A A+ A++

Wiadomo, co było pretekstem do napisania książki o Kalibabce: popularność “oszusta z Tindera”. Skoro “tak niedawno cały świat ekscytował się historią Simona Levieva”, czemu nie przypomnieć o tym, że Polacy nie gęsi i też swojego Casanovę mają?

Pszenno-buraczanego co prawda, w białych butach i dżinsach z Pewexu, ale jednak. „Historię największego uwodziciela PRL” wziął na warsztat Wiktor Krajewski (1986), autor m.in. reportażu książkowego o seksoholikach. „Kalibabkę” opublikowało wydawnictwo Znak.

Spotkanie o „Kalibabce” odbędzie się we wtorek 4 kwietnia w Bibliotece Wolność o godz. 17. Z autorem porozmawia Klaudia Wojciechowska.

I taka, i owaka

Nieprawdopodobny megaloman, osobowość narcystyczna, czaruś, z wyglądu chłopek-roztropek (kategoria ponadklasowa), z zachowania (jeśli wierzyć źródłom) – cham (jak wyżej). W zeszycikach notował jak pensjonarka: „Wydaje mi się, że jestem Indianinem, który błądzi po prerii. A może Odyssem? A celem jego jest Itaka”. Dla Jerzego Juliana Kalibabki celem jest (to chyba aforyzm Leca?) i taka, i owaka.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBędzie strzelnica w gminie Nozdrzec
Następny artykułUM Łódź: XVI Dni Japońskie na UŁ. Warsztaty gier japońskich, wystawa bonsai i wiele innych