A A+ A++
Ulica Franciszka Smolki jest miejscem, które każdy przemyślanin kojarzy. Określa się ją jako jedną z niegdyś najbardziej eleganckich ulic miasta, która po II wojnie światowej podupadła. Jednak wprawne oko bez trudu znajdzie pod warstwą patyny dziejów ślady XIX- wiecznego splendoru.
Kamienica przy ul. F. Smolki 22.

Najbardziej spektakularnym budynkiem na ulicy jest kamienica nr 22. Wejście do niej znajduje się w półokrągłym ryzalicie, cofniętym w stosunku do ulicy i poprzedzonym kameralnym ogródkiem. Ogródek ten ujęty jest między dwa masywne, przytłaczające go skalą skrzydła budynku, a wchodzący ma uczucie bycia obserwowanym, gdyż z trzech stron otoczony jest pionowymi rzędami okien i niewielkim tylko skrawkiem nieba.

W świadomości miejscowych budynek ten funkcjonuje jako związany z gen. Eugeniuszem Grandowskim, co jest prawdą o nim, jednak bardzo okrojoną.

 Zamknięte osiedle

W rzeczywistości obiekt ten jest elementem większego zespołu, na który składały się budynki: nr 16, 18, 20, 22, 24 i 26. Można by opisać je wręcz jako zamknięte osiedle. Jeśli onieśmielony spacerowicz cofnąłby się sprzed wejścia do kamienicy z powrotem na ulicę, a następnie przesunął się w dół ulicy do naroża budynku, trafiłby na przejazd prowadzący na tyły całego zespołu.

Przejazd ten zabezpieczony był bramą, z której ostały się do dnia dzisiejszego niestety tylko słupki. Z dziennika Heleny z Seifertów Jabłońskiej, która opiekowała się zespołem podczas oblężenia Twierdzy Przemyśl, wiemy, iż była to brama zamykana, a ulokowani w budynkach żołnierze przeskakiwali przez nią nocami. Zapewne w poszukiwaniu rozrywek. 

Pilecki – znany przemyski architekt

Przestąpiwszy przez przejazd i minąwszy po lewej kamienicę nr 22, spacerowicz znajdzie się na sporej, otwartej przestrzeni, jakże zaskakującej na historycznym obszarze miasta. Po prawej znajdować się będą dwa piętrowe, ceglane budynki nr 16 i 18, a przed patrzącym – nieco po lewej – ukryta w drzewach willa nr 20. Te trzy obiekty powstały jako pierwsze z całego zespołu, a ich właścicielem wg dawnych ksiąg wieczystych był znany przemyski architekt i budowniczy Marceli Pilecki.

Księgi wieczyste wskazują, iż na placu kończącym się na ogrodzeniu za kamienicą 24 znajdował ysię jeszcze magazyn i szopa – stajnia. Marceli Pilecki był bardzo aktywny na terenie całego Przemyśla, ale na pewno wiemy, że na samej ul. Smolki postawił jako budowniczy kamienice nr 5 i 7, 12 oraz 15 (w kamienicach 7, 12 i 15 mamy nawet taki sam układ klatki schodowej). Biorąc pod uwagę, że willa nr 20 oraz kamienica 16,18 i 15 są budynkami ceglanymi o dość specyficznym detalu architektonicznym, prawdopodobnie był też projektantem kamienicy 26, gdyż jest do nich bardzo estetycznie zbliżona. W 1892 r. Pilecki sprzedał trzy budynki ( 16, 18, 20) Emilowi Zollerowi – porucznikowi 57 pułku piechoty. W 1889 r. miał on już budynek nr 26, który niejako w połączeniu z zakupionym od Pileckiego placem tworzył zamkniętą całość (…). 

Generał wżenił się w majątek

W 1897 r., w ramach darowizny Emil Zoller przepisał wszystkie budynki na małoletniego Władysława Zollera, ale już w 1907 r. odziedziczyła je po nim Kazimiera Ludwika z Zollerów Grandowska – córka Emila i żona generała Eugeniusza Grandowskiego. W wykazach hipotecznych nie jest niestety wprost napisane, czy Kazimiera była siostrą Władysława, który zmarł przedwcześnie, jednak jedno możemy powiedzieć na pewno. Najbardziej kojarzony z zespołem gen. Grandowski wżenił się w ten majątek.

Sam gen. Grandowski był absolwentem Akademii Wojskowo-Technicznej w Wiedniu. Po przejęciu placu oraz budynków 16,18,20 i 26 zlikwidował magazyn ze stajnią – szopą i w ich miejsce wybudował kamienice 22 i 24. Choć obiekty z zewnątrz wydają się zupełnie różne, gdyby potencjalnemu spacerowiczowi udało się dostać na klatki schodowe, odkryłby, że wykonano je z takich samych materiałów wykończeniowych. Użyto tam tych samych płytek, gotowych tralek w balustradzie schodów, konstrukcja schodów w obu przypadkach jest betonowa (gdzie wcześniej budowane kamienice miały schody drewniane na stalowych belkach policzkowych), drzwi pomiędzy sienią a klatką schodową też są niemal identyczne. Dodatkowo na klatce schodowej kamienicy 24 zachował się tzw. „ogólnodostępny punkt czerpalny wody” wymagany przepisami w latach międzywojennych. Wcześniej cały zespół (czyli kamienice 16,18, 20 i 26) zaopatrywany był w wodę przez studnię umieszczoną pośrodku wspólnego podwórza, a obecnie znajduje się ona na ogrodzonym, prywatnym terenie właścicieli willi nr 20 (…).

Funkcjonalnie wyjątkowa

Pod względem funkcjonalnym kamienica 22 jest wyjątkowa. Typowy rzut kamienicy czynszowej składał się z dwóch rzędów pomieszczeń – jednego od podwórza i drugiego od ulicy. Jeśli była możliwość wybicia okna w ścianie szczytowej, pomiędzy te rzędy wprowadzano trzeci pokój. Większość mieszkań w kamienicach miała też przedpokój.

Pośrodku elewacji –  jeśli działka była szeroka – na poziomie ulicy znajdowała się brama wejściowa, za którą umieszczano sień z pojedynczym biegiem schodów, które prowadziły gościa na wysokość parteru, czyli około pół piętra ponad poziom terenu. Sień zajmowała całą szerokość pierwszego rzędu pokoi od strony ulicy, a klatka schodowa umieszczona była w tylnym rzędzie, tym od podwórza. W pomieszczeniach sąsiadujących z tą klatką schodową, a znajdujących się w tym tylnym rzędzie, wykonywano kuchnie, z których później wydzielano łazienki.

 Tyłem do przodu

Rzut kamienicy nr 22 jest dokładnie taki, o ile założymy, że stoi tyłem do przodu. Wszystkie okna, które wychodzą na miniaturowe podwórko przed wejściem, należą do oryginalnych kuchni, łazienek i ubikacji (bo są to pomieszczenia sąsiadujące z klatką schodową). Wchodzimy też nie do sieni, tylko bezpośrednio do klatki schodowej, na półpiętro poprzedzające zejście do piwnicy.

Być może generał Grandowski przywiózł podobający się mu rzut kamienicy ze studiów „w teczce” i kiedy przyszło do budowy, stwierdził, że bardziej podoba mu się zaskakująca elewacja podwórkowa, gdyż ta, która powinna być frontową, jest stosunkowo nudna i płaska, gdyż ma tylko jeden centralnie usytuowany ryzalit. Być może generał Grandowski w przypływie fantazji i ekstrawagancji postanowił więc obrócić funkcjonalnie budynek i na ciekawszą elewację, już teraz frontową, nakleił modny wówczas detal. 

Generał Grandowski i jego córka Maria dziedziczą cały zespół

W 1919 Kazimiera Ludwika z Zollerów Grandowska umiera, a cały zespół (budynki 16, 18, 20, 22, 24 oraz 26) zostają odziedziczone w równych częściach przez generała Grandowskiego oraz jego córkę Marię. Po śmierci żony gen. Grandowski ożenił się ponownie ze Stefanią Szałowską, z którą nie miał dzieci.

W 1922 r. od zespołu została odłączona kamienica nr 26, którą sprzedano je prywatnym osobom spoza kręgu rodziny.  Reszta budynków pozostała własnością generała Grandowskiego oraz jego córki Marii z Grandowskich Piaseckiej Jaroszyńskiej – jak się wtedy nazywała. Pozostawały one w rodzinie aż do niespokojnych czasów powojennych, ale to już zupełnie współczesna historia.

Południowa elewacja kamienicy przy ul. F. Smolki 26.

Południowa elewacja kamienicy przy ul. F. Smolki 26.

Kamienice gen. Grandowskiego przy ul. Franciszka Smolki

fot. Willa przy ul. F. Smolki 20.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJak sprzedać nieruchomość za pomocą biura nieruchomości?
Następny artykułDroga rowerowa na Księżym Młynie inaczej niż planowano. Miastu brakuje 5 mln zł