Rywalem Polaków w półfinale Ligi Narodów będzie kadra USA. Biało-czerwoni już raz w tym sezonie pokonali Amerykanów — w drugim turnieju rundy interkontynentalnej w Sofii kadrowicze Nikoli Grbicia wygrali 3:1, ale teraz będzie znacznie trudniej. Do zespołu Johna Sperawa wrócił nieobecny wcześniej świetny rozgrywający Micah Christenson, ale trener Amerykanów obawia się najbardziej kapitana reprezentacji Polski.
Po wyczerpującym i emocjonującym ćwierćfinale z Iranem kadra Nikoli Grbicia miała dzień przerwy przed sobotnim półfinałem z reprezentacją USA. Amerykanie przystępują do walki o wejście do finału Ligi Narodów po dwudniowej przerwie, bo oni swoje ćwierćfinałowe spotkanie z Brazylią (3:1) rozgrywali pierwszego dnia turnieju finałowego w Bolonii. Po raz ostatni obie ekipy spotkały się 26 czerwca podczas drugiego turnieju rundy interkontynentalnej w Sofii i górą byli Polacy, którzy wygrali wtedy w czterech setach. Najlepiej punktującym zawodnikiem był wówczas Bartosz Kurek (23 pkt) i to kapitana reprezentacji Polski Amerykanie obawiają się najbardziej.
— Kurek to zawodnik, którego zawsze trudno nam zatrzymać. Poza tym głębia składu reprezentacji Polski to rzecz unikalna na tle światowej czołówki. Macie tylu świetnych zawodników, że nawet jeśli dobrze przygotujemy się taktycznie pod jednego, to zawsze możecie sięgnąć po kolejnego, który zastąpi kolegę i zrobi różnicę. Polska to niezwykle utalentowana drużyna — mówi trener reprezentacji USA John Speraw w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
Selekcjoner Amerykanów podkreśla, że sobotni półfinał Ligi Narodów nie musi przypominać ostatniego spotkania w Bułgarii, bo wtedy w składzie USA nie było ich podstawowego rozgrywającego Micaha Christensona. 29-letni zawodnik dołączył do drużyny dopiero na trzeci turniej w Osace. Wcześniej zastępował go Joshua Tuaniga, który trzy ostatnie sezony spędził w PlusLidze, w zespole Ślepska Malow Suwałki, skąd przenosi się teraz do Olsztyna. — Joshua wykonał świetną robotę w tej edycji Ligi Narodów, ale po powrocie Micaha do składu, nasze spotkanie z Polską będzie inne od tego w Sofii. Zapowiada się bardzo intensywna i mocna walka. Na pewno wszyscy mogliby grać dużo lepiej na tym etapie rozgrywek, bo widać, że zmęczenie daje się we znaki wszystkim zawodnikom — podkreśla Speraw.
Biorąc pod uwagę, że mimo zwycięstwa w ćwierćfinale z Iranem, mocno falowała gra Polaków, pokonanie Amerykanów nie będzie łatwym zadaniem. Tym bardziej, mając w pamięci ich środowy mecz z Brazylią, który wygrali 3:1 i wychodzili z opresji. Sam trener Speraw był pod wrażeniem cierpliwości swoich zawodników, bo mimo porażki w pierwszym secie, wygrali i wyeliminowali Canarinhos z gry o medale. „Jestem dumny z tego, jakim opanowaniem się wykazali. Przegrywamy seta i wracamy, by wygrać drugiego. Potem znów odpieraliśmy ataki rywala, by doprowadzić do ostatecznego zwycięstwa To doświadczenie uczyni nas lepszymi i jesteśmy podekscytowani, że możemy zabrać te lekcje ze sobą do półfinału” — napisał Speraw w mediach społecznościowych po ćwierćfinale z Brazylią.
Po raz ostatni reprezentacja Polski przegrała z USA trzy lata temu podczas Pucharu Świata w Japonii (1:3), a później była górą w fazie zasadniczej obecnej i ubiegłorocznej Ligi Narodów. Jednak do najbardziej pamiętnych spotkań należy półfinał mistrzostw świata z 2018 roku, który Polacy przegrywali już 1:2, ale zwyciężyli po emocjonującym tie-breaku, by wejść do finału i ostatecznie sięgnąć po złoto. Trener Speraw do dziś wspomina to spotkanie, jako przedwczesny finał ostatniego mundialu. — Brazylijczycy, którzy grali z Polską o złoto, muszą mi wybaczyć, ale tak właśnie uważam. Gdybym mógł, chciałbym jeszcze raz rozegrać tamten półfinał. Tym bardziej, że nasza drużyna w tamtym turnieju, była najlepszą reprezentacją USA, jaką prowadziłem — mówi Speraw, który od 2013 roku jest selekcjonerem Amerykanów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS