Dramatyczną historię 16-letniej Weroniki opisaliśmy w piątek w reportażu “Śmierć babci stwierdzili przez telefon. Na podstawie tego, co mówiła roztrzęsiona nastolatka”.
W połowie czerwca nastolatka zauważyła swoją 66-letnią babcię leżącą na podłodze. Natychmiast wezwała pomoc, ale dyspozytor numeru alarmowego 112 powiedział, że kobieta nie żyje. Nie wysłał do niej karetki. Zamiast tego Weronice kazano dzwonić do lekarza rodzinnego babci, by wypisał kartę zgonu.
Weronika z babcią w ostatnim czasie mieszkała w Solcu nad Wisłą w powiecie lipskim na Mazowszu. Jej mieszkająca w Kielcach mama po usłyszeniu tych tragicznych wiadomości od córki przyjechała na miejsce. Kiedy pięć godzin po pierwszym telefonie lekarka przyjechała na miejsce, stwierdziła zgon 66-latki. Rodzina zmarłej kobiety przez cały czas zadręcza się pytaniem, czy kiedy Weronika po raz pierwszy dzwoniła na numer 112, jej babcia jeszcze żyła.
Kara i konsekwencje
Pytania w tej sprawie wysłaliśmy do Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie. Z odpowiedzi wynika, że służby wojewody przesłuchały rozmowę dyspozytora z Weroniką. Sposób jej przeprowadzenia określono jako “niewłaściwy”.
“Wobec osoby przyjmującej zgłoszenie zostały wyciągnięte konsekwencje i została ona ukarana” – poinformowano.
Nie wyjaśniono jednak, o jaki rodzaj kary chodzi. Urząd zapewnia: “Dyspozytorzy medyczni na bieżąco są szkoleni, a stwierdzone w procesie nadzoru nieprawidłowości są niezwłocznie omawiane z pracownikami, aby regularnie podnosić ich umiejętności zawodowe”.
ZOBACZ TAKŻE: Mam 29 lat, jestem wdową. Męża zabrał COVID. Serce pękało mi trzy razy
Biuro prasowe wojewody mazowieckiego zwraca uwagę, że dyspozytorzy pracują pod ogromną presją. “Oczywiście żaden błąd w tym obszarze nie może być usprawiedliwiany, stąd decyzja o ukaraniu dyspozytora. Jednak przy ocenie sytuacji należy zawsze uwzględniać całość procesu” – czytamy.
Weronika odetchnęła z ulgą
– Kiedy powiedziałam córce, że to nie ona popełniła błąd, popłakała się. Od początku tłumaczyłam jej, że nie zrobiła niczego złego, teraz odetchnęła z ulgą, bo potwierdził to urząd. Przez ten miesiąc od śmierci mamy Weronika bała się, że powiedziała coś niewłaściwego – podkreśla pani Kinga, mama 16-latki.
I zaznacza: – Mojej mamie życia już nikt nie wróci, ale może na przyszłość jakiś dyspozytor zastanowi się i wyśle karetkę, kiedy jest jeszcze szansa.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS