Jak to możliwe że niepiśmienna dziewczyna z głębokiej prowincji stanęła przed obliczem samego władcy i okazała się na tyle przekonująca, iż pozwolono jej dowodzić francuskimi rycerzami? Joanna d’Arc twierdziła, że robiła to z rozkazu Boga. Choć poprowadziła Francję do zwycięstwa, Kościół nie dał wiary jej tłumaczeniom. Spłonęła na stosie jako heretyczka…
Po raz pierwszy Joanna usłyszała głos anioła, gdy miała 12 lat. Była wtedy sama w polu. Przemówił do niej Archanioł Michał, a jego słowa brzmiały tak pięknie, że dziewczynce łzy pociekły po twarzy. Oprócz Michała usłyszała również św. Katarzynę i św. Małgorzatę. Niebiańskie postaci przekazały jej wiadomość od Boga – ma doprowadzić do wyzwolenia Francji spod okupacji angielskiej i pomóc koronować Delfina (następcę tronu), czyli Karola VII.
W czasie, gdy niepiśmienne dziecko ze wsi Domrémy w Lotaryngii, otoczonej przez ziemie wrogich Burgundów, dostało polecenie od samej Opatrzności, by nieść ratunek ojczyźnie, walcząca z Anglikami i jej sojusznikami Francja blisko była bliska całkowitemu upadkowi.
Rodzinne perturbacje
Oficjalnie państwem rządził chory na schizofrenię Karol IV Szalony. W rzeczywistości ster władzy dzierżyła jego żona Izabela Bawarska, nazywająca siebie regentką. Choremu psychicznie mężowi oddelegowała kochankę, a sama – mimo niezadowolenia ludu – kierowała krajem. Nie kryła przy tym niechęci do swego syna Karola VII – formalnego sukcesora, a przy tym coraz bardziej otwarcie sympatyzowała z najeźdźcami z Anglii, którzy od 1415 roku wspólnie z Burgundami okupowali północną i sporą część południowej Francji. W ręce najeźdźców trafił Paryż, a także Reims – tradycyjne miejsce namaszczenia i koronacji francuskich królów.
W 1420 roku Izabela Bawarska ostatecznie stanęła po stronie okupantów. Utorowała drogę do tronu Anglikom, zgadzając się na odsunięcie dynastii Walezjuszy od władzy i unię personalną z Anglią. Mocą traktatu w Troyes udzieliła sukcesji jemu i jego spadkobiercom zamiast Karolowi VII. Decyzja Izabeli wywołała szok wśród Francuzów. Wobec królowej padały oskarżenia o zdradę i romans z Henrykiem. W 1422 roku Karol IV Szalony zmarł. Królem powinien zostać jego syn, ale mocą umowy korona formalnie należała do Anglików.
Dwa lata później Joanna dowiedziała się od sił Opatrzności, że ma pomóc doprowadzić prawowitego następcę do Reims, by tam namaścić go na króla. W tym celu należało jednak najpierw wygnać Anglików z kraju.
Czytaj też: Polowanie na czarownice, czyli o tym, jak mężczyźni nienawidzili kobiet
„Będzie z nim gorzej, jeżeli mnie do niego nie wyślesz”
W wieku 16 lat Joanna porzuciła rodziców – ubogich rolników – i w towarzystwie jednego z krewnych udała się do pobliskiego miasta Vaucouleurs, gdzie stacjonował garnizon francuski. Stanęła przed dowódcą, domagając się eskorty do Chinon, na dwór królewski, i audiencji u Karola VII. Twierdziła, że ma misję wyznaczoną przez samego Boga. Rycerz – hrabia Robert de Baudricourt – przyjął słowa dziewczyny jak żart. Wyśmiał ją i kazał wracać do domu.
Tak też się stało, jednak Joanna, która złożyła śluby czystości, ciągle otrzymywała wyraźny przekaz z góry, nakazujący jej wykonać zadanie. Rok później stanęła ponownie przed hrabią de Baudricourt. Tym razem jednak nie dała się zbyć.
„W imię Boga, zbyt się ociągasz z wyprawieniem mnie, gdyż dziś szlachetny Delfin poniósł ciężką stratę niedaleko Orleanu; będzie z nim gorzej, jeżeli mnie do niego nie wyślesz” – oświadczyła zdumionemu mężczyźnie. Ten był gotów puścić mimo uszu słowa „nawiedzonej” nastolatki, ale niedługo później rzeczywiście dotarła do niego wieść o klęsce Karola w pobliżu Orleanu.
Ten fakt, oraz stanowczość i upór Joanny przekonały go, by dać jej eskortę, która doprowadzi dziewczynę przed oblicze następcy tronu. Tak się stało. Joanna D’Arc w męskim stroju (od tej pory nosiła go aż do śmierci) przedarła się przez wrogie ziemie i dotarła do Chinon – na audiencję u Karola VII.
Komisja śledcza na tropie Opatrzności
Jakim cudem prosta dziewczyna zdołała wkraść się w łaski władcy? Czym przekonała go, by dał jej orszak rycerski i pozwolił wziąć udział w obronie Orleanu? To jedna z wielu tajemnic Joanny d’Arc. W każdym razie wywarła na Delfinie tak wielkie wrażenie, że wkrótce, ubrana w specjalnie zamówioną przez Karola białą zbroję, wyjechała na białym rumaku ze sztandarem – w asyście zbrojnych – by walczyć z najeźdźcą.
Misja Joanny d’Arc z wojny stuletniej uczyniła wojnę religijną, wojnę sił światła z siłami ciemności. Król nie zawierzył jej jednak ślepo. Musiał mieć pewność, że żywy symbol nie zostanie szybko zbrukany przez wroga. Gdyby Anglikom udało się oskarżyć Joannę o herezję albo czary, jej obecność zamiast atutem stałaby się potężnym obciążeniem i jedynie pogłębiłaby jego upadek.
Dlatego też nakazał zbadać dotychczasowe życie Joanny oraz teologiczny kontekst sprawy – czy działa istotnie z pobudek boskich, czy może podszeptów szatana? Specjalnie powołana komisja duchownych w Poitiers potwierdziła nienaganne prowadzenie się dziewczyny, jej czystość duchową i fizyczną, pokorę, prostotę i głęboką religijność. Co prawda nie była w stanie przesądzić boskiej siły sprawczej, ale uznała w „korzystnym domniemaniu”, że misja Joanny istotnie została wyznaczona przez Boga.
Ostatecznie wątpliwości miał rozstrzygnąć los oblężonego Orleanu, któremu na pomoc zmierzała dziewica w zbroi jasnej jak światło Opatrzności. „Zwątpić w nią lub pozostawić ją bez podejrzenia o zło byłoby wyparciem się Ducha Świętego i stanie się niegodnym pomocy bożej” – stwierdzili duchowni i mędrcy badający sprawę Joanny.
Czytaj też: Chłosta, wygnanie lub śmierć. Jak karano za zdradę w średniowieczu?
Dziewica Orleańska
W przypadku zwycięstwa Anglików Orlean czekałyby rzezie, gwałty i rabunki. Wiosną 1429 roku sytuacja stała się krytyczna, jednak wieść o Joannie, która spotkała się z Delfinem, niosła mieszczanom i wojsku nadzieję. Od lat krążyła wśród ludu legenda o tym, że państwo spod angielskiej dominacji wyzwoli prosta dziewczyna, czysta niczym Najświętsza Panienka – na dodatek pochodząca z Lotaryngii. Tak jak Joanna!
Przybycie do miasta wybranki Boga z posiłkami Karola zupełnie zmieniło nastroje. Zmienił się też sposób prowadzenia wojny. Joanna miała zażądać, by oblegani Francuzi przeszli do ataku. Nie czekając na zgody, sama ruszyła do boju wraz z wiernymi sobie oddziałami, zdobywając kilka twierdz, należących dotychczas do Anglików. Następnego dnia, gdy dowódca obrony Jan Orleański nakazał zamknąć bramy miasta i unikać bitwy, Joanna przeciwstawiła mu się publicznie, po czym wezwała lud i wojsko do natarcia. Bramy otwarto. Francuzi odnieśli kolejne zwycięstwo – opanowali twierdzę Saint Augustin.
Legenda Joanny rosła, ale i rosła frustracja możnych, którym nie w smak była popularność tej wiejskiej dziewczyny. Na kolejną naradę wojenną Joanna nie została zaproszona, a u obrońców zwyciężyło stronnictwo zachowawcze. Zdecydowano o oczekiwaniu na posiłki, jednak znów wola dowódców nie miała odzwierciedlenia w nastrojach. Wojsko, zapatrzone w dziewicę, było gotowe do walki.
7 maja 1429 roku armia pod wodzą nastolatki uderzyła wprost na główną siedzibę Anglików – Les Tourelles. Atak przyniósł oszałamiające zwycięstwo – był to jednocześnie przełom w całej wojnie stuletniej. Do boju poszła i sama Joanna. Odniosła rany, jednak po opatrzeniu wróciła na pole walki. Po latach spowiednik dziewicy, podczas jej procesu rehabilitacyjnego, twierdził, że Joanna przewidziała bieg wydarzeń. W nocy przed atakiem mówiła o tym, że zostanie ranna.
