W czwartkowe późne popołudnie w rewanżowym spotkaniu o brązowy medal JKH GKS Jastrzębie zdobył tyski Stadion Zimowy wynikiem 5:2 (2:1, 2:1, 1:0).
Rewanżowe spotkanie na Stadionie Zimowym rozpoczęło się dla zespołu JKH najgorzej, jak tylko mogło. Błyskawicznie karę złapał Martin Kasperlik, co gospodarze wykorzystali w 57. sekundzie, obejmując prowadzenie po efektownej bombie z dystansu Jasona Seeda. Na szczęście jastrzębianie nie załamali się fatalnym startem i ruszyli do odrabiania strat. Efektem naporu było wyrównanie w 5. minucie, które uzyskał równie pięknym strzałem spod niebieskiej Paweł Jelszański po skutecznym dograniu Kamila Górnego.
Trafienie na 1:1 dodało ekipie skrzydeł. Goście przycisnęli i dwie minuty później byli o włos od prowadzenia, gdyby udało się wykorzystać błąd Tomasza Fuczika. Ostatecznie tyszanie odwlekli wyrok do 15. minuty, gdy świetną akcją za bramką rywali popisał się Martin Kasperlik, który obił łyżwę tyskiego obrońcy i tym rykoszetem zdobył drugiego gola.
Na początku drugiej odsłony gospodarze śmielej zaatakowali, jednak trafienie na 2:2 uzyskali nie w rezultacie własnych zasług, a fatalnych błędów JKH w ataku, które niezbyt fortunnie próbował naprawić Michał Kieler. Trener Robert Kalaber postanowił wpuścić na taflę Patrika Nechvatala i ta decyzja okazała się bardzo owocna, bowiem Czech do ostatniej syreny zachował czyste konto.
Zanim jednak ekipa gości uniosła ręce w geście triumfu, nastąpiła kluczowa dla losów pojedynku 36. minuta, w której dwóch tyskich zawodników zasiadło na ławce kar. Dotychczas ogromną bolączką JKH GKS była gra w przewadze, ale… nie tym razem. Nie minęła nawet minuta i po szybkiej wymianie podań prowadzenie odzyskał Siarhej Bahalejsza. Wprawdzie kolejnych sekund w pięciu na czterech nie udało się wykorzystać, jednak gdy tylko drugi z rywali wrócił na taflę czwartego gola zdobył Egils Kalns.
W trzeciej partii jastrzębianie zagrali po profesorsku i można domniemywać, że na tak pewnie walczących (wciąż jeszcze) mistrzów Polski sposobu nie znaleźliby nawet aktualni finaliści. Tyszanie bezradnie próbowali zmienić wynik, ale nie byli w stanie tego zrobić. Już na trzy minuty przed końcem zawodów trener Andriej Sidorenko poprosił o czas i zdjął Fuczika, ale zamiast kontaktowego gola zobaczył piąte trafienie dla JKH GKS autorstwa Kasperlika.
Tym samym drużyny wracają na Jastor. Aktualnie jest remis 1:1, a to oznacza, że w niedzielę, 10 kwietnia już na pewno kibice zobaczą ostatni akord sezonu 2021/22.
GKS Tychy – JKH GKS Jastrzębie 2:5 (1:2, 1:2, 0:1)
- 1:0 Seed (Szczechura, Cichy) 00:57, 5/4
- 1:1 Jelszański (Górny, Paś) 04:13
- 1:2 Kasperlik (Bahalejsza, Rac) 14:32
- 2:2 Witecki (Dupuy) 25:23
- 2:3 Bahalejsza (Rac, Górny) 35:40, 5/3
- 2:4 Kalns (Rac, Paś) 37:28
- 2:5 Kasperlik (Pavlovs) 59:48, pusta bramka
JKH GKS Jastrzębie: Kieler (od 25:24 Nechvatal) – Kostek, Bahalejsza, Kasperlik, Rac, Kalns – E. Sevcenko, Bryk, A. Sevcenko, Pavlovs, Razgals – Górny, Jelszański, R. Nalewajka, Paś, Bondaruk – Horzelski, Kamienieu, Płachetka, Jarosz, Ł. Nalewajka.
źródło: jkh.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS