A A+ A++

Codziennie korzystamy z dobrodziejstw kanalizacji sanitarnej, nie zdając sobie sprawy z wagi problemu zapychania sieci, dopóki nie stanie się coś złego, na przykład wylanie ścieków w piwnicy, albo łazience w domu. Jedna nawilżana chusteczka wyrzucona do toalety, kawałek tkaniny czy też wylany olej po smażeniu…co w tym wielkiego?

– Nasi pracownicy codziennie wykonują obchody piesze kontrolując sieć kanalizacyjną. Nie ma dnia, żeby nie odkryli co najmniej kilku zapchanych studzienek, które trzeba udrożnić. Regularnie przeprowadzamy również kilkudniowe akcje czyszczenia samochodem ciśnieniowym kolektora sanitarnego doprowadzającego ścieki do głównej przepompowni przy ul. Kusocińskiego. Wykonujemy je nocą, kiedy to przepływ ścieków jest mniejszy i łatwiej usuwać nagromadzone osady. Kanalizacja znajduje się pod ziemią, przez co jest niewidoczna. Staramy się dbać o nią tak, żeby mieszkańcy nie zauważali nawet jej istnienia, ale niestety nie zawsze się to udaje. Nierozpuszczalne odpady, które są obecnie wrzucane do sieci, przy zmniejszonym przepływie ścieków osadzają się na dnie kanałów stopniowo zmniejszając ich średnicę a w konsekwencji także możliwy przepływ. Jeśli trafią na starsze fragmenty sieci, gdzie rurociągi mogą mieć nierówności, zaczepiając się o nie tworzą zatory a w konsekwencji awarie. Dlatego też apelujemy do mieszkańców o racjonalne korzystanie z sieci kanalizacyjnej i nie traktowanie jej jako śmietnik– mówi Justyna Mierzwa, prezes P.K. Pegimek.
Kanalizacja kojarzy nam się ze ściekami, przez które zwykle rozumiemy fekalia. Tymczasem stanowią one tylko niewielki procent tego co odprowadzane jest do kanalizacji. Większość to odpady, które powstają w wyniku zużycia wody podczas gotowania, prania czy sprzątania. Wszystko inne, a zwłaszcza odpady, które się nie rozkładają, są źródłem awarii i kłopotów nie tylko dla Pegimeku, ale również dla użytkowników kanalizacji. Najczęściej bywa, że po powstaniu zatoru ścieki wybijają przez włazy studzienek i wylewają się na ulicę, ale może się zdarzyć, że wybiją w piwnicach lub mieszkaniu i wtedy kłopot jest naprawdę gigantyczny. Zabezpieczenie swojej posesji czy budynku jest możliwe przez montaż na przyłączu lub instalacji wewnętrznej klap zwrotnych, które uniemożliwiają cofanie się ścieków, czego wymagamy za każdym razem wydając warunki przyłączenia do sieci wod-kan – dopowiada Justyna Mierzwa, prezes P.K. Pegimek.
Czego więc nie powinniśmy wyrzucać do kanalizacji oprócz wspomnianych chusteczek?
– Przede wszystkim pieluch, podpasek higienicznych, tamponów, patyczków do uszu, papieru gazetowego, reklamówek. Wydawałoby się, że jednostkowo nie stanowią żadnego zagrożenia. Ale w takiej masie, w jakiej są znajdowane w rurach kanalizacyjnych, już zdecydowanie tak. Nie wolno wyrzucać też resztek jedzenia, które powoduje nie tylko zwiększoną ilość osadów a przez to zwiększenie ryzyka wystąpienia zatorów ale także sprzyjają namnażaniu się szczurów. Gryzonie wychodząc z sieci odpowiedzialne są za roznoszenie wirusów i bakterii. Dodatkowo, co może wydawać się nieprawdopodobne, szczury podgryzają połączenia rur, czego konsekwencją są nieszczelności rurociągów, skażenia gleby i awarie. Nie wolno też wylewać do kanalizacji zużytych tłuszczy, które pod wpływem niskich temperatur tężeją i oblepiają ściany przewodów. Tłuszcze i oleje po smażeniu można zbierać do słoika i wyrzucić je do pojemnika z odpadami zmieszanymi. Bardzo niekorzystne dla pożytecznej flory bakteryjnej, pomagającej w rozkładzie biologicznym ścieków jest wylewanie do przyborów sanitarnych substancji chemicznych, leków, lakierów i farb. Zdarza się nawet natrafienie na wrzucony do kanalizacji gruz budowlany. Wszystkie te odpady nie tylko powodują tworzenie zatorów w samych rurach kanalizacyjnych, ale również uszkadzają wirniki pomp. Zwykle dwie, albo trzy przepompownie w miesiącu muszą być gruntownie oczyszczane z nagromadzonej pulpy powstałej z tłuszczy i nierozpuszczalnych odpadów higienicznych – tłumaczy Justyna Mierzwa.
To, czy zdajemy sobie sprawę z konieczności dbania o kanalizację w każdym gospodarstwie domowym odbije się w końcu na naszych kieszeniach.
– Oczywiście każda awaria generuje wzrost nakładów na pracę, konieczność zakupu nowego sprzętu, generalnie zwiększając koszty funkcjonowania spółki – podsumowuje prezes Pegimeku.
jmr

Głos Świdnika Justyna Mierzwa kanalizacja miejska P.K. Pegimek

Last modified: 26 stycznia, 2024

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowy trener w klubie z chrzanowskiej B-klasy
Następny artykułMarcin Pabierowski kandydatem PO na prezydenta miasta. “Liczę na merytoryczną kampanię”