Cudowny rajd do Reims
Wyparcie Anglików spod Orleanu było przełomem psychologicznym. Nikt już nie poważył się kwestionować misji Joanny. Karol VII powierzył jej dowództwo nad armią księcia Jana II d’Alençon. Zgodził się też na sugestię dziewczyny, by zamiast ruszyć w kierunku bliższego Paryża, wojska kierowały się w stronę bardziej oddalonego Reims.
Plan zaskoczył Anglików przekonanych, że francuskim celem będzie Paryż, tymczasem Joanna po prostu wypełniała boską wolę – by Delfin zgodnie z prastarą tradycją został namaszczony i koronowany. Pochód armii pod wodzą nastolatki zmienił się w serię zwycięstw. Joanna d’Arc zresztą zapowiedziała błyskawiczne zwycięstwo i marny koniec Anglików. „Dziewica daje wam znać, że w osiem dni wygoni Anglików z miejsc, które zajmują nad rzeką Loarą poprzez atak lub innymi środkami: zostaną zabici, uwięzieni lub zniechęceni w walce” – taka wiadomość dotarła 25 czerwca 1429 rok do mieszkańców Tournai.
Kontrofensywa francuska postępowała błyskawicznie. Naznaczona była też niesamowitymi wydarzeniami. Joanna uratowała życie księciu d’Alençon w bitwie pod Jargeau, ostrzegając go o ataku artyleryjskim. Sama – mimo że została uderzona kamieniem w głowę, nie odniosła żadnych obrażeń. Zrządzenia Opatrzności dopatrzono się też w fakcie, że kiedy wygłodniała armia francuska zdobyła Troyes, miejscowi chłopi akurat zbierali fasolę. Ponoć do sadzenia tej rośliny nakłonił ich pewien wędrowny kaznodzieja, głoszący opowieść o końcu świata.
18 czerwca Francuzi rozbili doszczętnie Anglików w bitwie pod Patay. Straty w pięciotysięcznej armii najeźdźców sięgały 2200 zabitych, rannych i wziętych do niewoli. Niedługo później poddali się Burgundczycy. 16 lipca 1429 roku Karol VII został koronowany w Reims na króla Francji.
Czytaj też: Najbardziej absurdalne zarzuty, które stawiano czarownicom
Jak odwrócić losy wojny?
Nastoletnia Joanna wsławiła się też podczas oblężenia Paryża. Została postrzelona w nogę z kuszy, a mimo to wróciła do walki. Atak na Paryż zakończył się jednak niepowodzeniem, dziewczyna zaś dostała królewski nakaz wycofania się. Niedługo później nadszedł niespodziewany kres oszałamiających zwycięstw Joanny d’Arc. Podczas potyczki została pojmana i trafiła do niewoli Burgundczyków. Po wykupieniu przez angielskiego króla, wtrącono ją do lochu z oskarżeniem o herezję.
Ujęcie Joanny stawiało przed Anglikami wyjątkową szansę. Pozwalało odwrócić losy wojny – o ile dałoby się zohydzić żywy symbol zwycięstwa i opieki Opatrzności nad Francja, a zarazem boskie uzasadnienie władzy Karola VII. W tym celu należało udowodnić, że d’Arc nie działała z pobudek boskich, a szatańskich.
Proces rozpoczął się 9 stycznia 1431 roku w Rouen, skąd na okupowanych terenach rządzili Anglicy. Od początku było jasne, że postępowanie nie będzie przeprowadzone w zgodzie z prawem. Joanna została oskarżona o herezję (miała bluźnić nie tylko opowieścią o głosach świętych i boskiej misji, ale również noszeniem męskiego stroju). Odmówiono jej możliwości odwołania się do papieża i soboru florenckiego, protokoły zeznań podmieniano na jej niekorzyść, a warunki więzienia urągały przyjętym zasadom.
Wielu duchownych, którzy wzięli udział w procesie, zostało do tego zmuszonych groźbami śmierci, choć nie brakowało i kolaborantów w sutannach. Sama Joanna d’Arc w pierwszym dniu rozprawy miała domagać się dopuszczenia do obrad „sędziów francuskich”.
Tak się oczywiście nie stało, za to skład sędziowski szybko zaczął manipulować nastolatką. Spytano ją, czy jest w stanie Łaski Bożej? Na gruncie teologii średniowiecznej nikt nie mógł być pewny, czy Opatrzność dała mu dar łaski. Gdyby Joanna odpowiedziała twierdząco, zostałaby skazana za herezję. Jeśli zaprzeczyłaby, przyznałaby że jest oszustką, która nie miała żadnej mocy i znaków od Boga.
Wina i kara
Pułapka wydawała się bez wyjścia, jednak sędziowie osłupieli po tym, co usłyszeli z ust dziewczyny, która przecież nie umiała pisać ani czytać. Joanna wyjaśniła bowiem: „jeżeli nie jestem w Łasce Bożej, Bóg może mi jej udzielić, a jeżeli jestem, Bóg może mnie w niej utrzymać”. Tym samym wytrąciła oręż „uczonym w piśmie”.
W końcu, nie potrafiąc udowodnić winy Joannie, sąd zaczął straszyć ją piekłem. Tuż przed ścięciem przez kata (bo taki otrzymała wyrok) nakazano dziewczynie podpisać dokument, który miał ją rzekomo uwolnić od męki piekielnej. Podpisała go tak jak umiała – znakiem krzyża. W ten sposób nieświadomie przyznała się do winy. Karę śmierci zamieniono jej na dożywotnie więzienie. Przyznanie się do herezji było korzystniejsze dla okupantów angielskich – „udowadniało”, że władza Karola VII została ustanowiona ze wsparciem mocy piekielnych.
Niedługo później przyszedł kres ziemskiego życia Joanny d’Arc. Gdy w celi zalewała się łzami, nawiedził ją biskup. Duchowny stanął przed obliczem więźniarki na wieść, że ta znów bluźni – ponownie założyła męskie ubranie. Podczas widzenia zapłakana Joanna d’Arc potwierdziła, że ciągle słyszy głosy niebańskich istot. Na pytanie, czy jest przekonana, że pochodzą do Boga – przytaknęła.
30 maja 1431 roku spłonęła na stosie. W momencie śmierci miała na sobie białą suknię. Według świadków w trakcie kaźni, wpatrując się w krucyfiks, powtarzała imię Jezusa. Po śmierci Anglicy ponownie spalili jej szczątki, tak by uniemożliwić ludowi gromadzenie relikwii. Jej prochy wrzucono do Sekwany.
Czytaj też: Ile osób NAPRAWDĘ zginęło w polowaniach na czarownice?
Nawiedzona czy naiwna?
Kilkadziesiąt lat później, po zakończeniu wojny stuletniej Kościół katolicki na polecenie papieża Kaliksta III unieważnił postępowanie, którego efektem była śmierć Joanny. Jej ponowny proces odbywał się w asyście duchownych z całej Europy. Przesłuchano ponad 100 świadków. Ostatecznie sąd uznał Joannę d’Arc za niewinną. 16 maja 1920 roku została kanonizowana.
Kim była Joanna d’Arc? Dla ludzi wierzących – była mistyczką i jest świętą. Niewierzący będą szukać innych uzasadnień fenomenu tej zwykłej dziewczyny. Czy piękne głosy świętych, które słyszała, rzeczywiście pochodziły nie z tego świata, a może były skutkiem choroby psychicznej – schizofrenii? To „oczywista” teza dla wielu osób odrzucających aspekt metafizyczny historii Dziewicy Orleańskiej. A jednak nie ma świadectw wskazujących na jej szaleństwo, są za to dowody siły charakteru – konsekwencji, odwagi, zdolności perswazji i jasności umysłu, błyskotliwości, świadomości – i na polu bitwy i przed sądem.
Czy istotnie słyszała głosy boskie, czy tylko je sobie wmówiła? A może była po prostu zwykłą dziewczyną, która bardzo mocno uwierzyła w swoją misję? Niewykluczone, że znała ludowe opowieści o tym, iż Francję wyswobodzi wskazana przez Opatrzność dziewica i poczuła powinność do wykonania tego zadania. Może kraj na skraju katastrofy potrzebował „zbawcy” i ona idealnie pasowała do tej roli?
A zatem czy boską wysłanniczkę Joannę d’Arc nieświadomie stworzyło otoczenie, w którym żyła? Do pewnego stopnia na pewno – tak. W końcu, gdyby została zbagatelizowana, jej misja nigdy nie doczekałaby się realizacji. To inni dopatrzyli się w niej metafizycznego pierwiastka, który dawał im choć namiastkę nadziei. Można by rzec, że w sytuacji w jakiej była Francja, gdyby nie było Joanny d’Arc, należałoby ją… wymyślić.
Bibliografia:
- Baszkiewicz, Historia Francji, Ossolineum 1978.
- Holzwarth, Historia Powszechna, Nakładem Przeglądu Katolickiego. Warszawa 1883.
- Manteuffel, Historia powszechna, Średniowiecze, Warszawa 1978.
- Potkowski, Crecy Orlean 1346–1429, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 1986.
- Warecki, Joanna d’Arc, [w:] Encyklopedia „Białych Plam”. t. 9, Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne, Radom 2002.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS