A A+ A++

19 listopada do kin wchodzi film “Pogromcy duchów: Dziedzictwo”. Kolejna odsłona kultowego cyklu, który narodził się w latach 80. z inicjatywy Dana Aykyorda. Nie każdy wie, że ten znany aktor komediowy nie tylko wystąpił, ale i napisał scenariusz pierwszych “Pogromców duchów”. A inspiracją była dla niego rodzinna tradycja badania zjawisk paranormalnych.

Dzięki uprzejmości wyd. Replika publikujemy fragment książki “Duchy. Historia seansów spirytystycznych, zjawisk paranormalnych i pogromców duchów” Petera H. Aykyorda, która ukazała się niedawno na polskim rynku.

SŁOWO WSTĘPNE

Ludzie często mnie pytają, jak to się stało, że napisałem “Pogromców duchów” (“Ghostbusters”). Prawda jest taka, że na początku XX wieku moja rodzina bardzo zaangażowała się, podobnie jak prawie cały świat, w działania, których istotą były próby nawiązywania kontaktu z duchami zmarłych, czy zmarli tego chcieli, czy nie.

Mój pradziadek, Samuel Augustus Aykroyd, dentysta z wykształcenia, przewodził seansom spirytystycznym w swoim własnym kręgu domowym, a osoby zasiadające wokół jego stolika spirytystycznego miały własne medium, Waltera Ashursta, który – jak wierzyli – był ich łącznikiem z wieloma różnymi ludźmi znajdującymi się już w zaświatach. Czy ktoś w takie rzeczy wierzy, czy nie, moja rodzina i wtedy, i teraz nie była i nie jest osamotniona w próbach podejmowania komunikacji z zaświatami. Tysiące ludzi w społeczeństwach Zachodu regularnie uczestniczą w seansach spirytystycznych i traktują media jak najbardziej poważnie.

Mniej więcej na początku XX wieku media i ich kolejni tropiciele stali się wielkimi gwiazdami, a spirytualizm nabrał wyraźnych aspektów show-biznesu. Czy to był zwyczajny fałsz? Mistyfikacje? Z pewnością było tak w wielu przypadkach, lecz wiele osób powie, że zawsze były to jedynie sztuczki. Ale baron Albert von Schrenck-Notzing, niemiecki poszukiwacz ektoplazmy, sir Arthur Conan Doyle, pisarz i twórca postaci detektywa Sherlocka Holmesa oraz sir Oliver Lodge, wybitny naukowiec i filozof, byli ludźmi, którymi kierowała nadzieja, że pewnego dnia nauki przyrodnicze w sposób racjonalny ogarną zjawiska nadprzyrodzone i zaprezentują je jako udowodnione fakty.

Lewitacje, podziały, widma, kikuty, pokryte włosami, skórą i zbudowane z kości, błyskawicznie wyrastające z żywych ludzi, materiał plazmatyczny niczym prawdziwe tkanki, ukształtowany w ciała i twarze – takie rzeczy widywało mnóstwo świadków, zarówno sceptyków, jak i tych, którzy wierzyli w istnienie mocy nadprzyrodzonych. Czy spektakle z ich udziałem powstawały dzięki użyciu sztucznych urządzeń, czy też niektóre z nich były jednak częścią rzeczywistości na poziomie niedostępnym dla naszych racjonalnych rozumów?

Część przesłania “Pogromców duchów” wywodzi się z akceptacji fantastyki jako racjonalnej codziennej rutyny; właśnie taki nastrój Bill Murray, Harold Ramis, reżyser Ivan Reitman i ja zdołaliśmy wprowadzić do filmu.

Wywodzi się to z zainteresowania mojego pradziadka tematem i z książek, które zgromadził. Pozostawił je w spadku swojemu synowi, mojemu dziadkowi, Maurice’owi, inżynierowi zatrudnionemu w Bell Telephone, który naprawdę zasypywał kolegów pytaniami na temat możliwości skonstruowania radia opartego na kryształach o wysokiej wibracji, jako mechanicznej metody kontaktowania się ze światem duchów.

Jego syn, mój ojciec, był jako dziecko świadkiem seansów spirytystycznych i zachował książki pochodzące z biblioteczki rodzinnej dotyczące tego tematu. Mój brat Peter i ja czytaliśmy je namiętnie, staliśmy się dozgonnymi zwolennikami badań American Society of Psychical Research (Amerykańskie Stowarzyszenie Badań Parapsychologicznych) i dzięki temu pojawili się “Pogromcy duchów”.

Obecnie zagadnieniem interesują się moje córki, a jedna z nich, jak zauważyliśmy, jest w stanie wpływać na wizerunki utrwalane na fotografiach. Towarzyszą jej plamy światła i inne kształty, kiedy fotografujemy ją na tle naszego domu na wsi i jego okolic.

Dzieci będą musiały podjąć samodzielne decyzje, oceniając prawdziwość i wartość badań parapsychologicznych.

Książka ich dziadka, “Duchy”, z całą pewnością im w tym pomoże. To praca równie obiektywna jak wszystkie inne poważne dzieła, których istotą jest poszukiwanie prawdy na temat zjawisk parapsychologicznych.

Zarówno osoby przekonane o ich istnieniu, jak i sceptycy, doświadczą przede wszystkim dobrej rozrywki, ale też zaskoczą ich zawarte w tej książce historie prawdziwych empiryków, którzy ścigają duchy.

Dan Aykroyd, Los Angeles, Kalifornia, Luty 2009

PRZEDMOWA DO POLSKIEGO WYDANIA

W rodzinach często znajdujemy przykłady podejmowania takiej samej pracy zawodowej przez kolejne pokolenia – nauczycieli, żołnierzy czy prawników. Takie tradycje trochę przypominają dynastie, często są wydłużonymi cieniami konkretnych osób.

W naszej rodzinie taką osobą był Samuel August Aykroyd, dentysta z zawodu, jednak tradycją, jaką po nim odziedziczyliśmy, są eksperymenty ze zjawiskami parapsychologicznymi. Sto lat temu zaczął pisać i gromadzić dzienniki, wspomnienia oraz listy na temat spirytualizmu i zjawisk parapsychologicznych, opierając się głównie na seansach spirytystycznych, odbywających się – z udziałem medium, które wpadało w pełen trans – w naszym domu.

Zagadnienie stało się więc dobrze znane dla jego syna, a mojego ojca, Maurice’a J. Aykroyda, który sam został eksperymentatorem i, jak doktor Aykroyd, etykiem.

Mój brat Maurice junior i ja uczestniczyliśmy w wielu seansach i w głębi naszych serc czuliśmy, że dostępujemy przywileju uczestniczenia w czymś większym niż my sami, lecz ponieważ w spirytualizmie prawie nie ma dogmatów, nie ma żadnych ustalonych reguł działania ani natarczywej publiczności, nikt nie mógł wiedzieć, w jaki sposób wpływają one na nasze życie. Dopiero jako nastoletni młodzieńcy zaczęliśmy ulegać innym wpływom i zadawać sobie wielkie pytania egzystencjalne. Moja siostra, Judy Harvie, przeszła identyczną drogę i zasadniczo całą naszą trójkę można określać jako etyków.

W moich synach, Danie i Peterze Jonathanie, cień ogromnie się wydłużył, a w wieku elektroniki rozprzestrzenił się w cztery strony świata.

Półcień funkcjonuje także w piątej generacji, ale jest już znacznie słabszy. Wszystkie pokolenia w końcu odchodzą w zapomnienie; podobnie jest z tradycjami rodzinnymi. Świadomość tego wszystkiego skłoniła mnie do napisania tej książki.

Kiedy w moje ręce wpadły dzienniki doktora Aykroyda, wręcz wykrzyczały do mnie, abym włączył je w książkę i szeroko rozpowszechnił. Jestem pewien, że doktor Aykroyd miał nadzieję, iż pewnego dnia w jakiś sposób tak się stanie.

I oto spełnia się jego nadzieja.

Chociaż doktor Aykroyd nie miał wpływu na konstrukcję tej książki, dostarczony przez niego materiał jest jej istotnym składnikiem, a dla mnie był materiałem napędowym i determinantem sześciu lat badań i twórczości.

Poza światem, który widzimy i dotykamy, istnieje świat niewidzialny. Pomyślmy tylko o falach radiowych, falach telewizyjnych i sygnałach telefonów komórkowych – wszystkie wibrują na własnych częstotliwościach. Widzieliście kiedyś którekolwiek z tych fal? Nie. Spotykamy się wyłącznie z efektami ich działania. Pomyślmy o magnetyzmie, elektryczności i grawitacji. Przecież tego nie widzimy. Możemy jedynie doświadczać tego, co wywołują poprzez swoje istnienie.

Od czasu do czasu odłóżcie tę książkę na bok i spokojnie rozejrzyjcie się dookoła. Wasz pokój pełen jest niewidzialnych sił i sygnałów – wśród nich znajdują się także duchy i widma. One też są częścią niewidzialnego świata.

Niniejsza książka jest skrupulatnym przeglądem wszechświata historycznego spirytualizmu, zjawisk parapsychologicznych i niewidzialnego świata.

Wiele zjawisk, o których w niej przeczytacie, sprawi, że włosy staną wam dęba na głowie i mimowolnie wydacie z siebie westchnienia. Natraficie też na kwestie tak zaskakujące, że głośno się roześmiejecie.

Zagłębiając się w lekturę, wyławiajcie z niej to, w co jesteście skłonni uwierzyć, poszukujcie empirycznych dowodów istnienia życia po życiu.

W książce natraficie na fragmenty, które zapewne zechcecie zachować dla siebie, ale też i na takie, którymi zechcecie się z kimś podzielić i do których będziecie się odnosić w konkretnych przypadkach. Niech wszystkie do was przenikną, a sami staniecie się zaklinaczami własnych duchów.

To jest dobra książka. Uwierzcie, skoro ja tak twierdzę. Cenna. Wierzę, że się wam spodoba.

Powyższy wstęp pochodzi z książki “Duchy. Historia seansów spirytystycznych, zjawisk paranormalnych i pogromców duchów” Petera H. Aykyorda, która ukazała się w Polsce nakładem wyd. Replika.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBezterminowe Karty Mieszkańca Radzymina dla osób 65+
Następny artykułTenisowe eldorado w samym centrum Lublina