnych receptur czy “sprytnie” korzysta z mody na regionalia? Może podpowiecie w komentarzu? 🙂

Checz u Kaszebe w Chmielnie Checz u Kaszebe w Chmielnie

Żywe muzeum kaszubskiej ceramiki

Choć z punktu widzenia krajoznawcy, pisząc o Chmielnie powinienem napisać najpierw o żywym muzeum kaszubskiej ceramiki prowadzonym przez rodzinę Neclów, produkującej kaszubskie naczynia od trzech pokoleń. To już ponad 100 lat, od kiedy w Chmielnie powstał pierwszy zakład ceramiki Franciszka Necla, który w swoich pracach opierał się na siedmiu podstawowych motywach, do dzisiaj wyróżniających kaszubską porcelaną pochodzącą z Chmielna – to różdżka bzu, mały i duży tulipan, gwiazda kaszubska, rybia łuska, wianek kaszubski i lilia. Chcąc poznać Kaszuby nie sposób nie zaplanować tu postoju, choć planując wyjazd trzeba pamiętać, że w niedzielę Muzeum Ceramiki Kaszubskiej Neclów w Chmielnie jest nieczynne.

Muzeum Ceramiki Kaszubskiej Neclów w Chmielnie Muzeum Ceramiki Kaszubskiej Neclów w Chmielnie

Wzdłuż jeziora Lubygość w Lasach Mirachowskich

Pierwszy dzień rowerowego weekendu na Kaszubach chcieliśmy zakończyć przejazdem wzdłuż jeziora Lubygość w Lasach Mirachowskich i widokiem z wieży widokowej na Złotej Górze. Niestety, krótszy, jesienny dzień i raczej spacerowe tempo wcześniejszego odcinka sprawiły, że Lasy Mirachowskie przypomnimy sobie podczas jednej z kolejnych wycieczek. Może wyjdzie nam to na lepsze – jeziora w Lasach Mirachowskich wciąż uważam za jedno z najpiękniejszych miejsc w Pomorskiem. I tak, zamiast na wieży na Złotej Górze, zameldowaliśmy się w przyjaznym domu naszych przyjaciół nad Jeziorem Czarnym koło Kamienicy Królewskiej. Co może być i Waszym udziałem, gdyż Asia i Krzysiek oferują , a rejestracja z naszego polecenia gwarantuje sporą zniżkę.

Dawny wagon Szybkiej Kolei Miejskiej w Kościerzynie Jezioro Czarne koło Kamienicy Królewskiej

Nowe przystanie kajakowe na Kaszubach

Jednym z naszych ulubionych odcinków dróg na Kaszubach jest droga biegnąca wschodnim brzegiem Jeziora Raduńskiego Dolnego. Ostry podjazd za Chmielnem do wsi Lampa pozwala oderwać się od popularnych szos i zjechać na kameralną drogę prowadzącą do trzech niewielkich kaszubskich wsi. W Przewozie widzieliśmy jedną z kilku nowo wybudowanych przystani kajakowych, jakie powstały w ramach trwającego programu budowy tras kajakowych w województwie pomorskim. Wiata, miejsce na ognisko, nowe przystanie i pomosty, nowe tablice informacyjne, a także wygodne miejsca tzw. przenosek widzieliśmy m.in. przy moście na Raduni w Brodnicy Dolnej, nad jeziorem Rekowo koło Chmielna, nad Jeziorem Białym w samym Chmielnie, a także w trzech miejscach nad wspomnianym Jeziorem Raduńskim Dolnym – w Chmieleńskich Chróstach, Chmielonku i Przewozie. Pomorskie planuje wybudowanie łącznie 20 podobnych obiektów na pomorskich szlakach kajakowych, w tym na popularnej Słupi.

Nowa przystań kajakowa w Chmieleńskich Chróstach Nowa przystań kajakowa w Chmieleńskich Chróstach

… i nowe szlaki rowerowe po Kaszubach

Na całej naszej trasie wpadały nam w oko oznaczenia lokalnych, krótkich szlaków rowerowych, które do życia powołują lokalne samorządy. Jednym z takich tras była “Kaszëbskô Stegna”, jaką przecięliśmy przy cmentarzysku kurhanowym w Uniradzach i która jest jeszcze kolejnym przykładem, że dobre chęci i posiadane środki nie zawsze wystarczają, by budować zrozumiałą i atrakcyjną ofertę rowerową. Dość powiedzieć, że szlak ten biegnie w dokładnie tej samej relacji, w jakiej biegną opisane przeze mnie wcześniej drogi rowerowe, czyli Szymbark-Stężyca, a mimo to znakowany jest w zupełnie inny sposób, na dodatek zupełnie niepodobny do dwóch najpopularniejszych standardów używanych w Polsce – wcześniejszego, znanego ze szlaków rowerowych PTTK, czy wprowadzanego obecnie przez wojewódzkie samorządy, a znanego chociażby z czy .

Szlak rowerowy koło Kościerzyny na Kaszubach Szlak rowerowy koło Kościerzyny na Kaszubach

Trzy tysiące kurhanów przez dwa tysięce lat

Teren wewnątrz pętli jezior Kółka Raduńskiego został wybrany przez dawnych mieszkańców tych ziem na obszar, gdzie przez ponad dwa tysiące lat – od około 1000 roku pne do około 1100 roku naszej ery – chowano zmarłych. Na obszarze o długości nawet kilku kilometrów, leżącym dzisiaj na terenie kompleksu leśnego wokół Leśnictwa Uniradze na północ od Stężycy, mogło powstać nawet 3500 różnego rodzaju wielkości kurhanów od najmniejszych o wielkości do 3 metrów po największe o średnicy ponad 15 metrów. Szacowana liczba mogłaby być znacznie większa, ze względu na prawdopodobne zniszczenie kurhanów leżących na współczesnach terenach leśnych. Do krótkiej ścieżki edukacyjnej w tym jednym z największych miejsc tego typu w Europie można dotrzeć po niedawno postawionych drogowskazach.

Kurhany w lesie koło Leśnictwa Uniradze Kurhany w lesie koło Leśnictwa Uniradze

Nieprzyjazna Pomorska Kolej Metropolitalna

Na Kaszuby – do Kościerzyny – przyjechaliśmy samochodem – z konieczności, gdyż kursująca z Trójmiasta na Kaszuby Pomorska Kolej Metropolitalna i zarządzająca nią Szybka Kolej Miejska w Trójmieście od dawna robią wszystko, by zniechęcić turystów do korzystania z pociągu jako wygodnego, ekologicznego i dostępnego środka rowerowego transportu. Potencjalne problemy z przewozem rowerów w pociągach PKM – sygnalizowane jeszcze podczas budowy nowej linii kolejowej i przed rozpisaniem przetargów na nowe pociągi – dziś są zmorą rowerzystów i odpychają ich od PKM. A problemy rowerzystów stają się problemami wszystkich: odbierają przychody samej PKM, odcinają lokalną branżę turystyczną na Kaszubach od turystów z Trójmiasta, nieliczne rowerowe inwestycje na Kaszubach czynią mniej opłacalnymi, przesadzają tych najbardziej zdeterminowanych do samochodów, które współtworzą weekendowe korki na trasach dojazdowych, a w końcu – najważniejsze – tym, którzy samochodu nie mają i którym PKM powinna służyć w pierwszej kolejności, odbiera w ogóle możliwość spędzenia rowerowego weekendu na Kaszubach.

Pociąg Pesa Atribo Pomorskiej Kolei Metropolitalnej Pociąg Pesa Atribo Pomorskiej Kolei Metropolitalnej w Gołubiu Kaszubskim

Weekend na Kaszubach tylko dla dwunastu osób

A wszystko przez głupie ograniczenie liczby przewożonych rowerów do zaledwie sześciu na jeden pociąg. Co przy zaledwie jednym (!) porannym weekendowym pociągu z Gdańska do Kościerzyny oznacza, że na sobotnią i niedzielną wycieczkę na Kaszuby może w cywilizowany sposób pojechać łącznie dwanaście osób. Dwanaście osób z półmilionowego miasta! A gdy rower w weekend zechce przewieźć nie tylko turysta? Ta idiotyczna sytuacja w dodatku ewoluuje – od niedawna należy jeszcze wcześniej zarezerwować bilet na rower, co gwarantuje PKM-ce, że do pociągu już nawet nie zechce wsiadać więcej chętnych, bo z góry wiadomo, że skazani są na konduktorskie represje. Wielokrotnie zdarzało się, że popołudniowe pociągi nowej pomorskiej kolei zostawiały na kaszubskich peronach zdezorientowanych rowerzystów, stawiając ich przed niespodziewaną koniecznością opracowania nowego planu na powrót do domu. Trudno uwierzyć, że ten skrajny przykład niechęci do rowerzystów dzieje się właśnie w Pomorskiem, które przecież chce przyciągać do siebie rowerzystów innymi realizowanymi inwestycjami.

Rynek w Kościerzynie z lotu ptaka Rynek w Kościerzynie z lotu ptaka

Zupa piwna i talerz browarnika na koniec

Powrót do Kościerzyny odkrywa przed nami jeszcze jedno oblicze miasta. Wygodny, leśny wjazd od zachodniej strony prowadzi po drogach rowerowych do samego centrum miasta i hotelu, pod którym czeka nasz samochód. Przed wyjazdem do Gdańska siadamy jeszcze w przytulnej restauracji Starego Browaru przy zupie piwnej i talerzu browarnika – sztandarowych daniach obiektu. Lekko pikantna zupa z kurczakiem i bekonem przyjemnie rozgrzewa po chłodnej końcówce dnia, a żeberka i golonka w piwnym sosie dają poczucie sytości. Przedłużająca się błoga wizyta w restauracji zamyka przed nami drzwi mieszczącego się przy kościerskim rynku Muzeum Ziemi Kościerskiej i Muzeum Akordeonu, które mieliśmy jeszcze odwiedzić. Następnym razem!

A jeszcze są Szymbark, Wieżyca, Łapalice, Borucino…

Naszą propozycję rowerowego weekendu można modyfikować dostosowując ją do własnych potrzeb i możliwości. Jeśli dystans około 60-70 kilometrów dziennie jest dla Was za długi, weekendową pętle można zakończyć już w Chmielnie, zaglądając po drodze do słynnego porzuconego zamku w Łapalicach. Z Gołubia lub Krzesznej można odbić do Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku i na Wieżycę. Jadąc wzdłuż Jeziora Raduńskiego Dolnego nasz ulubiony wariant przez Sznurki łatwo zamienić na szosę na wschodnim brzegu, choć my jej unikamy ze względu na większy ruch samochodów. A jeszcze jednym oryginalnym miejscem, znanym obojgu nam z praktyk podczas studiów, jest Borucino z wąską groblą między jeziorami raduńskimi i położoną tuż przy nim Stacją Limnologiczną Uniwersytetu Gdańskiego. A może znacie inne ciekawe miejsca, do których warto zajrzeć?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKampania na Tydzień Misyjny 2018
Następny artykułBeż i granat w modzie męskiej. Połączenie idealne?