Działania Facebooka wobec Donalda Trumpa są na wyrost – mówi „Rz” Sebastian Kaleta, sekretarz stanu w MS.
Po niedawnych zamieszkach na Kapitolu władze Facebooka poinformowały, że na 24 godziny zablokowały konto Donalda Trumpa. Blokada dotyczyła również innego portalu społecznościowego – Instagrama. Następnie przekazano, że konto będzie niedostępne dla ustępującego prezydenta USA na dłużej. Blokadę założono na czas nieokreślony, przynajmniej do momentu przekazania władzy przez prezydenta Trumpa jego następcy Joe Bidenowi. Czy w takiej sytuacji możemy jeszcze mówić o wolności słowa?
Myślę, że to, co się wydarzyło w USA, niesie ze sobą ryzyko dla wolności słowa. Z pewnością bardzo mocno ją ogranicza. To, co wydarzyło się w USA, było precedensową sytuacją. A jej efekt można nazwać wręcz cenzurą.
Usunęliśmy oświadczenia prezydenta Donalda Trumpa, ponieważ oceniliśmy, że ich skutkiem – i prawdopodobnie także intencją – będzie sprowokowanie dalszej przemocy – poinformował właściciel Facebooka Mark Zuckerberg. Nie przekonuje pana takie uzasadnienie blokady konta prezydenta USA?
Mnie osobiście zupełnie nie. Ostatnie wpisy prezydenta Donalda Trumpa były uspokajające. Nawoływał w nich tłum do opuszczenia Kapitolu i zapowiedział, że godzi się na przekazanie władzy. Myślę, że decyzja właściciela Facebooka była i jest na wyrost. To raczej taka wymówka, by wprowadzić cenzurę w USA. Pamiętamy czasy, kiedy w USA płonęły miasta, wybuchały zamieszki po śmierci George’a Floyda.
Mieliśmy też u nas w kraju pełne nienawiści wpisy związane z Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet czy publikację w mediach społecznościowych prywatnych adresów sędziów czy polityków. W tych sprawach żadnej interwencji Facebooka nie było, a publikacja tych danych była oczywistym złamaniem prawa.
Czytaj też:
Jest pan współautorem projektu nowej polskiej ustawy o ochronie wolności słowa. Czy na gruncie jej przepisów możliwa byłaby taka blokada w Polsce, oczywiście w podobnej sytuacji i po wejściu w życie przepisów ustawy?
Zgodnie z projektem, który przygotowaliśmy w Ministerstwie Sprawiedliwości, serwisy społecznościowe nie będą mogły usuwać treści ani blokować kont użytkowników, jeśli treści na nich zamieszczane nie naruszają polskiego prawa. Co więcej, w razie usunięcia treści lub zablokowania konta użytkownik będzie mógł złożyć skargę do serwisu, finalnie do sądu. Usuwanie treści zgodnych z prawem naruszałoby wprost polskie prawo. I takie założenie będzie musiało być respektowane przez platformy, które na terenie Polski działają.
Jaką przewagę nad zagranicznymi mają polskie rozwiązania, a właściwie ich propozycje? Pisząc projekt, autorzy z pewnością przeanalizowali rozwiązania przyjęte w innych państwach…
W naszych propozycjach kładziemy nacisk nie na szybkie kasowanie treści, lecz na brak nadmiernej cenzury dzięki możliwości dochodzenia swoich praw przed odpowiednimi organami państwa. W niektórych krajach, np. w Niemczech, ustawy służą usuwaniu treści, które zostałyby uznane za nielegalne, w tamtym przypadku przez ministra sprawiedliwości. Takich uprawnień dla polskiego ministra sprawiedliwości w naszych propozycjach nie przewidujemy.
Wielu prawników pozytywnie ocenia niektóre rozwiązania zawarte w propozycji Ministerstwa Sprawiedliwości. Np. ślepy pozew. Czy będzie brać pod uwagę także głosy krytyczne? Najbardziej na „nie” oceniany jest pomysł utworzenia specjalnego sądu do rozpatrywania takich spraw. Prawnicy obawiają się o jego skład. Widzi pan jakieś zagrożenia w utworzeniu takiego jednego sądu … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS