A A+ A++

Drzwi do ogrzewalni i noclegowni – po prawej stronie głównego wejścia bazyliki, największego kościoła w Bydgoszczy, który został zbudowany w latach międzywojennych jako wotum za odzyskanie niepodległości – są otwarte. Wystarczy zajrzeć i już się widzi kaplicę.

Zanim proboszcz bazyliki pw. św. Wincetntego a Paulo, ks. Sławomir Bar, zamienił kaplicę na miejsce dla bezdomnych, z prezbiterium usunięto Najświętszy Sakrament i ławki. Pozostały krzesła. W ciągu dnia pod ścianami leżą schludnie złożone karimaty. Na kaloryferach wiszą ręczniki. Bezdomni, którzy nocują w kaplicy i potem rano wychodzą w miasto, mogą je zostawić. W noclegowni jest telewizor i nawet stacjonarny rower do ćwiczeń. Codziennie pomieszczenie jest ozonowane.

Każdego wieczora, odkąd zrobiło się zimno, pojawia się na nocleg 20–30 bezdomnych. Jest jedno kategoryczne zastrzeżenie. Może wejść tylko człowiek trzeźwy. Jedna z zakonnych sióstr sprawdza to alkomatem.

Kiedy ks. Bar otworzył w swoim kościele ogrzewalnię, usłyszał szybko głosy parafian, którym się to nie spodobało: Jak to zamknąć kaplicę z powodu bezdomnych? Czy oni się potrafią zachować w świętym miejscu?

Proboszcz odpowiedział na niedzielnym kazaniu, że jego kapłańską powinnością jest nie pozwolić, aby ludzie żyli na ulicy i umierali z wychłodzenia. Odwołał się do Ewangelii. Wyjaśnił, że „Pan Jezus zawsze stał za człowiekiem, a zwłaszcza za ludźmi ubogimi i potrzebującymi pomocy”.

Bezdomni dostają w bazylice nie tylko nocleg. Mogą się umyć. Są także nakarmieni. Wolontariusze udzielają im pomocy medycznej, a czasem jeśli jest taka potrzeba – zjawia się również prawnik z pomocą.

To nie pierwsza inicjatywa wsparcia bezdomnych prowadzona przez ks. Bara. „Bazylika pomaga” to akcja ich żywienia. Od wiosny ustawiają się w kolejce. W piwnicach bazyliki w Bydgoszczy codziennie gotuje się dla nich kaszę, warzywa i mięso. – Przygotowujemy takie posiłki, bo zupa może się wylać – opowiadał „Wyborczej” ks. Bar. – Właściwie punktem wyjścia dla tego przedsięwzięcia nie byli bezdomni, ale młodzież. Od 18 lat w bazylice działa Wincentyńskie Stowarzyszenie Młodzieży. To nie duszpasterstwo akademickie ani typowa grupa przyparafialna. Skupia raczej młodzież zbuntowaną, część wierzy, część wcale, część jest poszukująca. I pomyślałem, że dobrze byłoby, gdyby to oni zaangażowali się w pomoc dla kogoś, kto jest w życiu bezradny. I to chwyciło. Nawet teraz, w czasie pandemii, młodzi przychodzą: wydają posiłki przy kościele, rozwożą leki, robią zakupy ubogim.

Ks. Sławomir Bar razem z wolontariuszami przed bazyliką podczas akcji rozdawania posiłków Fot. Roman Bosiacki / Agencja Gazeta

Według proboszcza bydgoskiej bazyliki najważniejsze w pomocy jest, aby bezdomni poczuli się jak pełnowartościowi ludzie. – Dlatego chodzimy z naszymi bezdomnymi do kina, do teatru, czasem zabieramy ich na wycieczki. Takie wycieczkopielgrzymki. Do Torunia, Lichenia czy Kalwarii. I tu nawet nie chodzi o nawrócenie. Bo przecież wiara to łaska, ja w tej kwestii sam nic nie zdziałam. Dać kromkę chleba dużo łatwiej niż zawalczyć o takie zmiany – wyjaśnia ks. Bar, który w ostatnią niedzielę ogłosił także, że w jego parafii w tym roku odbędzie się kolęda na życzenie. I zastrzegł od razu: – Kapłani nie będą przyjmowali ofiar kolędowych podczas wizyty.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPotrzeba 20 tys. zł na lokalne działania. Ruszyła zbiórka
Następny artykułKontrowersyjny wpis u minister Marleny Maląg na Facebooku. “Moje konto padło ofiarą hakerów”