– Ten rysunek zapewne miał być zabawny, ale wcale taki nie był – mówi Paczkowski. Zwrócił na to uwagę policjantom, a szef żywieckiej policji natychmiast zareagował i polecił przegląd w biurach podległych sobie jednostek.
Policja musi być bezstronna
Zdaniem Paczkowskiego takie sytuacje niestety wciąż się zdarzają. Niedawno, składając zeznania w jednym z warszawskich komisariatów, zauważył naklejkę Marszu Niepodległości z hasłem „Polska dla Polaków”. Wdał się nawet w dyskusję z przesłuchującą go policjantką. Paczkowski mówi, że widuje w komisariatach także naklejki z barwami klubów piłkarskich czy o wymowie antyukraińskiej albo kalendarze z roznegliżowanymi kobietami.
Zawsze w takich sytuacjach reaguje. – Policja zobowiązana jest zachować bezstronność i apolityczność, a wszelkie symbole dotyczące prywatnych przekonań czy sympatii światopoglądowych poszczególnych funkcjonariuszy powinny zniknąć z pomieszczeń służbowych – przekonuje Paczkowski. Przypomina, że policjanci przyjmują np. zeznania ofiar przemocy seksualnej, przemocy na tle ksenofobicznym, homofobicznym czy rasowym.
– Jak się czuje ofiara gwałtu przesłuchiwana w pokoju, w którym na ścianie wisi kalendarz z rozebranymi kobietami, albo osoba pobita przez kiboli któregoś z klubów piłkarskich, jeśli koło biurka policjanta są emblematy tego klubu? – pyta Paczkowski. Przekonuje, że ofiarom przestępstw odbiera to poczucie, że funkcjonariusze są bezstronni. Paczkowski wysłał pismo w tej sprawie m.in. do Komendy Głównej Policji oraz warszawskich komisariatów.
„Zwracamy się do Państwa z prośbą o zwrócenie uwagi na wystrój biur i pomieszczeń służbowych pod tym kątem. Prosimy o informację dotyczącą podjętych w tej sprawie działań” – pisze działacz.
Skarga Paczkowskiego nie została bez odpowiedzi. „Pragnę poinformować, że poruszone przez Pana kwestie zostaną wykorzystane w procesie doskonalenia zawodowego policjantów tutejszej jednostki. Jednocześnie kadrę kierowniczą zobowiązano do systematycznej kontroli pomieszczeń służbowych, w zakresie nie dopuszczenia do zawieszania w pokojach służbowych niepożądanych naklejek bądź kalendarzy, o których mowa w piśmie” – czytamy w odpowiedzi, jaką otrzymał Paczkowski z jednego z warszawskich komisariatów.
Erotyka już nie jest powszechna
Trzy lata temu specjalne zalecenie w sprawie kalendarzy z erotycznymi zdjęciami wydał komendant główny policji. W ten sposób nadinsp. Jarosław Szymczyk zareagował na skargi kobiet, głównie ofiar gwałtów czy przemocy domowej, dla których nagie zdjęcia wydają się tam wyjątkowo nie na miejscu. – Wywieszanie takiego kalendarza oczywiście nie jest zabronione prawem, ale komendant główny policji zalecił, aby w policyjnych budynkach nie były jednak umieszczane kalendarze z roznegliżowanymi kobietami i mężczyznami – powiedział wtedy rzecznik Komendy Głównej Policji mł. insp. Mariusz Ciarka.
Stało się to zaraz po tym, jak jedna z kobiet, ofiara przemocy domowej, o swojej trudnej sytuacji opowiadała w pomieszczeniu przyozdobionym właśnie takimi plakatami. I nawet jeśli było to powieszone dla przyjemności i dla rozrywki, żaden z policjantów nie pomyślał o tym kontekście.
Psychologowie oceniali ten gest za słuszny, bo wywieszenie kalendarza z erotycznymi zdjęciami może wpłynąć na brak zaufania wobec policjantów. Zalecenie komendanta dotyczyło przestrzeni publicznej, więc miłośnicy takich zdjęć mogli je wieszać tylko w swoich szafkach.
Katarzyna Majchrzak, aktywistka działająca na rzecz praw kobiet, z powodu udziału w protestach jest regularnie wzywana na przesłuchania. Zauważyła, że nie spotyka się tam już zdjęć z nagimi kobietami. – Dawniej wisiały sobie spokojnie na ścianach, potem ich ubywało. Ostatnio zauważyłam tylko jedno zdjęcie, gdy funkcjonariusz otworzył szafę. Plakat wisiał po wewnętrznej stronie drzwiczek. Gdyby były na widoku, zwróciłabym policjantom uwagę – mówi Majchrzak.
Społeczeństwo jest coraz bardziej dojrzałe
Teraz na komisariatach częściej można zobaczyć memy z dowcipami, ale nie ma w nich żadnych podtekstów. Na kalendarze z nagimi kobietami najczęściej można się natknąć m.in. u mechaników samochodowych. – Mówię wtedy, że to seksistowski kalendarz. Panowie wyjaśniają, że oni po prostu takie kalendarze dostają od firm produkujących części do aut. Z drugiej strony są tacy, którzy nie widzą różnicy między artystycznym aktem a ordynarnie wypiętą pupą. Nie zauważają tego uprzedmiotowienia. Jednak jako społeczeństwo dojrzewamy i dla wielu mężczyzn coraz częściej taki kalendarz to jest obciach – dodaje Majchrzak.
Ewa Machura, także działaczka w obronie praw kobiet, jako jedna z nielicznych kobiet pracuje w firmie produkującej maszyny. – Przychodzą do nas różni przedstawiciele i oczywiście mają ze sobą firmowe kalendarze i plakaty, niekiedy z nagimi kobietami. Są zdziwieni, gdy je odrzucam. Wyjaśniam im, że seksizmu nie toleruję. Zresztą niewielu też spodziewa się, że na swojej drodze napotka kobietę. Raz jeden pan próbował mnie przekonać, żeby „chociaż na hali powiesić”. Nic z tego. Jestem twarda – śmieje się Ewa.
Dodaje, że w wielu sklepach z narzędziami wciąż napotyka na takie „ekspozycje”. Czasem nad ladą potrafią wisieć nawet trzy takie plakaty. – Na miejscu właściciela bym się wstydziła – mówi.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS