Hokeiści JKH GKS Jastrzębie wygrali pierwsze domowe spotkanie w tym sezonie, pokonując w piątkowy wieczór na Jastorze ekipę Texom STS Sanok 6:3 (3:0, 0:1, 3:2). Trzy punkty rzecz jasna cieszą, ale podopieczni Roberta Kalabera będą musieli popracować jeszcze nad koncentracją, bowiem utrata trzybramkowego prowadzenia wypracowanego w pierwszych czternastu minutach to mocne ostrzeżenie przed czekającymi nas niebawem ”meczami wagi ciężkiej” z Unią Oświęcim oraz GKS-ami z Katowic i Tychów. Na plus zapisujemy także dwa gole w przewagach oraz estetykę naszych trafień – należy przyznać, że akcje Michała Zająca oraz Macieja Urbanowicza z Martinem Kasperlikiem były ozdobą zawodów.
Wynik piątkowego spotkania otworzył w 3. minucie Szymon Kiełbicki, który z bliska dobił odbite przez obrońcę uderzenie z dystansu Emila Bagina. W 11. minucie było już 2:0, gdy Michał Zając niczym wytrawny snajper przejął źle wybitą przed rywala gumę, wyprowadził w pole dwóch defensorów Sanoka i strzałem z lewego skrzydła podwyższył wynik. Niespełna trzy minuty później w końcu doczekaliśmy się trafienia w przewadze po kapitalnej bombie Taneli Ronkainena spod niebieskiej, której nie zdołał zatrzymać zasłonięty Filip Świderski. Mając na tablicy rezultat 3:0 mało kto na Jastorze spodziewał się emocji, jakie miały nas jeszcze czekać…
Tymczasem na początku drugiej odsłony goście wreszcie doczekali się pierwszej bramki w tym sezonie, gdy po naszej niefrasobliwej stracie w środku pola Eric Henderson otrzymał podanie na pustą od Hermana Bryzgałowa i nie mógł tego nie wykorzystać. W tejże tercji jastrzębianie winni byli odzyskać trzybramkowe prowadzenie, jednak dwie przewagi oraz sytuacja sam na sam Teemu Pulkkinena zakończona strzałem w poprzeczkę nie przyniosły efektu.
Tymczasem na początku trzeciej partii przeżyliśmy małe “trzęsienie ziemi”. Nasz zespół wyraźnie mentalnie “został w szatni”, a goście za sprawą strzałów Bartosza Florczaka i Dawida Musioła w ciągu nieco ponad minuty doprowadzili do remisu. Konsternacja na Jastorze trwała na szczęście tylko cztery minuty, po których podczas kary dla Bryzgałowa serię podań wykończył trafieniem z prawego bulika Zdenek Kral. Podopieczni Roberta Kalabera błyskawicznie poszli za ciosem i kilkadziesiąt sekund później Mark Kaleinikovas strzałem “z pierwszej” po podaniu Hannu Kuru po raz piąty pokonał Świderskiego. Dwubramkowa przewaga uspokoiła sytuację, zmuszając ekipę rywala do postawienia wszystkiego na jedną kartę. Sanoczanie rzucili się do ataku i w efekcie w 51. minucie po kapitalnej kontrze duetu Martin Kasperlik i Maciej Urbanowicz nasz kapitan ustalił rezultat na 6:3. W końcówce byliśmy jeszcze świadkami sporej dawki emocji z małymi elementami zapasów, ale na więcej strat bramkowych gospodarze już sobie nie pozwolili i tym samym trzy punkty pozostały w Jastrzębiu.
20 września 2024, Jastrzębie-Zdrój, 18:00
1:0 Kiełbicki – Bagin 02:41
2:0 Zając 10:45
3:0 Ronkainen – Kaleinikovas – Kuru 13:33 5/4
3:1 Henderson – Bryzgałow – Karnas 20:45
3:2 Florczak – Bukowski – Karnas 40:22
3:3 Musioł – Sienkiewicz 41:33
4:3 Kral – Bagin – Kasperlik 45:25 5/4
5:3 Kaleinikovas – Kuru – Pulkkinen 45:49
6:3 Urbanowicz – Kasperlik 50:15
JKH GKS Jastrzębie: Lacković – Żurek, Bagin, Kasperlik, Kiełbicki, Kral – Ronkainen, Makela, Kaleinikovas, Kuru, Pulkkinen – Blomberg, Onak, Urbanowicz, Petras, R. Nalewajka – Kunst, Hanzel, Sołtys, Ł. Nalewajka, Zając.
Informacja: JKH GKS Jastrzębie
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS