Kłopot w tym, że tworzenie filmu wypranego z oznaczeń, nazw i logo może okazać się nie tylko trudne technicznie, ale i szkodliwe dla ostatecznego wyrazu artystycznego. Przedmioty, które nas otaczają, ich kształt, oznaczenia, jakie są na nich umieszczone, tworzą środowisko, które jest niezbędnym elementem świata przedstawionego. Świat ten budują znane nam wszystkim auta, opakowania żywności i napojów, komputery, telefony, lodówki, odzież, buty i tysięcy innych sprzętów i narzędzi charakterystycznych dla miejsca i czasu, w którym dzieje się nasz film. A większość z tych przedmiotów opatrzone jest stosownym znakiem towarowym.
Twardy orzech do zgryzienia
Nie pokazywać w ogóle tych przedmiotów? Nie da się (jeszcze) całego filmu zrobić na green screenie, nie można też wszędzie posługiwać się całkowicie zmyślonymi sprzętami (fantomami), a zresztą, nawet jeśli, to byłoby to kosztowne i szkodliwe dla wiarygodności historii, którą chcemy opowiedzieć. Pokazać przedmioty, ale usunąć przytwierdzone do nich znaki towarowe? W niektórych przypadkach pewnie nikt tego by nie zauważył, ale często znak jest tak rozpoznawalny, tak bezpośrednio kojarzony z przedmiotem, że jego usunięcie zafałszowałoby obraz filmowanej rzeczywistości. Po drugie, czy jednak „oszpecanie” przedmiotów nie godziłoby bardziej w ich producenta, niż pokazanie w filmie produktu, takim, jakim on jest, bez zniekształceń?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS