Co ciekawie, “Śpiewak jazzbandu” był też filmem autotematycznym, był metaforą wprowadzenia dźwięku w kinie, a więc konfrontacją kina niemego i nadchodzącego kina dźwiękowego. Jasno widzimy tu, że obrońcy starej formy wyrazu nie potrafili zaakceptować zachodzących zmian i traktowali je w kategoriach wielkiego zamachu na artyzm kina. W realnym świecie wielu reżyserów i aktorów nie odnalazło się na wielkim ekranie po przełomie dźwiękowym. I o tym m.in. opowiada “Babylon”.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS