- Podczas ubiegłorocznych wyborów samorządowych Bogdan Wenta i Kamil Suchański połączyli siły, co przyniosło im sukces. Pierwszy został prezydentem Kielc, a drugi wszedł do Rady Miasta, by chwilę później stać się jej przewodniczącym
- Dziś obu panów znacznie więcej dzieli, niż łączy. – Moim zdaniem pierwsze 12 miesięcy prezydentury Bogdana Wenty to czas stracony dla Kielc – zaznacza w rozmowie z Onetem Kamil Suchański
- Były sojusznik Bogdana Wenty podkreśla, że włodarz Kielc nie realizuje stworzonego przez nich programu i “szuka wrogów, zamiast rozglądać się za przyjaciółmi”. – Od Bogdana Wenty zależy, czy perspektywa referendum jest realna, czy też nie – przekonuje
- Przewodniczący Rady Miasta Kielc uważa też, że Bogdan Wenta przesadza, mówiąc o fatalnej sytuacji finansowej miasta i nie zgodzi się na planowane podwyżki. – Ja jestem w stanie dla dobra Kielc i kielczan dogadać się z każdym, nawet z diabłem – mówi nam Kamil Suchański
Piotr Rogoziński (Onet): Jak w skali od 1 do 10 oceni pan pierwszy rok prezydentury Bogdana Wenty?
Kamil Suchański: Redakcja Onet.pl przyznała prezydentowi tróję z minusem – wiem, w sześciostopniowej skali. Ale ja też daję trójkę. Moim zdaniem pierwsze 12 miesięcy prezydentury Bogdana Wenty to czas stracony dla Kielc. Prezydent wyrzucił do kosza nasz program i anulował tym samym umowę społeczną, jaką zawarliśmy z kielczanami. Od początku robi wszystko inaczej, niż zostało to nakreślone w naszym programie – mam na myśli zwłaszcza kwestie związane z przejrzystością i otwartością urzędu wobec mieszkańców. To zresztą paradoks, że kiedy głośno upominam się o realizację naszego programu, zarzuca mi się, iż jestem awanturnikiem i rozbijaką. Stoję i będę stał na straży wypełniania zobowiązań i spłacania kredytu zaufania u kielczan.
Na ile wpływ na to, co dzieje się w mieście, ma fakt, że wasze drogi się rozeszły?
To kluczowa kwestia, matka wszystkich późniejszych grzechów i zaniedbań. Moja umowa z Bogdanem Wentą dotyczyła realizacji programu, obsady najważniejszych stanowisk według ustalonych parytetów oraz kreowania polityki i zarządzania miastem przez cały okres kadencji. Mówiąc inaczej: wzięcia współodpowiedzialności za miasto wraz z wszelkimi tego przywilejami i konsekwencjami. Ale ktoś i tę umowę postanowił unicestwić. Nigdy nie chciałem sterować prezydentem! Celem była zespołowa współpraca na partnerskich zasadach.
Czuje się pan “wrogiem numer jeden” Bogdana Wenty?
Wiem, że tak jestem postrzegany w ratuszu przez prezydenta i jego otoczenie. Zresztą nie tylko ja – także wielu radnych i społeczników, którzy szli razem z Bogdanem Wentą w bój o Kielce. Prezydent szuka wrogów zamiast rozglądać się za przyjaciółmi. Powiem wyraźnie: nie jestem wrogiem Bogdana Wenty, ani Bogdan Wenta nie jest moim wrogiem.
Rok temu duet Wenta-Suchański pewnie pokonał Wojciecha Lubawskiego i przejął władzę w mieście. Dziś widać, że jesteście od siebie bardzo daleko.
Stworzyliśmy ekipę fantastycznych ludzi z energią, pomysłami, wolą bezinteresownego działania, uczciwych, z sukcesami w życiu zawodowym. Z tą ekipą pokonaliśmy pana Lubawskiego. To był wielki triumf społeczeństwa nad władzą z betonu. Niestety, Bogdan Wenta oddalił się od tych ludzi, ode mnie, od programu, od kielczan, zamknął się też przed mediami. Niemal zniknął. Czekamy na prezydenta i nawołujemy, by do nas wrócił.
To są podziały już nie do zasypania?
Trudno zasypać rowy podziałów na tle religijnym czy światopoglądowym. Tu mówimy o polityce, a w polityce wszystko jest możliwe i nigdy nie mówi się nigdy. Powtarzam: pozostaję do dyspozycji pana prezydenta. Pod jednym, wszakże warunkiem: że rozpocznie intensywną realizację naszego programu … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS