A A+ A++

Pat w sprawie wyboru nowego Rzecznika Praw Obywatelskich trwa już od jesieni zeszłego roku. Funkcję tę piastuje obecnie Adam Bodnar, jednak jego kadencja formalnie wygasła już wiele miesięcy temu. Bodnar wciąż zostaje na stanowisku, ponieważ parlament nie może wyłonić jego następcy. Problem w tym, że kandydaturę musi poprzeć większość w Sejmie i Senacie, a tu, jak wiemy, nie ma zgodności.

W grze pozostaje trzech kandydatów: zgłoszony przez PiS poseł Bartłomiej Wróblewski, zgłoszony przez KO dr Sławomir Patyra i kandydat Lewicy Piotr Ikonowicz. Największe szanse, by przejść głosowanie w Sejmie ma oczywiście Wróblewski, którego poprze Zjednoczona Prawica. Co do tej kandydatury nie ma jednak pełnej zgodności, gdyż z Porozumienia płyną głosy niezadowolenia, że PiS stawia na takiego kandydata. Wróblewski jest bowiem twarzą wniosku w sprawie aborcji, jaki od miesięcy budzi społeczny spór.

Kandydat PiS przepadnie? Gowin wkracza do gry

Kandydatura Wróblewskiego nie ma jednak większych szans w zdominowanym przez opozycję Senacie. Jak informuje Wirtualna Polska, jeśli Senat nie poprze Wróblewskiego, Porozumienie wystawi nowego kandydata – nawet wtedy, gdy nie będzie to po myśli PiS – czytamy. Jak spekuluje portal, Porozumienie może postawić na kogoś zupełnie nowego lub na znaną w świecie polityki senator Lidię Staroń.

Lidia Staroń może być jednak kandydatką problematyczną dla PiS. Jest to bowiem senator, która choć niezależna, przeważnie głosuje razem z senatorami PiS, co oznacza, że jej odejście na funkcję RPO byłoby utratą jednej szabli dla partii władzy.

Czytaj też:
Kłótnia u Olejnik. „Nie ma czegoś takiego jak przesłanka eugeniczna”. Poseł PiS: Proszę poczytać

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowe informacje o Tande
Następny artykułPapież otwiera nam oczy na skutki kryzysu klimatycznego