Jak podaje portal „Haaretz” mężczyzna po 60-tce zatrzymany został w poniedziałek po przeszukaniu kompleksu seminaryjnego Be’er Miriam w jerozolimskiej dzielnicy Geula. Wraz z nim aresztowano osiem kobiet, które prawdopodobnie pomagały mu w jego działaniach. Prokuratura podejrzewa, że rabin przez wiele lat wykorzystywał dziesiątki kobiet i dzieci, w tym dopuszczał się przestępstw seksualnych. Swoje ofiary miał przetrzymywać w uwłaczających warunkach. Co ciekawe, mężczyzna trafił w ręce policji już w 2015 roku, ale zwolniono go na podstawie zeznań kobiet mieszkających na terenie kompleksu.
Rabin został ponownie aresztowany w poniedziałek 13 stycznia po tym, jak na policję zgłosiły się kobiety, które niegdyś były członkiniami podległej mu wspólnoty. Bazując na ich zeznaniach policja udała się do budynków Be’er Miriam. Na miejscu znaleziono około 50 kobiet z dziećmi, mieszkających w izolacji od ich rodzin i społeczeństwa. Podczas przeszukania okazało się, że część dzieci, w tym podopieczni w wieku poniżej 5 lat, przetrzymywana była w izolacji.
Śledczy twierdzą, że mężczyzna wabił swoje ofiary, początkowo traktując je dobrze. Z czasem kobiety oddalały się od rodzin pod wpływem indoktrynacji, której były poddawane w sekcie. W trakcie jednej z lekcji miały być zmuszane do wkładania palców do ognia, by „przekonać się jak wygląda piekło”. Naukom towarzyszyły groźby, znęcanie się i przemoc fizyczna.
Jak ustalili policjanci, rabin zmuszał kobiety do pracy w miejscach zatwierdzonych i zweryfikowanych przez niego. Duchowny zabierał cześć ich wynagrodzenia, domagając się bezwzględnego posłuszeństwa. Poszkodowane zeznały, że musiały ubiegać się o jego zgodę na wykonanie „nawet podstawowych czynności”, jak choćby pójście do lekarza.
Czytaj także:
Zamieszanie wokół wizyty prezydenta Dudy w Jerozolimie. Ambasador reaguje
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS