Powiaty cieszyński i żywiecki są już czerwonymi strefami, natomiast Bielsko-Biała i powiat bielski to na razie jeszcze strefy żółte. Dopiero co wybudowany nowoczesny Szpital Żywiec w środę wieczorem zamknął izbę przyjęć. Część personelu zakaziła się koronawirusem, inni zostali posłani na kwarantannę.
Szpitale zamykają oddziały
Na Żywiecczyźnie mieszka 150 tys. ludzi, szpital prosi pacjentów, by zgłaszali się do innych placówek w regionie. Tylko gdzie? W czwartek największa placówka w regionie, Szpital Wojewódzki w Bielsku-Białej, z powodu dodatnich wyników testów na koronawirusa zawiesiła przyjęcia na trzy oddziały: chirurgii urazowo-ortopedycznej, chirurgii ogólnej i naczyniowej, a także gastroenterologiczny i chorób wewnętrznych. Zdarzają się momenty, gdy trzeba też na kilka godzin wyłączać SOR po to, by przeprowadzić dezynfekcję po pacjencie z koronawirusem.
– Karetki nie mają komu przekazać pacjentów, nasi dyspozytorzy dosłownie błagają o przyjęcie. W czwartek pacjent spędził w karetce 8 godzin, nim znalazło się dla niego miejsce, wszystkie szpitale odmawiały przyjęcia. To dramatyczna sytuacja, wszystkim zaczynają puszczać nerwy, pacjent się denerwuje, a karetka jest zablokowana. Zaczynamy mieć coraz więcej niezrealizowanych wezwań, bo nie ma kto pojechać – mówi lekarz anestezjolog Marek Frymorgen, wicedyrektor Bielskiego Pogotowia Ratunkowego.- Na nasze barki spadły także problemy dostępu pacjentów do POZ. Rozgoryczeni dzwonią do nas, błagając o pomoc – dodaje.
Brakuje miejsc dla chorych z koronawirusem
Nie ma gdzie przekazywać także pacjentów zakażonych koronawirusem. W śląskich szpitalach na oddziałach zakaźnych nie ma miejsc. Szpital Śląski w Cieszynie, który był jedną z pierwszych placówek w Polsce leczących pacjentów zakażonych koronawirusem, już od kilkunastu dni ma problemy z wolnymi łóżkami. Kilka dni temu utworzono dodatkowych ok. 65 miejsc w Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii w Bystrej oraz w Szpitalu Wojewódzkim.
– Mamy 30 łóżek oraz 3 miejsca z respiratorami na OIOM-ie dla pacjentów zakażonych koronawirusem, wszystkie są już zajęte. Współpracujemy z innymi szpitalami marszałkowskimi, pomagamy sobie – mówi Anna Szafrańska. Miejsc nie ma także w Bystrej.
– Nasi ratownicy są już wykończeni, pracują po wiele godzin. Co chwilę któryś ma kontakt z osobą zakażoną koronawirusem, za chwilę nie będzie komu pojechać karetką do chorego. Jeśli tak dalej będzie, nie poradzimy sobie. Rękawiczki i fartuchy to za mało, potrzebne są jakieś odgórne decyzje, które poprawią organizację służby zdrowia tutaj w regionie – mówi Marek Frymorgen. – Jesteśmy pogotowiem, ale czy jeszcze ratunkowym? – pyta lekarz.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS