A A+ A++

Juventus pierwszy raz w tym sezonie Serie A został poddany poważnej próbie w roli gospodarza. Do Turynu zawitała bowiem Atalanta Bergamo. I chociaż Atalanta ostatnio odzwyczaiła nas od spektakli, to tym razem zdecydowanie było na co popatrzeć. Zmarnowany rzut karny, dwa piękne gole, fatalne pudło Moraty i kilka świetnych parad Szczęsnego oraz Golliniego. O takie mecze nic nie robiliśmy!

Juventus już w pierwszym kwadransie mógł objąć prowadzenie i ułożyć sobie spotkanie. Jednak Alvaro Morata w koncertowy sposób zmarnował fenomenalną okazję. Otrzymał znakomite prostopadłe podanie, które minęło źle ustawionych obrońców z Bergamo. Hiszpański napastnik, zamiast zapytać się Pierluigiego Golliniego, w którą stronę bramki ma uderzyć, podał do Cristiano Ronaldo. Strzał Portugalczyka został ostatecznie zablokowany. Natomiast to, co zrobił Morata przy dobitce to absolutny kryminał i kompromitacja.

Pudło sezonu. Brakuje nawet skali, by określić poziom partactwa zaprezentowanego przez gracza z numer 9 na koszulce. Ale nie był to koniec dzisiejszego koncertu wtop Moraty.

  • zmarnowana sytuacja sam na sam w drugiej połowie – trafił w twarz Golliniego
  • kiks, który ułatwił obronę bramkarzowi
  • notoryczne kopanie się z rywalami, co zaowocowało bezsensowną żółtą kartką

Na pewno nie będzie miło wspominał tego wieczoru.

Błysk Chiesy

Na szczęście dla Hiszpana, Federico Chiesa wreszcie pokazał wybitny kunszt strzelecki. W 29. minucie   dobrze przyjął piłkę, zszedł z nią do środka i zza pola karnego przylutował prawie w samo okienko – gola palce lizać.

Gospodarze udokumentowali wyraźną przewagę nad podopiecznymi Gian Piero Gasperiniego. Tyle że Juventus zagrał dokładnie tak, jak nie chciał już grać za kadencji Andrei Pirlo. Po strzelonym golu pokpił sprawę i zaprosił Atalantę do tańca. I niewiele brakowało, a Juve zostałoby skarcone za pasywność. Uderzenie z dystansu Rusłana Malinowskiego przeszło minimalnie obok słupka. Wcześniej sytuację musiał ratować Wojciech Szczęsny. Skrócił kąt, rozłożył ręce i zatrzymał strzał Duvana Zapaty. 

Jakoś szło. Ale nie na długo.

Papu Gomez od razu po wejściu dał impuls, odzyskał piłkę w środkowej strefie i oddał ją Remo Freulerowi. Szwajcar huknął z dystansu, a piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Reprezentant Polski, aby obronić to uderzenie, musiałby wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności.

Zero winy, nie ma co do tego wątpliwości. Tym samym Gomez zapracował sobie chyba na powrót do łask Gasperiniego, z którym ostatnio jest w głośnym i poważnym konflikcie. Kluczowa rola przy wyrównującym golu z Juventusem? Trudno o lepsze „przepraszam”. 

Cristiano Ronaldo zmarnował rzut karny

Zawodnicy z Bergamo nie zdążyli się jeszcze nacieszyć z wyrównującego gola, a sędzia podyktował rzut karny dla Juve. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy Federico Chiesa był faulowany, jednak finalnie decyzja arbitra nie skrzywdziła Atalanty, bo – uwaga – strzał Cristiano Ronaldo z „wapna” obronił Pierluigi Gollini. 

Niezwykle rzadko spotykany widok – CR7 marnujący „jedenastkę”. W ostatnich dwóch spotkaniach – z Genoą i Barceloną w Lidze Mistrzów – łącznie cztery razy pewnie trafiał z rzutów karnych. Nie licząc dzisiejszego pudła, od momentu, gdy Portugalczyk występuje w Serie A, tylko dwa razy nie strzelił z jedenastu metrów.

Skoro fortuna dziś niesamowicie sprzyjała zespołowi z okolic Mediolanu, to postanowili wykorzystać ten fakt. Z ogromnym animuszem poszli do przodu. Była to zupełnie inna drużyna niż w pierwszej odsłonie. Ofensywna, atakująca bez skrupułów, tak jak miało to miejsce w poprzednim sezonie. Stworzyli sobie kilka dogodnych okazji na to, by wygrać z Juve w lidze pierwszy raz od 2001 roku. Ale na ich nieszczęście „Stara Dama” ma Szczęsnego. Gdyby nie kapitalne parady Polaka, rywalizacja absolutnie nie zakończyłaby się podziałem punktów. Z drugiej strony był natomiast Gollini, który po wyjęciu karnego postanowił pójść za ciosem i uratować „La Dei” remis.

***

Juventus mógł odnieść dziś czwarte z rzędu zwycięstwo w lidze, notując tym samym najlepszą passę wygranych od stycznia tego roku. Jednak pierwszy teoretycznie silniejszy rywal, który zawitał na Allianz Stadium, okazał się przeszkodą nie do przejścia. Natomiast też trzeba przyznać, że „Bianconeri” na własne życzenie nie zgarnęli dziś trzech punktów. 

I niby liczba okazji cieszy, ale liczba traconych przez Juve punktów coraz bardziej niepokoi.

Juventus – Atalanta 1:1 (1:0)

Chiesa 29’ – Freuler 57’

fot. Newspix

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKs. Frackowiak broni ks. Króla. “Zarzuty są bezpodstawne”
Następny artykułBiała Podlaska: Co ze strefą płatnego parkowania?