– To dla mnie najważniejsze spotkanie w życiu. Nikogo nie trzeba motywować, bo każdy zna rangę tego spotkania – powiedział w serwisie sport.trojmiasto.pl 20-letni Karol Urbanowicz, który obecny sezon zaczynał jako rezerwowy, a teraz jest podstawowym środkowym Trefla Gdańsk. Żółto-czarni w decydującym meczu fazy-play-off powalczą z Vervą Warszawa Orlen Paliwa. Na zwycięzcę w półfinale czeka już Jastrzębski Węgiel. Początek starcia w Ergo Arenie w środę, o godz. 18.
Środowe spotkanie Trefla Gdańsk z Vervą Warszawa Orlen Paliwa rozstrzygnie o tym, kto zostanie ostatnim półfinalistą i powalczy o finał z Jastrzębskim Węglem. Po ostatnim starciu w stolicy mamy remis 1:1, jednak rywalizacja na tym etapie fazy play-off toczy się do dwóch zwycięstw. – To dla mnie najważniejsze spotkanie w życiu. Nikogo nie trzeba motywować, bo każdy zna rangę tego spotkania. Zrobimy wszystko, by wygrać i opuścić halę z podniesionymi głowami. Po ostatnim meczu jest w nas sportowa złość, bo prowadziliśmy już 12:10 i prawie mieliśmy zwycięstwo w swoich rękach, ale ostatecznie przegraliśmy – mówił Karol Urbanowicz, środkowy Trefla.
20-latek w ostatnich tygodniach imponuje siatkarską dojrzałością. Od końca stycznia jest podstawowym środkowym żółto-czarnych, a jego pewną postawę dało się zaobserwować nawet w takich spotkaniach jak chociażby z PGE Skrą Bełchatów w Pucharze Polski (3:1). W całym sezonie zdobywa średnio 5 punktów w meczu, do których dokłada 1,36 bloku. – Jeszcze na początku przygody z seniorską siatkówką się stresowałem występami w PlusLidze, ale to zmieniało się w kolejnych meczach. To był motywujący stres. Na pewno dziś jest mi łatwiej niż dwa miesiące temu, bo obok mam zawodników z dużym doświadczeniem. Jestem pewny i spokojny, bo czuję ich wsparcie. Po wyjściu na boisko zawsze staram się odpłacić tą samą pozytywną energią i chciałbym dawać z siebie jeszcze więcej – zapewnił młody siatkarz.
Niewątpliwie momentem przełomowym dla Karola Urbanowicza była kontuzja barku Bartłomieja Mordyla, która wykluczyła go na kilka tygodni. Jednak w tym czasie młody zawodnik przekonał do siebie trenera na tyle, by zaczynać mecze w pierwszej „6” nawet, gdy „Barry” powrócił do zdrowia. – Tak naprawdę jestem młodym siatkarzem, więc czekałem na szansę. Nie ucieszyłem się z kontuzji kolegi, ale gdy już trener na mnie postawił, to chciałem odpłacić się na zaufanie. Absencja Bartka była dużym osłabieniem dla zespołu, bo jest świetnym środkowym. Chcę pomagać drużynie w trudnych momentach, a takim bez wątpienia była kontuzja „Barry’ego”. Przez miesiąc nie miał kontaktu z piłką, ale już wrócił do nas, wiec szkoleniowiec na pewno będzie korzystał z nas obu – mówił 20-latek.
Cały materiał Damian Konwenta w serwisie sport.trojmiasto.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS