Agnieszka Jakimiak wsiada w wehikuł czasu i wraca do Łodzi przełomu wieków, która była stolicą techno. Remigiusz Brzyk w “Śmierci komiwojażera” opowie o dzisiejszych pięćdziesięciolatkach, których zgubiła propaganda sukcesu. Duet Magda Żarnecka / Przemysław Jaszczak szuka podobieństw pomiędzy potworem Frankensteina a niepoukładanymi nastolatkami. Kamil Maćkowiak znów wchodzi w wielkie szpilki Tiny Turner.
2 grudnia Teatr Nowy w Łodzi pokaże premierowo „Śmierć komiwojażera” Arthura Millera w reżyserii Remigiusza Brzyka. W roli marzyciela bez fantazji wystąpi Juliusz Chrząstowski – aktor Narodowego Starego Teatru w Krakowie, ostatnio – terapeuta uzależnień w serialu „Informacja zwrotna”, który żyje na walizkach i spłaca wzięty we frankach kredyt na dom.
Nie romantyzujmy sprzedawców
Arthur Miller napisał „Śmierć komiwojażera” w 1949 roku. W łódzkim Nowym sztukę wystawiono już w 1960. Reżyserował Janusz Warmiński, którego Kazimierz Dejmek ściągnął do Łodzi, kiedy Warmiński odszedł z Ateneum. Tekst był dla władzy atrakcyjny. „Sens ideowy i społeczny jest nam bliski, a wymowa nader pozytywna” – chwalił w „Trybunie Ludu” Roman Szydłowski, komplementując Millera za napisanie „moralitetu o kapitalistycznym świecie” i ukazanie obrazu „drugiej Ameryki” (i to „przez pisarza amerykańskiego, którego nikt o tendencyjność posądzić nie może”). Ale czy dramat Millera został wtedy zrozumiany? Jak komuś żyjącemu w PRL-owskich realiach wyjaśnić, czym jest polisa na życie?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS