A A+ A++

fot. Klaudia Piwowarczyk

– Można uznać, że przez pierwszy sezon byłem obserwatorem. Teraz będę się starał, aby mój udział w grze kadry był coraz większy. Już się nie mogę doczekać pierwszego w tym sezonie wyjścia na boisko w stroju reprezentacji – mówi Kamil Semeniuk w rozmowie ze Sport.pl.

Na rozgrzewkę od razu trudne pytanie – czy czujesz głód siatkówki?


Kamil Semeniuk: Wiadomo, że ten głód został trochę zaspokojony w sezonie klubowym, który był bardzo długi i wyczerpujący. Trzeba było troszkę czasu poświęcić na odpoczynek. Nie ukrywam, że wakacje bardzo się przydały. Potrzebowałem chwili takiego odpoczynku, który pozwolił mi się totalne zresetować. Mówię o resecie zmęczonego organizmu i o resecie głowy, żeby całkowicie przestała myśleć o siatkówce.

Udało się?

Udało. Po trzech, może czterech dniach wakacji już mnie nosiło, żeby poodbijać piłkę. Mogę się też przyznać, że dwa razy byłem na siłowni. Siatkarze często narzekają, że siłownia jest męcząca. Często mówimy, że chcielibyśmy tylko grać i nic poza tym. Ale na wakacjach jednak na siłowni byłem, bo nie chciałem, żeby organizm całkowicie zapomniał to fizyczne przyzwyczajenie. A jak przyjechałem na zgrupowanie reprezentacji Polski i akurat część kadry była w Kanadzie na pierwszym turnieju Ligi Światowej, to naprawdę poczułem głód siatkówki. Wszyscy czekaliśmy, kiedy chłopaki wrócą z Ottawy i wreszcie będzie można na treningu pograć sześciu na sześciu. Widziałem, że głód siatkówki miał już w sobie każdy z nas. Ja już się nie mogę doczekać pierwszego w tym sezonie wyjścia na boisko w stroju reprezentacji!

Szybko się regenerujesz i głodniejesz. Ile dni urlopu w sumie miałeś?

Dziesięć. Po oficjalnym zakończeniu sezonu w ZAKSIE jeszcze tego samego dnia pojechałem ze swoją dziewczyną na lotnisko do Katowic i stamtąd polecieliśmy na wakacje do Egiptu. Cel mieliśmy jeden – wypoczynek. Nie chciało nam się za bardzo zwiedzać, bardziej nam się marzyły leżaki i basen. Ale dłużej nie moglibyśmy tak funkcjonować, po prostu to by się nam znudziło. Po przylocie miałem tylko szybki przepakunek ubrań wakacyjnych na te do pracy i wyjechałem do Warszawy na badania, a po nich do Nowego Dworu Mazowieckiego, do kadry.

Mówisz, że nie możesz się doczekać pierwszego w tym roku meczu w kadrze i myślę, że kibice też na to czekają. Pewnie wielu z nadzieją, że będziesz grał jak w swoim ostatnim meczu, gdy w trzech setach finału Ligi Mistrzów z Trentino zdobyłeś dla ZAKSY aż 27 punków, notując niesamowitą, 74-procentową skuteczność ataku. To realne, że za chwilę zagrasz tak z Brazylią, czy na razie będziesz musiał trochę od nowa budować formę po przerwie?

Przede wszystkim zobaczymy, w jakim wymiarze czasu będę przebywał na parkiecie. Ale na pewno jeśli dostanę szansę, to z całych sił będę się starał zaprezentować z jak najlepszej strony. Na pewno trudno będzie powtórzyć dyspozycję z meczu z Trentino. Wtedy to był taki dzień, że wszystko mi żarło. Również dlatego, że drużyna z Kędzierzyna-Koźla ma kapitalnych zawodników i przy perfekcyjnym przyjęciu oraz rozegraniu Marcina Janusza tak naprawdę atakowałem jeden na jednego. Trudno było nie kończyć takich piłek. Stąd się wzięła moja wysoka skuteczność. Oczywiście Marcin jest też w reprezentacji Polski i w ogóle mamy w niej wielkie osobistości oraz młodych zawodników, którzy prezentują kapitalny poziom. Myślę, że nasza gra nie będzie się opierać na jednym zawodniku, tylko wszystko będzie równomiernie rozłożone i każdy z nas będzie miał swoje ataki jeden na jeden. Wtedy jest 80-90 proc. szans, że się je skończy.

Dobrze, że sam to powiedziałeś – reprezentacja Polski to drużyna chyba nie gorsza niż ZAKSA. A na pewno taka, od której oczekujemy równie wielkich wyników.

Oczywiście. Jest nowy rozdział, nowy trener, zmieniło się parę osób w sztabie i wśród zawodników, i zobaczymy, jaki styl gry będzie miała ta reprezentacja. Cele na pewno są najwyższe, a co do stylu, to aktualnie – przy nieobecności Wilfredo Leona – gra na pewno będzie zbilansowana, nie będzie skierowana do jednego zawodnika w trudnych momentach. Każdy będzie musiał być pod prądem i cały czas dawać maksa, żebyśmy wygrywali trudne spotkania. Już w Sofii na pewno czekają nas niełatwe mecze.

Cały wywiad Łukasza Jachimiaka w serwisie sport.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZ Liverpoolu do polskiej ekstraklasy. Będzie rywalizował ze swoim ojcem
Następny artykułWielkopolska: Nastolatka przerobiła legitymację. „W miejscu pieczątki odcisk monety dwuzłotowej”