Goczał i Marton uzyskali szósty czas w klasie T4 na poniedziałkowym odcinku specjalnym rajdu, drugiej części etapu maratońskiego, co było, jak do tej pory, najlepszym ich wynikiem. Dawało im to awans na dziewiąte miejsce w klasyfikacji generalnej.
Niestety w poniedziałek wieczorem pojawiła się informacja o godzinnej karze dopisanej do ich łącznego rezultatu.
– Tym razem mam złe wieści – poinformował Rafał Marton. – Nasz najlepszy dzień w Dakarze zmienił się nagle w najgorszy. Przed chwilą zostaliśmy wezwani przez sędziów rajdu i otrzymaliśmy karę czasową w wysokości 60 minut.
– Co się stało? Wczoraj w nocy, kiedy skończyliśmy naprawiać naszego Mavericka, Marek postanowił sprawdzić, czy udało nam się usunąć usterkę. Podjechał do namiotu sędziowskiego przy wjeździe do biwaku i zapytał stojącego przy bramie sędziego czy może wyjechać na 2-3 minutowy test. Dostał odpowiedź, że tak może – kontynuował.
– Wyjechał, wrócił, okazało się, że jest ok, ale wtedy zatrzymali go sędziowie i powiedzieli, że wyjechał bez zgody, a człowiek, który stał przy wjeździe na biwak nie ma prawa podejmować takich decyzji – dodał. – Przekazaliśmy sprawę naszemu menadżerowi i właśnie dostaliśmy odpowiedź.
– Nie zgadzamy się z tą decyzją, ale jest ona nieodwołalna, jak wszyscy wiemy Dakar i jego organizator ASO rządzi się swoimi prawami. Tak więc po doliczeniu kary spadamy na 13 lub 14 miejsce i nie pozostaje nam nic innego jak tylko cieszyć się pozostałymi czterema dniami jazdy po pustyni. Pierwszy raz w życiu spotkała mnie taka sytuacja. Jedziemy do mety – zakończył.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS