Jeep Renegade 4xe i Compass 4xe debiutują w Polsce. I trafiają na sprzyjający klimat. Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią o niesłabnącej popularności SUV-ów. Nad Wisłą już 40 proc. nowych aut wyjeżdżających na drogi zalicza się do tego gatunku. A niemal 30 proc. tej populacji to SUV-y miejskie i kompaktowe. Jeep nowymi modelami z podwójną duszą idealnie wpisuje się w ten trend. Czego mogą spodziewać się kierowcy?
Jeep Renegade 4xe i Compass 4xe pod względem stylistycznym to starzy znajomi ale po wizycie w sklepie elektrycznym. Stąd na karoserii czarno-niebieski emblemat 4xe oznaczający napęd hybrydowy typu plug-in, a pod klapką na lewym tylnym błotniku port ładowania akumulatora. Do tego niebieski kolor podkreśla logo marki i nazwy obu samochodów. Producent przewiedział też szeroką listę opcji personalizacji – w przypadku Renegade to 18 różnych konfiguracji kolorów plus sześć specjalnych wzorów kół, a dla Compassa to nawet 22 wersje malowania i siedem rodzajów felg.
Jeep na prąd z sercem z Polski. Lepszy niż Diesel?
Jednak to co najważniejsze jest pod eko-złoceniami. W konstrukcji zespołu napędowego inżynierowie zastosowali montowany przy tylnej osi silnik elektryczny 60 KM z produkowanym w fabryce FCA Powertrain w Bielsku-Białej turbobenzynowym 1.3 wspieranym przez zintegrowany silniczek elektryczny, który może pełnić rolę generatora. W przypadku Renegade’a kierowca dostaje do dyspozycji 190 KM (wersja Limited) lub 240 KM (wersje Trailhawk i S). Hybrydowy Compass plug-in korzystając jednocześnie z jednostki spalinowej i prądu również zapewni 190 i 240 KM. Czyli to najsilniejsi zawodnicy w swojej gamie. Ale jeszcze ciekawszy jest ten fakt: w silniku elektrycznym moment obrotowy wynosi 250 Nm, a w benzynowym 270 Nm. Zdaniem konstruktorów takie połączenie daje większe możliwości niż 350 Nm wygenerowanych przez silnik Diesla. Jeep podkreśla również, że w obu modelach PHEV napęd elektryczny na tył wydatnie podnosi sprawność podczas jazdy terenowej.
Nowe rozwiązanie to także lepsze przyspieszenie (sprint do 100 km/h powinien trwać ok. 7 s) i szybsza reakcja na gaz. W dodatku zastosowanie pokaźnego akumulatora (o pojemności 11,4 kW i napięciu 400 V) ładowanego z sieci zewnętrznej daje Jeepowi najważniejszą przewagę nad konwencjonalnymi hybrydami bez wtyczki. To auto może przez 50 km zachowywać się jak samochód elektryczny i jeździć wyłącznie w trybie bezemisyjnym do prędkości nawet 130 km/h. Do tego ładując baterię energią z domowej instalacji fotowoltaicznej można kolejne kilometry pokonywać za darmo i z czystym sumieniem, bo przecież energia słoneczna należy do najbardziej zielonych na świecie. Poza trybem EV układ napędowy obu SUV-ów może pracować także w systemie hybrydowym lub E-Save, który pozwala ładować baterię podczas jazdy nawet do 80 proc. pojemności. Tradycyjne “tankowanie elektronów” do pełna w przypadku domowego gniazda dzięki ładowaniu z mocą 2,3 kW potrwa ok. 5 godzin, przy podłączeniu do instalacji 7,4 kW skróci się do niecałych dwóch (100 minut).
Jak jeździ? Ile spala?
Tyle teoria. Na żywo zelektryfikowany Renegade 4xe w wersji S (240 KM) zrobił świetne wrażenie. Co prawda deklarowane przez Jeepa średnie spalanie na poziomie 2 l/100 km jest chyba z sufitu, ale wobec oferowanej mocy w standardowym trybie hybrydowym 5,5 l na setkę wygląda bardzo dobrze. Podczas takiej jazdy komputer pozwala odpoczywać jednostce benzynowej tak często, jak to możliwe. A wtedy silnik elektryczny napędza tylne koła. Mocniejsze kopnięcie gazu budzi spalinowe serce, co natychmiast skutkuje przyjemnym zrywem i pchaniem w plecy. Zastosowany układ hybrydowy daje też możliwość oszczędzania energii zgromadzonej w akumulatorze na potrzeby jazdy w strefach ograniczonego ruchu – wtedy pracuje wyłącznie benzynowe 1.3, a 6-biegowy automat przekazuje napęd na przednie koła.
Offroad i napęd elektryczny? Jeep Renegade 4xe mówi: No problem man
Pod względem komfortu jazdy hybrydowy Renegade 4xe okazuje się jeszcze lepszy od zwykłych spalinowych braci. Łączna moc 240 KM sprawia, że samochód przyspiesza szybciej niż wersje benzynowe czy z silnikiem Diesla. W trybie elektrycznym cieszy podróżą w ciszy, z wysoko ustawionego fotela wszystko widać jak na dłoni a zawieszenie dobrze filtruje niedoskonałości drogi. Jednocześnie dzięki napędowi 4×4 wykazuje się talentem w terenie. I jeśli ktoś zabrnie daleko od szosy, to sforsuje nim brody o głębokości do 40 cm (pomaga 20 cm prześwitu i reduktor), podczas kiedy inne wersje silnikowe mówią “pass” przy 22 cm wody przed nosem. I nie ma co się bać o akumulator – zabezpieczono go w stalowej kapsule, ma też specjalny obwód nagrzewnia i chłodzenia.
Chcesz mieć jedno auto, ale zależy ci na bezemisyjnej jeździe po mieście, bezstresowej podróży do miejsca oddalonego o kilkaset kilometrów nawet w głuszy? Renegade 4xe to złoty środek. Imponuje dopracowaniem, … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS