Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy po odwiedzeniu strony startowej kampanii, jest zdjęcie czworga jej inicjatorów. Ich biogramy (wraz z linkami do stron kancelarii, w których pracują) oraz informacje o dziedzinach prawa, jakimi się zajmują, można znaleźć także w zakładce „Skład”. Zamieszczono też e-maile i numery telefonów każdego z nich. Mowa o Karolinie Marszałek (adwokat i mediator), dr Annie Stasiak-Apelskiej (radca prawny), Bartoszu Czupajło (adwokat) oraz Michale Millerze (adwokat). Jak czytamy na stronie: „PRAWO BEZ STRACHU to nowa kampania społeczna, której celem jest pokazanie, że każdy boryka się z problemami, ale trzeba stawić im czoła. (…) Głównym celem kampanii jest pokazanie, że nie należy obawiać się zapytania o poradę prawną w swojej sprawie”.
Adwokat Jerzy Naumann, specjalista od etyki adwokackiej, wskazuje, że każda aktywność adwokatów w zakresie udzielania nieodpłatnej pomocy prawnej (pro bono) czy też bezpłatnego poradnictwa i szerzenia znajomości prawa jest godna pochwały i powinna spotkać się z uznaniem. Jednak tego rodzaju szlachetna działalność jest czasem wykorzystywana do obejścia obowiązującego adwokatów zakazu reklamy.
‒ Dość łatwo jest odróżnić autentyczną, bezinteresowną akcję społeczną od takiej, która ją tylko udaje ‒ twierdzi ekspert.
‒ Jeśli tego rodzaju akcji towarzyszy obecność w internecie, to rozszyfrowanie faktycznych intencji nie nasuwa trudności. Jeżeli więc strona „akcji społecznej” do złudzenia przypomina swoją zawartością i formą tradycyjne strony kancelarii adwokackich lub przedsiębiorstw prawniczych, to płaszczyk opada i nie da się już pod nim ukryć – kwituje mec. Naumann.
Jak jest w przypadku akcji „Prawo bez strachu”? Tu zdania komentatorów są podzielone.
zobacz także:
Kampania czy autoreklama
Krytyczny w ocenie kampanii jest Marek Mikołajczyk, przewodniczący komisji ds. wizerunku Naczelnej Rady Adwokackiej. Jego zdaniem „Prawo bez strachu” jest akcją ewidentnie komercyjną i autopromocyjną, ukrytą pod pozorem kampanii społecznej, co uważa za niesmaczne oraz niedopuszczalne.
‒ Widać, że prawdziwym celem akcji nie jest wcale przekonanie społeczeństwa, że warto korzystać z usług profesjonalnego pełnomocnika, a raczej do tego, by skontaktowali się z konkretnymi pełnomocnikami, inicjatorami akcji. Wskazuje na to fakt podania na stronie kontaktowych e-maili i telefonów do każdego z nich oraz linków do stron kancelarii, w których pracują ‒ wskazuje Marek Mikołajczyk.
‒ Stanowi to nie tylko naruszenie zasad etyki i zakazu reklamy, ale też czyn nieuczciwej konkurencji wobec kolegów. Widać, że tych czworo młodych ludzi chce przebić się na rynku warszawskim. Niestety zrobili tym krzywdę pozostałym 6 tys. adwokatów w stolicy! ‒ dodaje.
Natomiast prof. Jacek Giezek, przewodniczący komisji etyki przy Naczelnej Radzie Adwokackiej, nie znajduje w kampanii niczego, co można by uznać za sprzeczne z obowiązującym kodeksem etycznym ani z projektowanymi obecnie przepisami w zakresie reklamy adwokackiej. W szczególności nie widzi podstaw do uznania tej kampanii za kryptoreklamę.
W odpowiedzi na pytania DGP autorzy kampanii podkreślają, że nie zachęcają do korzystania z usług swoich kancelarii, a w ramach kampanii dzielą się wiedzą bezpłatnie. Na stronie znajduje się krótki poradnik dotyczący dziedzin, którymi się zajmują, a w ramach kampanii prowadzone będą także spotkania informacyjne, podczas których uczestnicy będą mogli zadawać pytania. Pierwsze odbędzie się już dziś o godz. 18 w warszawskiej restauracji Avangarda. W spotkaniach, planowanych co tydzień aż do połowy listopada, wezmą też udział osoby publicznie znane (były już na promującej kampanię konferencji prasowej), co ma pokazać, … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS