W dniu 11 października 2018 r. prezydent Donald Trump ogłosił specjalną proklamację z okazji ustanowienia federalnego dnia pamięci gen. Kazimierza Pułaskiego. To święto obchodzone dotąd głównie jako uroczystość Polonii najbardziej znane było z parad naszych rodaków w Nowym Jorku i Chicago. Teraz gospodarz Białego Domu nadał dniu Pułaskiego oficjalną, ogólnofederalną rangę.
„Ja, Donald J. Trump, prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki, na mocy uprawnień nadanych mi przez Konstytucję i prawo Stanów Zjednoczonych, ogłaszam 11 października 2018 r. Dniem Pamięci Generała Pułaskiego. Wzywam wszystkich Amerykanów, by z tej okazji uczcili pamięć wszystkich tych, którzy przyczynili się do umocnienia naszego Narodu”.
W specjalnej proklamacji prezydenta USA wydanej z tej okazji znalazły się zdania, które mogły spodobać się Polakom. Dokument podkreśla, że Pułaski jako żołnierz konfederacji barskiej walczył o wyzwolenie Polski spod – wymienionej konkretnie z nazwy – „rosyjskiej władzy”. W proklamacji podkreśla się też, że polsko-amerykański generał w czasie wojny o niepodległość uratował życie Jerzemu Waszyngtonowi, poległ na polu chwały i stał się uosobieniem „specjalnych więzi, jakie po dziś dzień łączą naród amerykański i polski”. W naszym kraju często przypominanie o dziedzictwie Kościuszki i Pułaskiego uznaje się za fasadowy rytuał. Zawsze znajdują się prześmiewcy ostrzegający, aby amerykańskiej kurtuazji nie brać zbyt serio.
Czy nie jest jednak tak, że nie doceniamy historycznego kredytu w osobach Kościuszki i Puławskiego, którzy walczyli w amerykańskiej wojnie o niepodległość? Pułaski jest wśród ośmiu – tak, tylko tylu – postaci historycznych, które obdarzono honorowym obywatelstwem USA. W 1963 r. po raz pierwszy przyznano je Winstonowi Churchillowi, premierowi Wielkiej Brytanii z lat II wojny światowej. W 1981 r. uhonorowano w ten sposób Raoula Wallenberga, szwedzkiego dyplomatę ratującego Żydów, w 1984 r. – małżeństwo Williama Penna i Hannah Callowhill Penn – założycieli kolonii Pensylwania w XVIII w. – i wreszcie w 1996 r. matkę Teresę z Kalkuty.
W latach 2002–2014 do tej grupy dołączono trzech cudzoziemskich wojowników rewolucji z 1776 r. W 2002 r. uczczono Francuza, Markiza de la Fayette’a, w 2009 r. naszego Kazimierza Pułaskiego, a w 2014 r. najmniej znanego w Polsce z całej trójki Hiszpana Bernardo de Gálveza. Był to dowódca sprzymierzonej z Amerykanami hiszpańskiej floty, która pobiła Brytyjczyków na morzu od strony Florydy, odblokowując szlaki dostaw dla zbuntowanych stanów. Inni nie mają oporów, by przypominać jankesom o swoich bohaterach.
Francuzi odwołują się do markiza de la Fayette’a przy każdej wizycie prezydentów Francji w Waszyngtonie. A pamięć Bernardo de Gálveza świętują hucznie Hispanics – hiszpańskojęzyczni obywatele USA mówiący w języku Cervantesa. Tylko u nas panuje dziwaczna moda, by na temat tego historycznego kapitału wypowiadać się z lekką ironią.
Czytaj także:
Polacy w Alamo. Powstańcy listopadowi w jednej z najsłynniejszych bitew w historii USA
A przecież podobnych bohaterów nie mają ani Czesi, ani Bałtowie (Litwini przypominają jedynie Kościuszkę), ani Skandynawowie, ani Węgrzy, ani Włosi, ani Portugalczycy. A i wśród cudzoziemców walczących pod wodzą Waszyngtona istnieje gradacja ważności. W XIX w., gdy w USA istniała znacząca diaspora niemiecka, o wiele mocniej wybijano postać gen. Friedricha von Staubena – pruskiego oficera, który za pomocą pruskiej musztry zreorganizował armię USA mającą wcześniej charakter ochotniczej zbieraniny. Jednak dwie wojny światowe i asymilacja Niemców osłabiły ten kult.
Co pozostaje innym mniejszościom? Zamiast bojowych herosów muszą sławić odkrywców Ameryki. Skandynawowie pysznią się Leifem Erikssonem – dowódcą wikińskiej wyprawy do lądu zwanego dziś Ameryką, a Włosi szczycą się Krzysztofem Kolumbem.
Dlaczego honorowego obywatelstwa nie otrzymał Tadeusz Kościuszko? No cóż, być może zaważyło to, że Pułaski jednak zginął za swoją nową ojczyznę. Imieniem byłego konfederata barskiego nazwano już dwa okręty floty USA – w 1854 r. parowiec „USS Pulaski”, a w 1961 r. wielki okręt podwodny „USS Casimir Pulaski”.
Kościuszko musi się zadowolić pomnikami w Waszyngtonie, Chicago, Bostonie, Filadelfii, Milwaukee, Saint Petersburgu na Florydzie i przed wojskową akademią West Point. Pułaski ma pomniki tylko dwa – w Savannah, gdzie zginął, i w Providence w stanie Rhode Island, ale za to jego imieniem nazwano jeden z mostów w Nowym Jorku.
A muzeum Pułaskiego w Warce odwiedzają żołnierze US Army stacjonujący rotacyjnie w Polsce. Mówcie, co chcecie. Symbole jednak liczą się w polityce.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS