Wydawałoby się, że są obszary naszego życia społecznego, które nie powinny podlegać dyskusji. Czy naprawdę ktoś może uważać, że powinno się oddychać raczej brudnym smogiem niż krystalicznym, pachnącym łąką powietrzem? Czy faktycznie jest ktoś, kto się ma za dobrego człowieka, a uważa, że pies powinien wisieć na metrowym łańcuchu przy budzie, niekarmiony i niepojony, za to codziennie bity? Można utrzymywać, że powleczony betonową warstwą rynek jest dla mieszkańców lepszy niż ocieniony drzewami i pełen zieleni? Są na świecie tacy, którzy – z pełnym przekonaniem – twierdzą, że lasy są nam potrzebne jedynie jako źródło strumienia pieniędzy za sprzedane drewno? Można tak myśleć? I to tak na serio?
Wczoraj pisałam o reprezentujących nasz region senatorach parlamentarnej opozycji, głosujących za dalszym lekceważeniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 10 lipca 2014 roku.
(Więcej: TUTAJ)
W swoim orzeczeniu Trybunał, jeszcze wówczas niezawisły i wolny od politycznych nacisków – jak dość powszechnie uznaje demokratyczna opozycja – wykłada, że przepisy prawa łowieckiego naruszają Konstytucję, nie zapewniając odpowiedniej ochrony prawa własności. Wyrok TK oznacza, że, zgodnie z zapisami Konstytucji, urządzanie polowań na czyimś prywatnym terenie, bez wyraźnej zgody i wiedzy właściciela jest bezprawiem i niezwłocznie powinno zostać zakazane. Pomijając nawet formalną stronę wyroku, czy naprawdę ktoś może uważać, że państwo powinno ludziom ze strzelbami pozwalać na wchodzenie w dowolnym momencie na czyjś prywatny teren, bez zgody i wiedzy gospodarza? I to tylko dlatego, że myśliwi mają ochotę postrzelać do znajdujących się na tej posiadłości zwierząt?
Moratorium na wprowadzenie zakazu takich praktyk niedawno, bez żadnej poprawki, znowu zostało przegłosowane – najpierw w Sejmie (co zapewne mniej dziwi, zważywszy na politykę środowiskową i poszanowanie konstytucyjnych zapisów przez większość parlamentarną), a wkrótce potem i w “naszym”, “prodemokratycznym”, “szanującym praworządność i Konstytucję” Senacie. Również głosami wszystkich senatorów demokratycznej opozycji z naszego regionu.
Czy można być zwolennikiem praworządności, szacunku dla Konstytucji, a jednocześnie lekceważyć jej ducha? Czy można wytykać Zjednoczonej Prawicy pogardę dla Konstytucji i demonstracyjne lekceważenie demokratycznych instytucji, a samemu głosować za obstrukcją orzeczeń, wybieranego jeszcze w demokratyczny sposób, Trybunału Konstytucyjnego? Można? I to tak na serio?
“Myśleliście, że PiS przyrodę niszczy, a demokratyczna opozycja się temu przeciwstawia? Oto Senat zdominowany przez opozycję chce pozbawić organizacje społeczne narzędzi prawnych do ochrony środowiska poprzez zablokowanie możliwości ich uczestnictwa w postępowaniach środowiskowych. Witamy w Rosji, czyli popatrzmy jak „demokratyczna” koalicja w Senacie likwiduje ekologiczne organizacje strażnicze, biorące udział w postępowaniach o wydanie decyzji dotyczących środowiska. Społeczeństwo obywatelskie zaorane” – donoszą aktywiści z Fundacji Greenmind na swojej stronie FB.
W ostatni piątek, prócz łowieckiego moratorium, Senat przyjął również poprawkę zmieniającą Kodeks postępowania administracyjnego, wykluczającą w praktyce ekologiczne organizacje społeczne z postępowań administracyjnych dotyczących środowiska.
Jeśli ta poprawka nie zostanie odrzucona przez Sejm (a czy ma szansę być odrzucona w Sejmie, który – w obecnym składzie – w ogóle nie jest specjalnie życzliwie nastawiony do inicjatyw obywatelskich i pozwalania na jakiekolwiek kontrole organów choćby najskromniejszej władzy?), każdy organ prowadzący postępowanie będzie mógł bez żadnych kryteriów uznać, że organizacja np. kwestionująca rozmiar planowanego wyrębu lasu albo zasadność strzelania do wszystkiego, co się rusza, nadużywa prawa procesowego i za to „nadużycie” ją ukarać. Konkretnie: nałożyć grzywnę w wysokości 1000 zł, ale też – niezależnie od wyniku sprawy – obciążyć kosztami postępowania w całości lub w części.
Co więcej, – jak informują ekolodzy z Greenmind: – “w przypadku nieuwzględnienia w istotnym zakresie stanowiska organizacji społecznej w postępowaniu, na żądanie strony, na wniosek której wszczęto postępowanie, przyznać tej stronie od organizacji społecznej nadużywającej prawa procesowego, zwrot kosztów i strat spowodowanych zwłoką w rozpoznaniu sprawy, wynikłą z nadużycia prawa procesowego”. O „istotności” zakresu i o tym, że organizacja nadużywa prawa procesowego zdecyduje organ. Bez żadnego trybu”.
Jak więc widzimy, te restrykcje dotyczyć mają nie wszystkich stron postępowania, a tylko organizacji ekologicznych. I co wy na to, lewaki?
Wydawałoby się, że w życiu społecznym muszą być obszary, które nie powinny podlegać dyskusji. Wydawałoby się, że nie można być zwolennikiem praworządności, szacunku dla Konstytucji, a jednocześnie lekceważyć jej ducha. Wydawałoby się, że bycie dobrym człowiekiem oznacza szacunek i dbałość o środowisko. Wydawałoby się, że nie wolno tworzyć prawa, które daje władzy nieograniczoną i niepodlegającą kontroli społecznej możliwość eksploatowania dobra publicznego. Serio?
Niedawno dostałam w prezencie pudełko ozdobione mądrościami ze strony Fb prawdziwaBUKA. Patrzę na jego wieczko, a tam: “Jeśli czegoś nie wolno, a bardzo się chce, to MOŻNA”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS