A A+ A++

– Nie lubię, gdy ktoś wiesza medale na szyi jeszcze przed startem – zaznacza Natalia Kaczmarek, nawiązując do tego, że w ostatnich tygodniach jest stale wymieniana w gronie faworytek biegu na 400 m podczas igrzysk w Paryżu. Świetną formę pokazuje już od dłuższego czasu, ale od tego typowania jej na podium indywidualnej rywalizacji w stolicy Francji 26-latka nie może się uwolnić zwłaszcza od czerwcowych mistrzostw Europy, podczas których dokonała historycznego osiągnięcia. – Bez tego oczekiwania byłyby mniejsze – przyznaje lekkoatletka, która ma w dorobku dwa medale olimpijskie w sztafecie.

Zobacz wideo Natalia Kaczmarek pewna siebie przed Igrzyskami!

Kaczmarek o decyzji trenera: poddaję się temu w pełni. Zalety i wady rewelacyjnego rekordu Polski

Półfinał w starcie indywidualnym, złoto w sztafecie mieszanej 4×400 m i srebro w kobiecej – tak prezentuje się dorobek Kaczmarek z igrzysk w Tokio. Największą niespodzianką był tu tytuł mistrzów olimpijskich, który wywalczyła w finale razem z Justyną Święty-Ersetic, Karolem Zalewskim i Kajetanem Duszyńskim. Już jakiś czas temu stało się jasne, że w Paryżu jej w obsadzie tej konkurencji zabraknie.

– To była decyzja trenera. Czy ja bym taką podjęła? Pewnie bym się nad tym zastanawiała, ale ufam trenerowi w stu procentach. On mnie przygotowuje i na razie to wychodzi dobrze, więc poddaję się temu w pełni – zaznaczyła w rozmowie z grupką dziennikarzy 26-latka.

Potwierdziła też, że skala jej udziału w występie sztafety kobiecej w zbliżających się igrzyskach nie jest jeszcze w pełni ustalona. Wszystko zależy od tego, czy pobiegnie w finale indywidualnych zmagań. Obecnie jest wskazywana nie tylko jako pewniak do tego, ale też niemal na każdym kroku słychać głosy, że powinna znaleźć się na podium w tej konkurencji.

– Nie lubię, gdy ktoś wiesza medale na szyi przed startem. Najpierw trzeba je zdobyć, a potem można o nich rozmawiać. Wiadomo, że można być kandydatką, ale wywalczenie takiego krążka nie jest takie łatwe. Wszyscy chcą go zdobyć i na pewno rywalki nie śpią. Myślę o tym, ale takiemu przedwczesnemu wieszaniu medalu na szyi jestem przeciwna – podkreśla Kaczmarek.

I dodaje, że sporo osób nakłada na nią taką presję, ale stara się tym nie przejmować. – Wydaje mi się, że mam poukładane myśli w głowie pod tym kątem – stwierdza.

W Tokio w półfinale uzyskała wynik 50,79. W sierpniu 2022 roku, jako druga Polka po legendarnej Irenie Szewińskiej, złamała granicę 50 s (49,86) i potem robiła to już regularnie na wielkich imprezach. Mistrzostwa Europy 2022 – srebro z czasem 49,94, mistrzostwa świata 2023 – znów srebro po wyniku 49,57. Wtedy już stale pytano ją o pobicie rekordu Polski Szewińskiej (49,28), ale moment i styl, w jakim to zrobiła, zaskoczył wszystkich, łącznie z nią samą. W ME w Rzymie wywalczyła tytuł czasem 48,98. I to od tego momentu nie może się już uwolnić od roli faworytki.

– Na pewno bez tego oczekiwania byłyby mniejsze, ale co zrobić? Nie spodziewałam się tego, szczyt formy miał być dopiero w Paryżu. Mam nadzieję, że tak będzie. Sama byłam zaskoczona tym wynikiem z Rzymu, ale wszystko wtedy zagrało. Na plus jest to, że udowodniłam sobie samej wówczas, że mogę wiele – podsumowuje Kaczmarek.

Natalia Kaczmarek już nie może się doczekać wkroczenia do wioski olimpijskiej

W sobotę czeka ją jeszcze udział w mityngu Diamentowej Ligi w Londynie, a potem wraca trenować do Spały. – Do Paryża lecę bodajże 1 sierpnia, w cztery dni później zaczynam rywalizację – porządkuje w głowie najbliższe plany trenująca pod okiem Marka Rożeja 26-latka.

Drugie w karierze ślubowanie olimpijskie ma już za sobą – brała w nim udział, razem z dużą grupą innych lekkoatletów, w czwartek w Warszawie.

– Za pierwszym razem byłam bardzo podekscytowana. Bo nie wiedziałam jeszcze, z czym to się je i każda rzecz była dla mnie nowością. Teraz już to niby przechodziłam, ale i tak czuję podekscytowanie. Igrzyska są superimprezą, która zdarza się zwykle raz na cztery lata, teraz wyjątkowo po trzech latach przerwy. Dla każdego sportowca to ogromne wydarzenie. Jestem na nie przygotowana. Czekam z niecierpliwością, ale i dużą radością – zapewnia Kaczmarek.

I dodaje, że mimo wielkiej wagi olimpijskiego startu możliwe jest też bawienie się nim i czerpanie frajdy. – Ja każdym swoim startem się bawię. Bo kocham to, co robię. Bawię się bieganiem i mam nadzieję, że w Paryżu będzie tak samo – zaznacza utytułowana sportsmenka.

Jak ona sama zmieniła się od debiutu olimpijskiego z 2021 roku? Wskazuje, że jest bardziej doświadczona, starsza, dojrzalsza, spokojniejsza. – I szybsza też – dorzuca ze śmiechem, potwierdzając sugestię jednego z dziennikarzy.

Igrzyska w Tokio odbywały się przy sporych restrykcjach związanych z pandemią COVID-19. Z tego powodu m.in. na trybunach zabrakło kibiców, na których liczną obecność liczy teraz Kaczmarek. Sama również ma nadzieję wybrać się w roli widza na starty rodaków. Na kogo zwłaszcza?

– Muszę jeszcze sprawdzić swój kalendarz. Na pewno chciałabym bardzo obejrzeć mecz polskich siatkarzy. Mam nadzieję, że zdobędą medal. Poza tym tenis, kajaki. Ogółem bardzo chciałabym obejrzeć na żywo polskich sportowców – wskazuje.

Bardzo sobie chwali właśnie tę wyjątkowość igrzysk, podczas których – w przeciwieństwie do MŚ czy ME – lekkoatleci mają też swobodny kontakt z przedstawicielami innych dyscyplin. A główną rolę w tej integracji odgrywa wioska olimpijska. Niektórzy jednak widzą w niej dodatkowe utrudnienie w postaci spore rozpraszacza uwagi.

– Mi to w ogóle nie przeszkadza. Wręcz chcę już do niej dotrzeć, poczuć ten cały klimat – zapewnia Kaczmarek.

I jak przyznaje, w Tokio już spotkała w wiosce olimpijskiej wielu ciekawych sportowców. – Tam naprawdę mieszkają wielcy zawodnicy. Łatwo zauważyć choćby koszykarzy z NBA, bo są bardzo wysocy – wspomina ze śmiechem.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWizz Air uruchomi nowe połączenia z Kraków Airport do Bolonii, Bukaresztu i Walencji
Następny artykułEkstraklasa. GieKSa chce napisać nową historię, Piast Gliwice wrócić do czołówki, a w Górniku Zabrze rewolucja kadrowa