fot. A.S.O./Aurélien Vialatte
Nowy-stary mistrz świata Julian Alaphilippe, w rozmowie z „L’Équipe”, przyznał, że utrata tęczowej koszulki byłaby dla niego “swego rodzaju ulgą”.
Francuz specjalnie nie błyszczał w tym sezonie. Odniósł tylko cztery zwycięstwa, w tym we Fleche Wallonne i na pierwszym etapie Tour de France, nie będąc zaliczanym do głównych faworytów mistrzostw świata we Flandrii.
Nie chcę wyjść na defetystę, ale byłem przygotowany na utratę koszulki. Wiem też, ile mnie ona kosztowała. Pochłonęła masę energii. Sprawiała, że czasem popełniałem błędy, przez moją niecierpliwość, chciałem wygrywać, chciałem cały czas pokazywać koszulkę i sprawiać, by błyszczała pełnym blaskiem. Wiele mi to dało, ale też przyniosło presję, którą sam na siebie wywierałem. Powiedziałem więc sobie: ‘Przyjeżdżamy tu, aby wygrać, ale jeśli stracę koszulkę, będzie to swego rodzaju ulgą’.
Alaphilippe przyznał, że jazda bez tęczowego paska już w niedzielę stanowiła formę wyzwolenia.
Na 300%. Zostałem wyzwolony. Trudno to wyjaśnić, ale byłem dużo bardziej zrelaksowany. Targały mną sprzeczne uczucia. Chciałem koniecznie wygrać, bo wszyscy tego chcemy, ale z drugiej strony cieszyłem się, że znów mogę być normalnym kolarzem, z mniejszą presją, kolarzem, który może się bardziej cieszyć. Chęć osiągnięcia dobrych wyników staje się obsesją, a to zabiera trochę energii. [Tęczowa koszulka] przyciąga wzrok. Zawsze chce się być lepszym. Nie wiem, ale w koszulce reprezentacyjnej stałem się bardziej wolny.
Kolarz Deceuninck-Quick Step zapewnił, że nadal będzie jeździł agresywnie, ale wyraził przy tym nadzieję, że stanie się mniej wymagający dla siebie w roli mistrza świata.
Nie zamierzam zmieniać swojego stylu jazdy czy sposobu bycia, ale w podejściu do obranych celów postaram się pozostać bardziej zrelaksowany, bo lepiej na tym wyjdę. Honorowanie koszulki mistrza świata poprzez dobrą jazdę w każdym wyścigu jest naprawdę trudne. Jestem zadowolony z tego, co osiągnąłem, ale nie można wymagać ode mnie za wiele. Czasem miałem wrażenie, że nie zrobiłem wystarczająco dużo, mimo że mówiono mi iż uhonorowałem koszulkę w sposób, jakiego nie widziano od dawna, ale cały czas wymagałem od siebie więcej, cały czas. Tylko, że ja też jestem człowiekiem. Może to właśnie, takie małe rzeczy, zmienią się w przyszłym roku.
Poproszony o ponowne przeanalizowanie swojego zwycięskiego wysiłku w niedzielę, Alaphilippe powtórzył, że w znacznej mierze polegał na swoim instynkcie, w przeciwieństwie do sytuacji sprzed roku, kiedy jego zwycięstwo w Imoli w całości zależało od eksplozywnego ataku na końcowym podjeździe pod Cima Gallisterna.
To wyścigi, w których trzeba lubić cierpieć, trzeba mieć trochę z masochisty. Byłem na granicy wytrzymałości, to przerażające, ale właśnie tak buduje się wielkie zwycięstwa. Atakowałem kilka razy, a za ostatnim razem powiedziałem sobie, że włożę w to wszystko…
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS