-Zawodowo zajmuje się pani zagadnieniami dotyczącymi kadr i płac oraz bhp, jest także inspektorem ochrony danych osobowych. Mówi pani o pornografii zarobków, czyli o czym? Czy o tym, że w naszych firmach trudno posiąść wiedzę na temat zarobków innych? Czy to wynika z ochrony naszych danych, czy też ukrywania informacji przez pracodawców?
– Pojęcie „pornografia płac” swego czasu ukuły skandynawskie media i dotyczy ono jawności płac. Wysokość wynagrodzenia w polskim prawie traktowana jest jako dane osobowe i dobra osobiste, zatem obowiązkiem pracodawcy jest utrzymanie w tajemnicy informacji o płacach. W firmach, w których działają związki zawodowe, mają one prawo do informacji na temat sytuacji ekonomicznej przedsiębiorstwa – mówi Karolina Skurska – w tym również prawo do wiedzy o wysokości funduszu płac, ale nie o zarobkach konkretnej osoby, chyba, że sama wyrazi na to zgodę. W krajach skandynawskich pracodawcy co miesiąc przedstawiają związkom zawodowym różnego rodzaju informacje dotyczące firmy i robią to chętnie. Wychodzą z założenia, że nowoczesne zarządzanie to współpraca z pracownikami, dialog i konsultacje. Dobra atmosfera w pracy, spokój i zadowoleni pracownicy to dobrze funkcjonująca firma. Nie u wszystkich pracodawców działają reprezentanci zbiorowych interesów pracowników, na przykład rady pracowników mogą być tworzone u pracodawców zatrudniających co najmniej 50 pracowników. Niestety, mimo że takich zakładów jest dużo, to wspomnianych rad pracowników w całej Polsce zarejestrowanych jest obecnie tylko około 500.
-No właśnie, czy przypadkiem RODO w tej materii nie jest nadużywane przez pracodawców?
-Wolałabym raczej mówić o nadinterpretacji, a nie o nadużywaniu przepisów RODO. Jak mówiłam, faktem jest, że wysokość wynagrodzenia uznawana jest za dobro osobiste i dane osobowe, a co za tym idzie, w takich realiach trudno mówić o jawności zarobków. To, czy informacje o wynagrodzeniach powinny być jawne, czy nie, jest oczywiście rzeczą dyskusyjną. Często pracodawcy również nie podają innych informacji, zasłaniając się tajemnicą firmy i działalnością w warunkach konkurencji.
-Z pani praktyki wynika, że przepisy prawa pracy bardziej chronią interesy pracodawców, niż dobro pracowników?
-Niezmiennie występuje nierówność w relacji pracodawca – pracownik. Pracownik jest słabszą stroną w stosunku pracy, stąd prawo pracy musi pełnić funkcję ochronną. Organizacje pracownicze często postrzegane są jako relikt przeszłości, strona roszczeniowa, buntownicza czy spiskowa. Nie są uznawane jako partner w dialogu, mimo że w Kodeksie pracy przewidziana została zasada partycypacji pracowniczej w zarządzaniu zakładem pracy. W krajach Europy Zachodniej, w USA pracodawcy nie kwestionują roli związków zawodowych, współpraca między szefem firmy a organizacją pracowników jest czymś oczywistym.
-Czy, pani zdaniem, rośnie świadomość pracowników na temat przysługujących im praw? Pytam o to, bo wielokrotnie spotkaliśmy się interwencjami odnoszącymi się do łamania praw pracowniczych np. w supermarketach. Poza tym, pracownicy, którzy proszą o interwencje, szybko wycofują się z przedstawianych pracodawcy zarzutów…
-Świadomość pracowników na temat ich praw z pewnością wzrosła, choćby za sprawą Internetu, który daje łatwy i otwarty dostęp do wiedzy. Powiedział pan, że są przypadki, gdzie pracownik zwraca się o interwencję, a potem się wycofuje, mimo że łamane są jego prawa. Dlaczego? Ludzie po prostu boją się utraty swoich miejsc pracy, dlatego wolą być źle traktowani niż tej pracy w ogóle nie mieć. Proces w sądzie pracy trwa bowiem zbyt długo, a osoba zwolniona na przykład w trybie art. 52 Kodeksu pracy, czyli z tzw. „wilczym biletem” zanim dojdzie swoich praw, może mieć długo trudności w pozyskaniu nowego miejsca pracy. Potrzebna jest reforma, która przyspieszy i pomoże w skutecznym dochodzeniu swoich praw przed sądem. Póki jej nie ma, pracownicy powinni być świadomi swoich praw i tak łatwo się nie poddawać. Badania wskazują, że funkcjonowanie związków zawodowych, czy też rad pracowników jest pożądane, ale chęć do zrzeszenia się w nich już niekoniecznie. Dla porównania, w Polsce, co dziesiąty pracownik należy do związków zawodowych, a we wspomnianej Skandynawii odsetek ten sięga ponad 70%. Młodzi pracownicy, jak słyszą o „Solidarności”, to automatycznie myślą o stanie wojennym, o wydarzeniach, które znają z lekcji historii, aniżeli o wstąpieniu w struktury pracownicze. Poza tym, do zrzeszenia się w organizacje pracownicze zniechęcają sami pracodawcy. Oczywiście, czynią to w sposób nieformalny.
-No dobrze, ale jakie w takim wypadku są główne problemy pracowników w Ostrowcu Świętokrzyskim?
-Na pewno do wypadków powodujących utratę zdrowia, czy w skrajnych przypadkach życia, dochodzi sporadycznie. Przede wszystkim problemem jest wysokość wynagrodzenia i możliwość zmiany miejsca pracy. W naszym mieście wciąż pokutuje pogląd, że jak ktoś nie ma znajomości i tzw. pleców, to ciężko mu znaleźć intratną pracę, za więcej niż minimalną pensję.
-Czy w tej materii, odnoszącej się do wysokości wynagrodzenia za pracę, nie obserwuje pani w naszym mieście przypadkiem zmowy pracodawców?
-Nie mam na to dowodów. Na pewno w naszym przypadku, istnieje różnica w wysokości wynagrodzeń w Ostrowcu Świętokrzyskim a miejscowościami położonymi w innych regionach Polski. Z danych podawanych przez GUS oraz moich prywatnych rozmów wynika, że na takim samym stanowisku pracownik zarobi więcej na Pomorzu niż w Ostrowcu. Dysproporcje te wynikają z różnicy w rozwoju gospodarczym regionów, większej liczby firm, a poniekąd, niestety, na te skalę wynagrodzeń godzimy się sami.
-„Solidarność” coraz częściej mówi o tzw. emeryturze za staż….
-O wprowadzenie emerytur stażowych, z których kobiety mogłyby korzystać po 35 latach opłacania składek emerytalnych, a mężczyźni po 40 latach bez względu na wiek mówiło się od dawna. „Solidarność” chce w ten sposób dbać o prawa pracowników, którzy ciężko pracują całe swoje życie zawodowe i chcą wreszcie godnie odpocząć.
-Proszę powiedzieć, jakie jest zainteresowanie prowadzonymi przez panią kierunkami studiów w ostrowieckiej Wyższej Szkole Biznesu i Przedsiębiorczości?
-Studenci, w ramach studiów podyplomowych, kształcą się na takich kierunkach jak „Bezpieczeństwo i Higiena Pracy”, które funkcjonują od wielu lat, jak i świeżo utworzonych w roku akademickim 2020/2021 „Kadry i Płace”, które spotkały się ze sporym zainteresowaniem. Studia te dostarczają uniwersalnej wiedzy, niezbędnej w każdej firmie. „Kadry i płace” adresowane są do osób, które chcą podjąć pracę w działach kadrowo-płacowych, biurach rachunkowych, które chcą rozszerzyć i aktualizować swoją wiedzę z dziedziny kadrowo-płacowej. Studia „Bezpieczeństwo i Higiena Pracy” kierowane są do osób, które będą chciały podjąć pracę w służbie BHP lub w ramach zajmowanych stanowisk dodatkowo pełnić obowiązki służby BHP, ewentualnie chcą założyć własną działalność gospodarczą i świadczyć takie usługi. Ponadto słuchacz, posiadając dyplom ukończenia studiów BHP, automatycznie uzyskuje kwalifikacje starszego inspektora ds. bhp.
-Dziękuję za rozmowę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS