A A+ A++

Hokejowa reprezentacja Polski stoczyła w czwartek trudny bój z drużyną Ukrainy w ramach mistrzostw świata dywizji 1B w Tychach. Biało-Czerwoni wygrali ostatecznie 3:2 po rzutach karnych i pozostają w grze o awans na zaplecze elity.

Rafał Smoliński

Rafał Smoliński


PAP
/ Zbigniew Meissner
/ Na zdjęciu: Polacy cieszą się z gola

Po wtorkowym zwycięstwie nad Estonią (3:0) na drodze Polaków stanęli Ukraińcy. Zbrodnicza inwazja Rosjan dotknęła sportowców naszych wschodnich sąsiadów. Ukraińcy nie mogli przygotowywać się w kraju do mistrzostw świata dywizji 1B, ale ciężko trenowali na Węgrzech. Jak sami przyznali, chcą dać radość walczącym rodakom. W Tychach pokonali na inaugurację Serbów (7:0), dlatego spadek do dywizji 2A im nie grozi. W czwartkowy wieczór stworzyli emocjonujące widowisko w starciu z Polakami, które gospodarze wygrali 3:2 po rzutach karnych.

Początek meczu Polska – Ukraina był wyrównany, ale z czasem zarysowała się przewaga gospodarzy. Serhij Pysarenko bronił ofiarnie, lecz w 13. minucie był bez szans. Polacy przeprowadzili szybką akcję, a Dominik Paś zdecydował się na precyzyjny strzał i było 1:0. Problemem Biało-Czerwonych w pierwszej tercji były niepotrzebne faule. W 15. minucie za przewinienia zostali ukarani Jakub Bukowski i bramkarz John Murray (karę odsiedział Oskar Jaśkiewicz). Sytuację 5 na 3 na lodzie wykorzystali Ukraińcy, bo wyrównujące trafienie uzyskał Jewhen Fadiejew.

Polacy mogą mówić o szczęściu, że rywale nie objęli prowadzenia w końcowej fazie premierowej odsłony. Krążek jednak zatrzymał się na słupku. Gdy Biało-Czerwonym w końcu udało się uspokoić sytuację, można było pomyśleć o przeprowadzeniu składnej akcji. W 18. minucie Patryk Wronka dostrzegł zza bramki nadjeżdżającego Pasia, a ten uderzył znakomicie. Po pierwszej tercji gospodarze prowadzili 2:1.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Świątek bije rekordy popularności. Szok!

Druga część spotkania stała pod znakiem wielkiej walki na lodzie. Obie drużyny miały swoje szanse. Okazji na gola nie wykorzystali jednak m.in. Krystian Dziubiński i Witalij Lalka, którego zatrzymał “Jasiek Murarz”. Po 40 minutach w dalszym ciągu na prowadzeniu byli gospodarze, ale do zakończenia spotkania pozostawało jeszcze sporo czasu.

W trzeciej tercji Polacy popełnili fatalny błąd przy wyprowadzaniu krążka, który w 45. minucie kosztował ich stratę gola. “Gumę” przejął Mychajło Simczuk, który popędził na bramkę Murraya i strzałem z bekhendu wyrównał na po 2. Po tym trafieniu zrobiło się nerwowo. Biało-Czerwoni mieli sporo szczęścia. Tym razem uratowała ich poprzeczka. Dopiero w końcowej fazie udało się odzyskać przewagę na lodzie. Polacy jednak zmarnowali dwa okresy gry 5 na 4. Szczególnie bliski zdobycia gola był Filip Komorski, ale w sytuacji sam na sam górą był Pysarenko.

Ponieważ po 60 minutach był remis, zarządzono dogrywkę. W niej oba zespoły także miały swoje szanse. Dla Biało-Czerwonych nie trafił Paś, a dla Ukrainy Lalka, którego z wielkim trudem zatrzymał Murray. Wynik ciągle był nierozstrzygnięty, zatem odbyła się seria rzutów karnych. Pierwszy “najazd” wykorzystał Komorski, a w trzeciej serii na 2:0 podwyższył Bukowski. Honorowe trafienie dla Ukrainy uzyskał Roman Błahy. Na koniec Murray zatrzymał strzał doświadczonego Andrieja Michnowa i to gospodarze odnieśli bardzo ważne zwycięstwo, choć tylko za dwa punkty.

Awans na zaplecze elity wywalczy tylko zwycięzca turnieju w Tychach, natomiast ostatni zespół spadnie do dywizji 2A. Polacy mają na koncie pięć punktów, o jeden mniej od niepokonanych Japończyków. Reprezentanci Kraju Kwitnącej Wiśni wygrali w czwartek z Estończykami 7:5, ale przed nimi dwa najważniejsze spotkania. Emocji zatem na pewno nie zabraknie.

W piątek zostanie rozegrane tylko jedno spotkanie. Polacy zmierzą się o godz. 20:00 z Serbami, którzy są najniżej klasyfikowanym zespołem w turnieju i głównym kandydatem do spadku do dywizji 2A (o utrzymanie będą walczyć z Estończykami). Dla naszych hokeistów decydujące i tak będzie starcie z Japończykami, które zaplanowano na niedzielę (godz. 16:30). Wszystkie mecze Biało-Czerwonych można obejrzeć w TVP Sport. Bilety są do kupienia na Ebilet.pl.

Polska – Ukraina 3:2 po rzutach karnych (2:1, 0:0, 0:1, 0:0, 1:0)
1:0 – Paś (Zygmunt, Bryk) 13′
1:1 – Fadiejew (Mereżko, Lalka) 16′ (5 na 3)
2:1 – Paś (Wronka, Ciura) 18′
2:2 – Simczuk 45′
3:2 – Bukowski 65′ (rozstrzygający rzut karny)

Polska: Murray – Bryk, Ciura; Zygmunt, Paś, Wronka – Górny, Kostek; Łyszczarczyk, Wałęga, Dziubiński – Kruczek, Wajda; Michalski, Komorski, Jeziorski – Jaśkiewicz, Bukowski, Starzyński, Gościński.

Ukraina: Pysarenko – Tołstuszko, Mereżko; Peresunko, Mazur, Michnow – Panhełow-Jułdaszew, Matusewycz; Lalka, Fadiejew, Korenczuk – Łytwynow, Andrejkiw; Błahy, Nimenko, Morozow – Grebenyk, Worona, Czikancew, Simczuk, Borodaj.

Wyniki i tabela mistrzostw świata dywizji 1B w hokeju na lodzie:

wtorek, 26 kwietnia

Japonia – Serbia 8:0 (2:0, 5:0, 1:0)
Polska – Estonia 3:0 (1:0, 1:0, 1:0)

środa, 27 kwietnia

Ukraina – Serbia 7:0 (2:0, 3:0, 2:0)

czwartek, 28 kwietnia

Japonia – Estonia 7:5 (4:2, 1:3, 2:0)
Polska – Ukraina 3:2 po rzutach karnych (2:1, 0:0, 0:1, 0:0, 1:0)

piątek, 29 kwietnia

Serbia – Polska, godz. 20:00

sobota, 30 kwietnia

Japonia – Ukraina, godz. 16:30
Estonia – Serbia, godz. 20:00

niedziela, 1 maja

Polska – Japonia, godz. 16:30
Estonia – Ukraina, godz. 20:00

M Drużyna M Z ZPD/K PPD/K P Bramki Punkty
1 Japonia 2 2 0 0 0 15-5 6
2 Polska 2 1 1 0 0 6-2 5
3 Ukraina 2 1 0 1 0 9-3 4
4 Estonia 2 0 0 0 2 5-10 0
5 Serbia 2 0 0 0 2 0-15 0

Czytaj także:
Sensacja w Madrycie. Faworytka za burtą!
Niespodzianka w starciu Czeszek. Efektowne otwarcie faworytki gospodarzy

Czy Polska awansuje do dywizji 1A?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Zgłoś błąd

WP SportoweFakty
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNBA: LaVine przejdzie operację. A przecież kończy mu się tego lata kontrakt…
Następny artykułEksperci i kibice zachwycają się Nicolą Zalewskim. “Pendolino. Co za gość”