W nocy z poniedziałku na wtorek (6 lipca) grupka osób w kapturach i maseczkach podeszła do bocznych drzwi wejściowych kościoła p.w. św. Marcina w Żninie. Napisały przed wejściem “Kanada płonie”, do drzwi przykleiły taśmą klejącą wizerunek dziecka wiszącego w pozie ukrzyżowanego Chrystusa na plecach kościelnego hierarchy. Do kościelnej gablotki wkleiły nalepki nawołujące do apostazji i rozliczenia z pedofilią.
– Napisałyśmy przed kościołem “Kanada płonie”. Chcemy wykrzyczeć naszą niezgodę i złość na zakłamanie, które panuje w kościele. U nas w Polsce potrzeba chyba jeszcze wielu lat, żeby do ludzi dotarło, że kościół katolicki jest aż tak zakłamany. Nie dba o ludzi w potrzebie, nie ma w sobie cienia empatii. Każdy z nas słyszał o haniebnym zachowaniu jakiegoś księdza. Nie tylko chodzi o pedofilię czy wykorzystywanie tego, że cmentarze w Polsce w większości są w jurysdykcji kościoła, ale na przykład o to, że się stawia jako autorytety ludzi niegodziwych i złych – mówią uczestniczki akcji.
Aktywistki nie chcą podawać swoich danych
– Żnin to małe miasto – wyjaśnia jedna z uczestniczek. – Nawet nasi bliscy nie wiedzą o naszej działalności. Gdyby dowiedziały się nasze rodziny, otoczenie, pod ogromną presją byłyby nasze dzieci, rodzice i współmałżonkowie. To nie jest łatwe.
– Jako dziecko zmuszona byłam chodzić do kościoła, choć wcale tego nie chciałam – mówi kolejna uczestniczka. – Obecnie w ogóle już tam nie chodzę. Z tego powodu rodzina uważa mnie za czarną owcę, dokucza moim najbliższym, tłumaczy dzieciom, że ich matka jest taka czy owaka, bo w oczy nikt mi się nie ośmiela nic powiedzieć. Gdybym miała gwarancję, że ludzie po tej akcji będą tylko mnie atakować, to nie ma sprawy, ja tam bym sobie poradziła. Ale to tak nie jest. Wiem, że ucierpieliby moi najbliżsi, wiem to.
– Mogę mówić pod własnym nazwiskiem o występowaniu podczas demonstracji w obronie sądów czy praw kobiet, ale w akcjach przeciw zakłamanemu kościołowi katolickiemu presja jest zbyt wielka – tłumaczy aktywistka. – W szkole u mojej znajomej, katechetka kazała rodzicom podczas zdalnego nauczania nagrywać jak dzieci się modlą. Przytłaczająca większość rodziców była tym oburzona, ale żeby skutecznie interweniować w tej sprawie, np. w kuratorium czy u biskupa to chętnych zabrakło. Gdyby się wydało, że to my stoimy za tą akcją, miałybyśmy przerąbane.
Nadal potężnym środkiem wywierania presji w społeczeństwach mniejszych miejscowości są obchody pierwszej komunii świętej. Wszystkie rozmówczynie przyznały, że nawet osoby stojące od kościoła bardzo daleko są nakłaniane przez rodzinę i znajomych do odbycia tej ceremonii.
Kościoły palą źli ludzie?
– Zmówiłyśmy się i postanowiłyśmy zaprotestować, ale przede wszystkim otwierać ludziom oczy. W takich małych miejscowościach jak Żnin trzeba działać małymi kroczkami. Ale musimy to robić, po prostu musimy. Naklejamy naklejki z numerami Aborcji bez Granic, mówiącymi o możliwości apostazji, o grzechach pedofilii w kościele. Ludzie zdzierają – ja naklejam, kropla drąży skałę. Siedzieć cicho? Jeśli siedzimy cicho, to dajemy przyzwolenie, żeby ten kościół się nadal panoszył – zaznaczają aktywistki.
W Żninie pod obywatelskim projektem liberalizacji ustawy antyaborcyjnej podpisało się niewiele osób, w większości mężczyźni. Podczas dwóch marszów, które się odbyły po opublikowaniu przez Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej uzasadnienia wyroku w sprawie zgodności z Konstytucją ustawy antyaborcyjnej, w Żninie na ulice wyszły tłumy mieszkańców.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS