Czy warto walczyć o swoje ideały? Czy warto zmieniać świat na lepsze? Czy może jednak lepiej ograniczyć się do zajmowania się tylko własną dupą i zarabiania pieniędzy? Każdy musi wybrać swoją drogę. Jedni (w tym ja) ograniczają się do walenia paluchami w klawiaturę i wyrażania opinii, inni (jak Greta Thunberg, Marta Lempart, misjonarze chrześcijańscy, aktywiści walczący o prawa mniejszości, kobiet, biednych) nie pieprzą, tylko działają, organizują się, wymuszają (!) zmiany lub przynajmniej starają się zmienić cudzy światopogląd. I nie pytają reszty ludzkości, czy im wolno. Jeśli CZUJESZ, że dzieje się źle, jeśli BOLI Cię cudza krzywda, jeśli pewne rzeczy POTĘPIASZ – to starasz się to zmienić. Chyba, że się boisz. Nie wiesz jak. Nie masz możliwości. Tak jest właśnie ze mną, niestety…
Czy każdy ideał jest dobry? Czy racje są równorzędne pod względem moralnym? Być może nie, lecz kto ma to osądzać? Każdy, łącznie z przywódcami totalitarnych państw, wierzy, iż postępuje słusznie. Jeśli jednak nie walczysz o swoją rację, to o czyją? A może czcisz bożka bierności? Warto pamiętać, że jeśli nie my urządzimy ten świat, to ktoś urządzi go za nas. Nie chcesz działać? To stój z boku, wolno Ci komentować, lecz wiedz, że – sorry za szczerość – gówno znaczysz. Bardzo niewielu blogerów ma siłę przebicia, większość płodzi nic nie warte notki, które mogą co prawda wywołać tymczasową gównoburzę, jednak szybko toną pod nawałem nowego materiału. Oczywiście warto uświadamiać ludzi, warto ich pobudzać do myślenia, samemu też można się czegoś dowiedzieć – i to jest wspaniałe w blogowaniu. Niemniej świata w ten sposób nie zmienisz. Będziesz tylko pudłem rezonansowym dla kolejnych newsów o świecie, newsów, w których czytasz, jak inni ludzie COŚ robią.
Z Salonu odchodzi jedna z bardziej interesujących postaci: Threeme, człowiek mocno zaangażowany w ochronę klimatu i środowiska. Zaangażowany emocjonalnie, gdyż nie znam jego dokonań w świecie realnym. Być może robił coś dobrego i tutaj, gdyż przekonał niektórych do swoich racji. Jednak większość komentarzy pod jego notkami dowodziła czegoś wręcz przeciwnego. Szczerze mu życzę, żeby zamienił blogowanie na jakieś konstruktywne działanie i zaczął WALCZYĆ o zmianę świata. Może będzie to „ekoterrorystyczny” aktywizm? Może lobbowanie za jakimś słusznym (w jego przekonaniu) przepisem prawnym? Wszystko wydaje się być lepsze od jałowego rzucania pereł przed wieprze. Threeme może się w niektórych kwestiach mylić, lecz niewiele komentujących jego teksty osób potrafiło się zdobyć na racjonalną krytykę. Nie warto kopać się z koniem, koniowi trzeba nałożyć chomąto. Niczyich praw nie wyproszono, prawa każdej ze źle traktowanych grup WYMUSZONO.
Pod ostatnią notką Threeme jeden dureń napisał: „każdego który walczy o ideały sam osobiście odstrzelił bym jak wściekłego psa. Nawet nie pytając, o jakie ideały walczy.” Oto przykład ZERA, które wszystkich ludzi walczących o swoją rację chciałoby wymordować. Bo w imię postępu też wymordowano wielu ludzi. Tylko że z „ideałami” Hitlera nie wygrano poprzez tupanie nóżką i grożenie palcem, tylko z nim walcząc, czyli broniąc własnych ideałów. Zamiast samemu walczyć o to, żeby było lepiej (cokolwiek by przez to ów osobnik nie rozumiał), chciałby, że wszyscy inni byli bierni i zajmowali się jedynie własnym poletkiem. Niestety, to nie przejdzie. Politycy, korporacje, rozmaite (często tajne) stowarzyszenia, oligarchowie – nie będą pytać o zdanie, czy wolno im wpływać na (czy wręcz kreować) rzeczywistość. Jeśli jedyne, co robisz poza blogowaniem, to zajmowanie się własnym obejściem, to jak chcesz się przeciwstawiać temu, co uważasz za złe?
Oczywiście można być dobrym człowiekiem bez pretensji do zmieniania świata. Można pomagać ludziom, troszczyć się o zwierzęta, przywalić w mordę chuliganowi. To też jest COŚ, a nie NIC. Jednak pewne problemy wymagają zaangażowania na skalę krajową czy międzynarodową. I dlatego podziwiam tych, którzy DZIAŁAJĄ z rozmachem, walczą o te swoje ideały, nawet z większością społeczeństwa. Może i niektórzy z nich popierają złą sprawę, mylą się, popełniają straszny błąd. Lecz najgorsza jest CELOWA obojętność. Cóż, po owocach ich poznamy. Owoce bierności i bezczynności zawsze były gorsze.
Poprzednia notka była o złym traktowaniu zwierząt. Zdumiały mnie histeryczne reakcje na skądinąd rozsądną tezę, iż nie każdy nadaje się na opiekuna czy hodowcę. No niestety, jeśli komuś w asyście policji odbiera się zwierzę, to trzeba mieć twarde dowody, że jest to pomyłka. Podobnie z dziećmi: nie każdy nadaje się na rodzica. I radziłabym stuknąć się w łeb, zanim zaczniecie bronić ćpunów, psychopatów czy meneli. Zahaczam o ten temat, gdyż stawanie w obronie maltretowanych bądź zaniedbywanych zwierząt to też walka o jakieś ideały. Słuszna walka (naturalnie tylko moim zdaniem).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS