A A+ A++
Na nadesłanym przez Czytelniczkę zdjęciu widać szczura
przebiegającego przez chodnik przy siedzibie Urzędu Skarbowego.. Fot. arc. pryw.

Od naszej Czytelniczki otrzymaliśmy dość niepokojący mail dotyczący pojawiających się w mieście szczurów. Czy były to sporadyczne przypadki, czy też mamy do czynienia z plagą powodujących lęk i obrzydzenie gryzoni?

Czytelniczka pisze: „Coraz częściej słyszy się i widzi szczury spacerujące po centrum miasta. Sama byłam świadkiem takiego „spaceru” na skrzyżowaniu ul. Grota Roweckiego z al. Niepodległości (przy Urzędzie Skarbowym). Gryzonie były widziane również przy ul. Mikołowskiej oraz w okolicach banku ING przy al. Niepodległości. Może powinna być przeprowadzona deratyzacja w mieście na większą skalę. Zgłaszałam problem w Sanepidzie, ale nie otrzymałam odpowiedzi”.

Z Wydziału Komunalnego Ochrony Środowiska i Rolnictwa otrzymaliśmy informację, iż sprawa przekazana została do Straży Miejskiej oraz do Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Tychach „w celu przeprowadzenia kontroli w zakresie przestrzegania obowiązków wynikających z Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie miasta Tychy oraz możliwości wystąpienia zagrożenia epidemiologicznego spowodowanego przez żyjące na tym terenie szczury. Oba podmioty podjęły działania w zakresie swoich kompetencji”.

W myśl zapisów Regulaminu utrzymania czystości i porządku, właściciele nieruchomości i mieszkańcy zobowiązani są do deratyzacji terenów przeznaczonych na cele mieszkaniowe. W odpowiedzi Wydziału Komunalnego, czytamy, iż dotyczy to zabudowy wielorodzinnej i jednorodzinnej, produkcyjnej, handlowej, oświatowej, związanej z zaspokajaniem potrzeb wspólnoty samorządowej, itp. – ze szczególnym uwzględnieniem miejsc, w których powstają lub gromadzone są odpady. Akcje deratyzacyjne są przeprowadzone w dwóch terminach – od 15 marca do 30 kwietnia oraz od 15 października do 15 listopada. Kontrolę spełnienia obowiązków wynikających z powyższych zapisów przeprowadza Straż Miejska w Tychach.

Jak się dowiedzieliśmy, w największej tyskiej spółdzielni mieszkaniowej „Oskard” nikt z lokatorów nie zgłaszał podobnych przypadków, podobnie jak w przypadku mieszkańców zasobów Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych. Oba te podmioty – jak usłyszeliśmy – ściśle stosują się do zapisów „Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie miasta Tychy”.

– Od czasu do czasu pojawiają się takie sygnały i natychmiast na nie reagujemy, dokonując kontroli – powiedział dr Grzegorz Gołdynia, dyrektor tyskiego Sanepidu. – Właściciele nieruchomości są zobowiązani do przeprowadzenia deratyzacji. Ale nie sposób mówić o jakiejś pladze gryzoni, są to pojedyncze zgłoszenia, z których część nawet się nie potwierdza.

Tomasz Baranowski, właściciel jednej z tyskich firm przeprowadzających deratyzacje, również nie zaobserwował, by w ostatnim czasie nasiliła się liczba zgłoszeń związanych z obecnością szczurów. – To problem, który dotyka wszystkie większe miasta, zwłaszcza te, przez które przepływają rzeki, są kanały, itd. – powiedział. – W Tychach też oczywiście pojawiają się gryzonie, jednak nie ma z nimi takiego problemu, jak na przykład we Wrocławiu, czy w Warszawie. Problemem w naszym mieście są resztki pokarmu wyrzucane w śmietnikach, czy skwerach, czasami nawet przez okno, bo niektórzy myślą, że w ten sposób dokarmiają gołębie czy koty. Szczury wówczas nie muszą szukać czy walczyć o pożywienie, bo są po prostu dokarmiane przez ludzi. W jednym z miast ktoś wymyślił, że będzie się dokarmiać bezpańskie koty. Jak się okazało, akcja ta przyniosła zupełnie niezamierzony skutek, bo kiedy zaczęto umieszczać czy rozsypywać karmę, natychmiast pojawiły się… setki szczurów. Dodam, iż w Tychach jest kilka miejsc, gdzie lęgną się szczury. Tak jest m.in. za „Żabką” przy ul. Budowlanych, gdzie stoi opuszczony prywatny dom. Choć to własność prywatna, coś jednak z tym powinno się zrobić. Obserwujemy także, że kiedy rozpoczyna się jakaś inwestycja np. drogowa i prowadzone są prace ziemne, w piwnicach okolicznych domów można napotkać na gryzonie. Po prostu opuszczają swoje legowiska w kanałach, jakichś zakamarkach i mogą pojawić się na chodnikach czy ulicy. Ale nie uważam, by był to obecnie jakiś poważny problem w mieście.

Leszek Sobieraj

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBudowa Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych na finiszu [FOTO]
Następny artykułAkcesoria do PS5. W które dodatki do konsoli warto zainwestować?